Kobiety w esporcie mają wyjątkowo pod górkę? Skończmy ze stereotypami!

WP SportoweFakty / Jakub Madej / Dignitas Female po wygranej na Intel Challenge Katowice 2018
WP SportoweFakty / Jakub Madej / Dignitas Female po wygranej na Intel Challenge Katowice 2018

Nasza koleżanka z serwisu kobieta.wp.pl Paulina Brzozowska po wizycie na IEMie napisała tekst o trudnej sytuacji kobiet w świecie esportu. Teza, że płeć piękna w tym środowisku znajduje się na straconej pozycji, jest tak popularna, jak nieprawdziwa.

Brzozowska twierdzi, że kobiety w e-sporcie zarabiają dużo mniej pieniędzy niż mężczyźni, a także ogląda je zaledwie garstka widzów. Autorka sugeruje, jakoby z uwagi na płeć spotykały się one z nadzwyczajnymi nieprzyjemnościami. Ile w tym jednak prawdy?

Na starcie warto byłoby się w ogóle zastanowić, czy w e-sporcie potrzeba podziałów na kategorie płciowe. To, że mamy oddzielne kategorie w siatkówce, lekkoatletyce czy sportach walki jest naturalne. Kobiety genetycznie nie są w stanie dorównać mężczyznom siłą czy szybkością. Dla przykładu jednak, w jeździectwie panie rywalizują z panami bez podziałów na kategorie. Jakie są argumenty, aby rozdzielać zawodników względem płci w e-sporcie? Czy idąc tym tropem, powinny być podobne podziały chociażby w teleturniejach? Jedynym powodem, dla którego warto to robić, jest chęć aktywizacji kobiet do czynnego brania udziału w rywalizacji e-sportowej. Bardzo często mężczyzna, na poziomie kobiet wygrywających niektóre z turniejów, może tylko pomarzyć o takich tytułach i nagrodach. To olbrzymi przywilej, który przysługuje tylko paniom. Dla nich scena jest po prostu szersza i bogatsza w turnieje, a i tak później ukażą się teksty, stawiające je na przegranej pozycji. Paniom jednak nikt nie broni brać udziału w głównych turniejach. W niektórych grach już dzisiaj z powodzeniem rywalizują one z mężczyznami.

Skąd zatem pomysł, że mają one w tym środowisku ciężej? Dla wielu powoduje to sam fakt, że jest ono zdominowane przez mężczyzn, z czym nie da się akurat polemizować. Widać to chociażby na trybunach największych imprez jak na przykład wspomniany IEM. Widać to również na Twitchu. Serwis influencermarketinghub.com podaje, że aż 81,5% użytkowników tego serwisu to mężczyźni. Jednakże czy fakt ten naprawdę utrudnia życie kobietom?

ZOBACZ WIDEO Serie A: Krzysztof Piątek strzelił kolejnego gola. Dał zwycięstwo Milanowi! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

O zdanie na ten temat spytałem Pathrę "Pathrę" Cadness, jedną z najbardziej rozpoznawalnych zawodniczek Hearthstone, która w swym dorobku ma między innymi miejsce w top4 Hearthstone Global Games, czyli jednym z najbardziej prestiżowych turniejów w Hearthstone, gdzie do boju staje 48 krajowych reprezentacji.

 - Uważam, że czasami mogę być lekceważona, jednakże nie z powodu bycia kobietą, a dlatego, że ludzie oglądają moje transmisje, podczas których popełniam błędy. Dzieje się tak, gdyż po prostu trudniej jest grać dobrze, jeżeli w międzyczasie prowadzimy interakcję z czatem. A turnieje dla kobiet? To bardzo miła inicjatywa. Jednak pytanie brzmi, czy to sprawiedliwe organizować takie wydarzenia? Część osób może pomyśleć, że nie, gdyż mężczyźni nie mają takich przywilejów. Dużo bezpieczniejsze jest organizowanie turniejów bez podziału na kobiety/mężczyzn. Tak też postępuję Blizzard. Eventy tylko dla kobiet to inicjatywy zewnętrznych organizacji.

Czytaj także: G2 z pewnym pierwszym miejscem po fazie zasadniczej LEC

We wspomnianym artykule Pauliny Brzozowskiej została natomiast przytoczona wypowiedź Kiary "Milk" Makui występującej w Teamie Dignitas. Członkini jednej z najlepszych kobiecych drużyn w CS:GO wyraziła swe zdanie na temat tego, czy widzi różnicę w sposobie grania kobiet i mężczyzn: - Gry komputerowe to coś innego niż chociażby piłka nożna. Tutaj nie chodzi o tężyznę fizyczną, która jest inna u facetów, inna u nas. Tutaj chodzi o umiejętność koncentracji i refleks. A to nie jest zależne od płci.

To, jak już zresztą zostało wspomniane, jak najbardziej słuszny punkt widzenia. Tym bardziej dziwi fakt, że za niestosowne uznane jest to, że finał rozgrywek kobiecych na IEMie odbył się w bocznej sali, a nie zaś na scenie głównej, przy udziale dużo mniejszej publiki. Jestem pewien, że gdyby panie z Dignitas były w stanie ograć Astralis, ENCE czy MiBR, nikt nie kazałby im rozgrywać najważniejszych meczów na uboczu. Więcej - przedstawiciele ESL wnieśliby je na główną scenę na rękach przy ogłuszającym aplauzie kilkunastu tysięcy kibiców.

Takie wydarzenie byłoby dodatkowo promowane i przyciągnęłoby jeszcze więcej widzów. Niestety, póki co, jeszcze chwilę musimy na to poczekać. Team Dignitas już teraz swych sił próbuje na turniejach z mężczyznami, jednak bez spektakularnych sukcesów. Podczas Gfinity Spring Series panie odpadły w 1. rundzie, zaś na Fragadelphi 12 uplasowały się w top16 pośród 52 drużyn.

Czy naprawdę dziwi nas fakt, że rozgrywki Ligi Europy w piłce nożnej interesuje dużo mniej fanów niż Liga Mistrzów? Te drugie z zapartym tchem śledzi cały świat. O pierwszych mówi się natomiast, że istnieją po to, żeby po wieczorze przed telewizorem we wtorek i w środę facet mógł powiedzieć swojej partnerce, że w czwartek też jest mecz, ale tym razem dla niej zrezygnuje z oglądania. A różnica w poziomie pomiędzy LM i LE często i tak jest mniejsza, niż pomiędzy męskim i kobiecym esportem.

Przykład? W rosyjskiej lidze League of Legends LCL, głośna ostatnio była sprawa, gdy męski skład ROX totalnie lekceważąco podszedł do starcia z żeńską drużyna VaeVictis. Zawodnicy ROX zbanowali 5 postaci wspierających (z reguły najrzadziej banowanych), a także celowo przeciągali rozgrywkę aby uzyskać jak najwięcej zabójstw. Za takie zachowanie, całkowicie słusznie, zostali oni ukarani przez organizatorów.

Czytaj także: "Matff" pierwszym polskim triumfatorem Masters Qualifiers

Powyższe zachowanie, choć zdecydowanie zasługuje na potępienie to jednak pokazuje kilka istotnych mechanizmów. Po pierwsze, jak na dłoni widzimy tu, że nikt nie broni kobietom rywalizować z mężczyznami. Po drugie, możemy przyjąć, że jeżeli VaeVictis rywalizuje w jednej lidze z mężczyznami, to wśród kobiet musi być co najmniej w ścisłej czołówce. Mimo to jednak, wciąż z powodu różnic umiejętności istnieje możliwość zajścia incydentów podobnych do przytoczonego. Dlatego też, oburzenie, że żeńskie turnieje są gorzej płatne, jest bezpodstawne. Są gorzej płatne dlatego, że ich poziom jest niższy. W tenisie nikt nie płaci tyle samo za wygranie małego turnieju, w którym z numerem 1 rozstawiony jest pięćdziesiąty zawodnik światowego rankingu, co za wygranie Wimbledonu.

Kolejne zarzuty w tekście Pauliny dotyczą hejtu, a za przykład podana jest jedna z bardziej rozpoznawalnych streamerek w Polsce - "UrQueen". Według Pauliny, streamerka podczas IEMu mówiła między innymi: - Ja z hejtami mierzę się każdego dnia. Nie raz słyszałam, że jestem głupia, brzydka albo mam się zabić. Problem w tym, że sama streamerka, podczas swojej transmisji stanowczo temu zaprzeczyła, potwierdzając jedynie, że "hejt jest jednym z elementów streamowania i jest jego wadą". Jej wypowiedź nie była jednak w żaden sposób nacechowana tym, że jest gorzej traktowana przez wzgląd na płeć. Jasne, hejt, na platformach takich jak chociażby Twitch czy też generalnie w internecie jest wszechobecny. Jednak dotyka on w zasadzie każdego, bez względu na to, czy jest kobietą czy mężczyzną. Inne mogą być co najwyżej wyzwiska, ale czy naprawdę dziwi nas to że mężczyzn nie próbuje się urazić stwierdzeniami że są brzydcy? Kolejne zarzuty? Posłużmy się cytatem:

"Niestety tutaj także widać dysproporcje płciowe. Wyszukując w Google frazę "najlepsze streamerki", uzyskuję co najmniej 5 linków z listą najseksowniejszych gamerek. Nie najlepszych. Najseksowniejszych. Oto one (tu wszystko udokumentowane screenami).  Kiedy w wyszukiwarkę wpisuję zapytanie "najlepsi streamerzy", dostaję ranking najlepszych graczy, wraz z ich statystykami (także screeny).

Naprawdę tak bardzo szokuje fakt, że powstają rankingi najseksowniejszych streamerek, zaś wśród panów dominują rankingi czasu streamowania i tym podobne? Zwłaszcza w społeczności tak zdominowanej przez mężczyzn? Czy samo zjawisko jest w porządku czy nie, to temat na inną dyskusję. Jednak wykorzystywanie tego, jako argumentu pokazującego na zepsucie środowiska graczy również wygląda słabo. Tak się bowiem składa, że identyczne rezultaty dostaniemy chociażby przy wpisaniu najlepsi aktorzy/aktorki, czy lekkoatleci/lekkoatletki, gdzie w żeńskich zapytaniach Google zaproponuje nam kilka rankingów ustalanych pod kątem wyglądu. Kto by się tym jednak przejmował? Można "przyklepać" okropnym graczom zarzut tworzenia takich seksistowskich rankingów? Można, więc przyklepiemy.

Z jednym jednak trzeba się zgodzić, kobiece rozgrywki zdecydowanie potrzebują wsparcia. Przez lata wykształciło się mnóstwo prograczy, gdyż to głównie panowie zafascynowani byli grami, kiedy biznes ten dopiero kiełkował. Teraz należy pokazać także przedstawicielkom drugiej płci, że z powodzeniem mogą realizować się w esporcie. Dlatego też, zamiast rzucać je od razu na głęboką wodę, warto najpierw dać im motywację w postaci oddzielnych turniejów, gdzie nie będą musiały od początku rywalizować z bardziej doświadczonymi rywalami. Choć tej rywalizacji, nikt chętnym nie zabrania. Już dziś można znaleźć turnieje, gdzie lepsza od dziesiątek mężczyzn okazuje się kobieta. Środowisku jednak nie pomogą artykuły, tak demonizujące sytuację zawodniczek. Jeżeli ktoś ze świata mediów naprawdę chce pomóc w rozwoju żeńskiej sceny, to przede wszystkim powinien zabiegać o to, aby jak najczęściej i jak najdokładniej relacjonować wszelkie sukcesy tej części społeczności. Niech panie widzą, że one także mogą święcić triumfy.

Komentarze (1)
avatar
Lorenzo Emiliano
14.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Świetny i potrzebny tekst. W przeciwieństwie do oryginału pisanego pod wyssaną z palca tezę.
Dodałbym jeszcze, że przecież Panie mają osobną kategorię właśnie dlatego że do rywalizacji open są
Czytaj całość