Sukcesy G2 Esports przez wielu obwieszczane były już przed rozpoczęciem tego sezonu. W poprzednim, ekipa najlepszego polskiego esportowca - Marcina "Jankosa" Jankowskiego dość niespodziewanie zdołała dotrzeć do półfinału mistrzostw świata, choć początki turnieju nie były najlepsze. G2 Esports musiało kwalifikować się do turnieju głównego z fazy play-in, która nie była dla nich spacerkiem. Dalsza część turnieju to tylko coraz lepsze zagrania całej drużyny, świetne występy Luki "Perkza" Perkovicia na środkowej alei oraz Martina "Wundera" Hansena na topie pozwoliły awansować drużynie z grupy śmierci do fazy pucharowej. Tam skazywana na pożarcie ekipa G2 trafiła na faworytów turnieju - Royal Never Give Up. "Jankos" wraz z kompanami pokazali naprawdę dobrą grę, która pozwoliła im awansować do półfinału rozgrywek, gdzie odpali z późniejszymi zwycięzcami, formacją Invictus Gaming.
Świetny występ na mistrzostwach świata, rewelacyjna gra zawodników na górnej i środkowej alei oraz w dżungli, pozwolił myśleć organizacji, że przyszły sezon może być przełomowym. Problemem drużyny była dolna aleja oraz zawodnicy tam występujący, którzy nie radzili sobie najlepiej w starciach z najlepszymi graczami.
Problem ten G2 Esports postanowiło rozwiązać w trakcie trwania przerwy pomiędzy sezonami. Hiszpańska organizacja widząc, gdzie są jej słabe punkty zareagowała od razu. Do drużyny ściągnięty został jeden z najlepszych reprezentantów środkowej alei na świecie – Rasmus "Caps" Winther oraz grający w roli wspomagającego Mihael "Mikyx" Mehle. Dotychczasowa gwiazda drużyny - "Perkz" został przesunięty na pozycję strzelca, co okazało się być strzałem w dziesiątkę.
Zobacz także: Spore wyróżnienie polskiej legendy. Jarosław Pashabiceps Jarząbkowski wniesie puchar IEM w Spodku
Tym samym, do nowego sezonu G2 Esports przystępowało posiadając w swojej drużynie niezwykle uzdolnionych, głodnych sukcesu graczy, którzy uważani są za najbardziej uzdolnionych mechanicznie. Jedynym pytaniem, które zadawali sobie eksperci oraz kibice przed rozpoczęciem tego sezonu było to, czy ekipa "Jankosa" zdoła złapać w tak szybkim czasie odpowiedni rytm i czy zdążą zgrać się ze sobą.
ZOBACZ WIDEO: Esport bije rekordy popularności. "Kiedy zobaczyliśmy te liczby, to nas zatkało"
Na te pytanie gracze G2 Esports postanowili odpowiedzieć bardzo szybko nie pozostawiając nikomu żadnych wątpliwości. Przez pierwsze cztery tygodnie wiosennego splitu, zespół nie zaznał goryczy porażki. Świetne indywidualne występy "Capsa", "Perkza", "Wundera" oraz "Jankosa" raz po raz wprawiały w zachwyt kibiców hiszpańskiej formacji. O tym jak dużym wzmocnieniem G2 okazał się "Caps", przekonało się przede wszystkim faworyzowane przed sezonem Fnatic, z którego Rasmus Winther odszedł. Obecnie brytyjska organizacja zajmuje ósme miejsce w wiosennym splicie i do samego końca będzie musiała walczyć o awans do fazy play-off (trafia do niej 6 zespołów - red.). Dopiero podczas piątego tygodnia, hiszpański zespół przegrał swój pierwszy mecz. Pogromcami fenomenalnej formacji okazała się ekipa Origen. Porażka nie wywołała jednak paniki w szeregach drużyny "Jankosa" i w następnych spotkaniach powrócili oni na zwycięską ścieżkę.
Rewelacyjna postawa G2 Esports to szansa dla Marcina Jankowskiego na pierwsze zwycięstwo w splicie. Dotychczas polski zawodnik najbliżej był tego sezon temu, jednak jego ekipa musiała uznać wyższość Fnatic w finale, które reprezentowało poziom nieosiągalny wtedy dla nikogo w Europie. Polski esportowiec numer jeden wyraźnie podkreśla, że jest to dla niego cel nadrzędny i bardzo chciałby w końcu podnieść do góry puchar.
Zobacz także: Apex Legends - nowy hit w gamingu stawia pierwsze kroki w esporcie
Jeżeli forma, którą posiada G2, nieprzewidywalność w fazie draftu, zostanie podtrzymana, to drużyna może okazać się głównym faworytem do zwycięstwa w międzynarodowym turnieju MSI, który zrzesza najlepsze drużyny z poszczególnych regionów. Mid-Season Invitational rozpocznie się 1 maja, jest to jeden z najważniejszych turniejów w ciągu całego sezonu League of Legends. Będąca w takiej dyspozycji europejska formacja, jest bez wątpienia w stanie przełamać hegemonię drużyn azjatyckich, gdzie esport aspiruje do miana sportu narodowego. Kto wie, może G2 Esport w tym sezonie realnie powalczy również o mistrzostwo świata?
Podobnego zdania jest występujący obecnie w League of Legends European Championship w drużynie Rogue - Mateusz "Kikis" Szkudlarek. Polak twierdzi, że "Jankos" oraz jego G2 Esports stać na zwycięstwo w wiosennym splicie i walkę o wygraną na MSI.
- Biorąc pod uwagę to, jak Europa pokazała się w poprzednim roku i to, co obecnie prezentują, można twierdzić, że G2 Esports ma spore szanse, aby wygrać wiosenny split. Jest kilka drużyn, które mogą im zagrozić, ale póki co nic nie wskazuje, żeby tak się stało. Są bez wątpienia faworytem i to nie tylko moje zdanie, wiele osób tak uważa, które znają się na tej grze. Jeżeli chodzi o MSI, to sądzę, że jesteśmy w stanie, jako Europa zająć topową lokatę. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy będzie to pierwsze, czy drugie miejsce, ale na pewno G2 ma szansę pokazać się z dobrej strony. Wydaje mi się, że top3 jest gwarantowane.