Tegoroczna edycja turnieju MSI w League of Legends była jedną z najbardziej, o ile nie najbardziej zaskakującą w historii. Po raz pierwszy od 2015 roku w finale międzynarodowych rozgrywek zmierzyły się zespoły spoza Azji. W decydującym starciu naprzeciw siebie stanęły G2 Esports oraz Team Liquid.
Zanim jednak doszło do finałowej potyczki, kibice obejrzeli najbardziej sensacyjny pojedynek ostatnich lat. Amerykańska formacja w półfinale zmierzyła się z Invictus Gaming - murowanym faworytem do zwycięstwa w całym turnieju. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla TL, sprawiając tym samym jedną z największych niespodzianek w historii League of Legends.
Zobacz także: WCS Spring - "Serral" mistrzem. "Elazer" broni honoru
Drugie starcie odbyło się pomiędzy G2 Esports a SK Telecom T1, czyli doszło ponownie do boju pomiędzy "Jankosem" a "Fakerem". Było to fantastyczne spotkanie, pełne zwrotów akcji, stojące na niezwykle wysokim poziomie, które ostatecznie padło łupem G2. Zawodnicy europejskiej formacji udowodnili w tym meczu, że nie odbiegają w żadnym stopniu umiejętnościami od koreańskich zawodników i są w stanie ich pokonać na przestrzeni pięciu map.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Kiedy słuchałem Włodzimierza Szaranowicza, miałem łzy w oczach
Finał był tylko formalnością. G2 Esports nie dało żadnych szans zawodnikom z Ameryki, kończąc pojedynek w 70 minut i 39 sekund. Poprzedni rekord finałowego spotkania Bo5 należał do Samsung White i wynosił 83 minuty i 54 sekundy.
G2 Esports przed turniejem nie było faworytem do zwycięstwa. Eksperci przewidywali, że europejskiej drużynie uda się awansować do najlepszej czwórki, jednak nikt nie zakładał, że zdobędą pierwsze miejsce.
W dużej mierze takie poglądy opierały się na tym, iż "Jankos", który w trakcie swojej kariery dwukrotnie grał w półfinale mistrzostw świata, nie radzi sobie najlepiej na międzynarodowych imprezach. "Caps" oraz "Wunder" wymieniani byli jako filary zespołu, natomiast rola "Jankosa" była umniejszana i twierdzono, że przez niego G2 może nie osiągnąć sukcesu.
.@G2Jankos doesn't care about your towers!
— G2 Esports (@G2esports) 11 maja 2019
https://t.co/6PXUZVSd8f pic.twitter.com/tqaKZa3Il0
Zagrania "Jankosa" podczas tego turnieju oraz jego występy w starciach z najmocniejszymi zespołami, pozwoliły w pełni obalić teorię o tym, że Polak nie radzi sobie najlepiej podczas najważniejszych występów. Fantastyczne zagranie pod wieżą 2v1 w starciu z Invictus Gaming, zanurkowanie po "Jensena" w starciu z TL, czy zdobywanie pierwszej krwi udowodniły, że leśnik G2 jest jednym z najlepszych zawodników na świecie.
Gonna need to send more than that to stop @G2Jankos!
— G2 Esports (@G2esports) 10 maja 2019
https://t.co/6PXUZVSd8f pic.twitter.com/fKfdyikUyv
Pozycja dżunglera w League of Legends jest w obecnej mecie bardzo ważna. Aby "Wunder", "Caps", "Perkz" oraz "Mikyx" mogli skutecznie atakować swoich rywali, to właśnie "Jankos" musi zrobić odpowiednią wizję na mapie, skontrolować przeciwnego leśnika oraz wywierać presję na mapie. Świetna forma Polaka bez wątpienia miała kluczowy wpływ na ostateczny sukces G2 Esports w MSI. Miejmy nadzieję, że europejska drużyna nie osiądzie na laurach i podczas tegorocznych mistrzostw świata będzie głównym faworytem do zwycięstwa.
Zobacz także: Topowe polskie drużyny CS:GO zagrają na PGE Narodowym. Rusza Meet Point