LEC. Schalke 04 - Fnatic: niespodzianki nie było. Fnatic z łatwością rozbiło Schalke

Getty Images / BorjaB.Hojas / Na zdjęciu: Martin Rekkles Larsson
Getty Images / BorjaB.Hojas / Na zdjęciu: Martin Rekkles Larsson

Od początku żelaznymi faworytami półfinału League of Legends European Championship byli gracze Fnatic. Fani jednak mieli cichą nadzieję, że może jednak nie będzie to aż tak jednostronne spotkanie. Nic z tego. Schalke zostało całkowicie zniszczone.

12 minut. Tyle około można było mieć nadzieję, że Schalke 04 będzie w stanie rywalizować z Fnatic. To właśnie po upływie takiego czasu na 1. mapie doszło do pierwszego teamfightu przy heraldzie, w którym zginął "Ignar" oraz "Odoamne". Kilka sekund później natomiast, będący w odwrocie "Upset" oraz "Abbedagge" chcieli dobić będącego na niskim poziome życia "Hylissanga", jednak całość obróciła się przeciw Niemcom i to dwójka agresorów została zabita. A że "Abbedagge" już wcześniej umarł na środkowej, to nagle zrobiło się 0:5 i 4 tysiące sztuk złota przewagi dla "Pomarańczowych".

Czytaj także: LCK. Znamy komplet koreańskich uczestników mistrzostw świata League of Legends

Fnatic spokojnie kontynuowało grę, utrzymując bezpieczną przewagę nad rywalami w pewnym momencie po prostu biorąc barona i wchodząc do bazy Schalke jak do siebie. Choć starcie trwało 28 minut, to tak naprawdę ani na moment nie wymknęło się spod kontroli "Rekklesa" i spółki.

Druga gra? Szybkie 3:0, które widniało na tablicy wyników już po 6 minutach dość jasno wskazywało, czego możemy się spodziewać. I choć trzeba oddać Schalke, że tę stratę zdołało odrobić, to jednak na niewiele się to zdało, bo kilkadziesiąt sekund później Fnatic znowu zaczęło budować przewagę w złocie. Dwa zabójstwa na topie, zabójstwo na midzie i 2,5 tysiąca złota przewagi w kieszeni zespołu "Nemesisa" było już po 11 minutach. I choć przyznać trzeba, że Niemcy robili co mogli aby odrobić straty, to nie byli oni w stanie odeprzeć ofensywy rywali, którzy poza dużo większym dorobkiem pieniężnym mieli na koncie także 5 smoków przy zerowym dorobku Schalke w tym aspekcie.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata

Podobnie jak w pierwszej rozgrywce, tak i w tej, nadszedł moment, kiedy Fnatic zdecydowało się ruszyć po Barona, po czym atakując wszystkimi trzema liniami dosłownie zdewastowali bazę S04 niszcząc wszystkie wieże i inhibitory. Takiego natarcia, "Upset" i spółka nie byli w stanie odeprzeć.

Czytaj także: LPL. FunPlus Phoenix mistrzami Chin!

W tym momencie ciężko było już znaleźć kogokolwiek, kto wierzyłby jeszcze w niespodziankę w tym starciu. A gdyby ktoś taki się uchował, to śmierć "Tricka" jeszcze przed upływem 2. minuty we własnej dżungli i strata niebieskiego wzmocnienia, skutecznie mogła rozwiać resztki nadziei. Jasne, można oddać Schalke, że zdołali wziąć w 22 minucie Barona, ale co z tego, jeśli wówczas ich strata w złocie wynosiła 6 tysięcy? Jeśli podczas tego wzmocnienia, to Fnatic wciąż wyglądało lepiej? "Pomarańczowi" po prostu ponownie wyczekali moment. Ponownie wzięli swojego Barona, zaczęli atak wszystkimi trzema liniami i po raz kolejny zdemolowali całą bazę Schalke.

Tak jak przed spotkaniem można było mówić o świetnie zapowiadającym się pojedynku na dolnej alei między "Rekklesem" oraz "Upsetem", tak mecz ten pokazał, że Niemcowi w tych najważniejszych starciach trochę jeszcze brakuje do najlepszych. Strzelec Schalke był całkowicie wyłączony, zdobywając w całym meczu zaledwie 4 zabójstwa, z czego 3 na ostatniej mapie.

Tak jak się spodziewano, prawdziwe emocje czekają nas dopiero w finale, gdzie formę Fnatic sprawdzi G2. Jakkolwiek nie postrzegać szans obu zespołów, to sama historia oraz dokonania obu drużyn w Europie sprawiają, że to starcie od początku do końca będzie trzymać fanów w napięciu.

Fnatic 3:0 Schalke 04

Komentarze (0)