[b]
Wojciech Grzegorzyca, WP SportoweFakty: Zacznę od pytania o początki waszego składu. Wcześniejszy skład w swoim najlepszym okresie był w TOP5. Niektórzy mogli wtedy pomyśleć, że wy też od razu się tam znajdziecie. Czuliście w związku z tym jakąś presję?[/b]
Finn "karrigan" Andersen: Nie sądzę, że ciążyła na nas jakakolwiek presja. Zrobiliśmy wtedy trzy zmiany w składzie, dołączyłem ja i dwójka innych zawodników ("woxic" i "frozen" – przyp. red.). Jedyną presją była ta, którą sami nakładaliśmy na siebie jako zespół. Oczywiście ludzie byli podekscytowani naszym nowym składem. Nie było jednak żadnego nacisku ze strony organizacji, że musimy znaleźć się w pierwszej piątce w najbliższych kilku miesiącach. Poprosiłem jedynie o trochę czasu na doszlifowanie naszej gry.
Można powiedzieć, że nowy skład dosyć szybko pokazał swój pierwszy potencjał. Między innymi wygraliście DreamHack Open Tours 2019.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #3: Uratowana kariera. Tomasz Kaczor wicemistrzem świata
Swój pierwszy potencjał pokazaliśmy jeszcze podczas IEM Sydney, gdzie udało nam się awansować do play-offów, mimo że był to nasz pierwszy turniej. Ta druga impreza była już czymś innym. Wtedy byliśmy pod presją, bo każdy patrzył na nas jako na zespół, który musi wygrać te zawody. Może jeszcze CR4ZY było drugim faworytem. Ale teraz myślę, że najlepszym wynikiem, który osiągnęliśmy do tej pory były finały 7. sezonu ESL Pro League w Montpellier, gdzie dotarliśmy do półfinału. Wtedy przegraliśmy z Teamem Liquid, z którym później przegraliśmy również decydujący mecz na Majorze. To pokazało, że jesteśmy w stanie być zespołem pierwszej dziesiątki, nie przegrywamy przeciwko byle jakim drużynom i jesteśmy naprawdę dobrym zespołem.
Czy według Ciebie Minor był pierwszym najważniejszym testem dla nowego składu?
Tym pierwszym ważnym testem był DreamHack Open Tours, na którego przyjechaliśmy jako faworyci. Mogliśmy sprawdzić jak poradzimy sobie w sytuacji, w której oczy wszystkich będą skierowane na nasz zespół i oczekuje się od nas, że wygramy ten turniej. To był także pewien rodzaj przygotowań do Majora. Przyjechaliśmy więc na Minora mając za sobą ten wygrany turniej i czuliśmy, że jesteśmy w stanie zagrać po swojemu. Wiedzieliśmy, że jeśli zaprezentujemy swój styl gry, to prawdopodobnie awansujemy. Sam Minor był dla nas trudny, bo była to końcówka sezonu, ale poradziliśmy sobie dobrze jako zespół.
Zakwalifikowaliście się na Majora, mimo że wcześniej mieliście poważne problemy i byliście krok od odpadnięcia. Obawialiście się, że możecie odpaść?
Nie powiedziałbym, że się baliśmy, ale znaleźliśmy się pod presją, kiedy w złym stylu przegraliśmy pierwszą mapę przeciwko Sprout. Ten mecz był dla nas naprawdę trudny, bo przy wyniku 5:11 przegraliśmy rundę eco i ostatecznie ulegliśmy 13:16, mimo że uważaliśmy Traina za swoją najlepszą mapę. Na drugiej mapie zrobiliśmy jednak niesamowity comeback. Kiedy wygraliśmy trzynaście z rzędu, to poczuliśmy, że nikt nie jest w stanie nas zatrzymać. Później udało nam się wygrać 2:0 przeciwko takim zespołom, jak fnatic oraz North, a to ekipy, z którymi gramy na co dzień. Kiedy jednak rywalizujesz z tymi mniejszymi drużynami, to jest trudniej, bo nie masz wystarczająco dużo informacji na temat tego, jak grają.
Jaki był cel waszej drużyny na StarLadder Major Berlin 2019? Awans do play-offów, czy może tylko miejsce na kolejnym Majorze?
Naszym celem był awans do najlepszej ósemki turnieju. Każdy mógł zobaczyć, jak nasz zespół prezentował się przez te kilka miesięcy i stwierdzić, że naszym celem byłby właśnie awans do play-offów, a każdy wynik, który osiągnęlibyśmy później, bralibyśmy w ciemno. Oczywiście przed turniejem powiedziałem po prostu, że musimy awansować na kolejnego Majora i potem możemy zajmować się ustalaniem kolejnych celów. Ale co możesz zrobić, kiedy z bilansem 2-2 grasz przeciwko Liquid, czyli najlepszemu zespołowi na świecie? Oczywiście wtedy musieliśmy spojrzeć na wcześniejsze wyniki i przyznać, że te mecze wiele nas kosztowały. Uważam, że przeciwko Vitality nie zrobiliśmy wystarczająco dużo. Jednak myślę, że w meczu z Liquid pokazaliśmy swój potencjał. Oczekiwałem jedynie tego, że będziemy walczyć i właśnie to zrobiliśmy jako drużyna.
Zatem czuliście niedosyt? W końcu byliście o krok od awansu do play-offów.
Było tak jak było i nie byliśmy w stanie tego zmienić. Myślę, że wiele zespołów grało nierówno i dlatego uważam, że ten system losowania przeciwników wszystko zepsuł. Przez niego musieliśmy grać z dwoma najlepszymi zespołami na świecie w dwóch ostatnich meczach. W takiej sytuacji trudno oczekiwać nie wiadomo czego. Ale to był nasz pierwszy Major w tym składzie, zapewniliśmy sobie występ na kolejnym i mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Cieszę się z tego co osiągnęliśmy i mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli okazję do tego, żeby zrewanżować się tym dwóm zespołom.
Jeśli zakwalifikowalibyście się wtedy do play-offów, prawdopodobnie dostalibyście później więcej zaproszeń na kolejne turnieje. To również było dla was ważne?
Myślę, że większość zaproszeń na zawody, które odbywają się po Majorze jest już w większości wcześniej zaplanowana i nasz występ na Majorze nie zmieniłby zbyt wiele. Turnieje takie jak DreamHack Open Malmö, czy też IEM Beijing były już częściowo ustalone i nie jestem jakoś szczególnie smutny, że nie zostaliśmy na nie zaproszeni. Teraz jesteśmy sklasyfikowani jako siódmy zespół na świecie. Jeśli wygramy ten turniej, to prawdopodobnie awansujemy o jedno miejsce wyżej. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby cały czas nad sobą pracować, bo to pomaga stawać się lepszą drużyną. Konsekwencje tego podejścia widzimy właśnie teraz.
A więc wynik osiągnięty na Majorze dał wam motywacyjnego kopa, czy wręcz przeciwnie, czuliście się zdemotywowani?
Nie powiedziałbym, że byliśmy zdemotywowani, ale trochę rozczarowani jako zespół. Moglibyśmy być, gdybyśmy odpadli z bilansem 0-3. Nie pożegnaliśmy się z tym turniejem w złym stylu. Dlatego nie czuliśmy się zdemotywowani, ale oczywiście przez kilka dni czuliśmy rozczarowanie. Ale nowy sezon się rozpoczął i jeśli teraz gralibyśmy dobrze, a na koniec coś by szło nie tak, to dopiero wtedy moglibyśmy czuć pewną demotywację. Na przykład taki zespół jak Liquid latem przez cały czas grał bardzo dobrze i wygrywał prawie wszystko, więc ich rezultat na Majorze może być naprawdę demotywujący.
Czytaj także: Ogłoszono oficjalny skład x-kom AGO
Teraz można chyba stwierdzić, że mousesports jest w gazie, bo w zeszłym tygodniu zakwalifikowaliście się na DreamHack Masters Malmö 2019, a w piątek na IEM Beijing 2019. Czy to daje wam dodatkową pewność siebie?
W trakcie Majora również byliśmy pewni siebie i tego że pójdzie nam dobrze, a mecz przeciwko Liquid pokazał to, nad czym pracowaliśmy przez długi czas. Od tamtego czasu potrzebowaliśmy robić małe kroczki. Poprawialiśmy naszą pulę map i wszystkie inne elementy, które powinniśmy polepszyć jako zespół. Testowaliśmy swoje rozwiązania w meczach online, gdzie na 22 mapy przegraliśmy tylko dwie od czasu Majora. Oczywiście w tym czasie nie graliśmy z tymi najlepszymi zespołami na świecie. Ale wcale nie jest łatwo wygrać takie kwalifikacje. Grając z takimi zespołami jak forZe nigdy nie wiesz, czego możesz się spodziewać, dlatego rywalizacja z nimi wcale nie jest taka łatwa.
Trudno gra się kwalifikacje online podczas innego turnieju, czy nie ma to dla was większego znaczenia?
Jest to trudne, bo nie podchodzisz do tego w ten sam sposób i nie czujesz się tak samo, jakbyś grał w domu. Wtedy nie mamy tych samych komputerów, miejsce jest inne i ping też jest inny. W takich warunkach gra się zdecydowanie inaczej, niż podczas bootcampów, czy też w domu. Jest więc to trochę trudne, ale bardzo się cieszę, że nam się udało. Myślę jednak, że nie byłbym bardzo rozczarowany, gdybyśmy nie zakwalifikowali się na IEM Beijing. Ale DreamHack Masters Malmö był dla nas naprawdę ważny i cieszę się, że to nam się udało.
Co możesz powiedzieć na temat atmosfery w zespole? Patrząc na was odnoszę wrażenie, że czujecie się dobrze w swoim towarzystwie.
W zespole jest dobra chemia i wydaje mi się, że wszystko jest w porządku, zarówno w grze, jak i poza nią. Mamy różne osobowości i pochodzimy z różnych kultur, ale wszyscy jesteśmy bardzo towarzyscy. Myślę, że to ważne, kiedy możesz po prostu wyjść gdzieś razem ze swoimi kolegami z zespołu, zamiast siedzieć w swoich pokojach.
Macie bardzo solidną pulę map, a do tego jesteście bardzo dobrzy indywidualnie. Co według Ciebie jest waszą największą siłą?
Naszą największą zaletą aktualnie jest to, że jesteśmy połączeniem młodości z doświadczeniem. Mimo tego że "ropz" i "woxic" są młodzi, to już od jakiegoś czasu grają na wysokim poziomie i do tego jest jeszcze bardzo młody "frozen". Oprócz tego ja i "chrisJ" gramy już od czasów Counter-Strike’a 1.6, więc to razem już jakieś 18 lat. Takie połączenie daje nam pewien wyjątkowy sposób patrzenia na grę z perspektywy młodych, ale z drugiej strony też doświadczonych zawodników. Myślę, że "frozen", "ropz" i "woxic" mają bardzo duże umiejętności, a do tego cały czas uczą się, jak powinni grać drużynowo oraz czuć się pewnie w różnych rolach i na różnych mapach.
Co było problemem w meczu przeciwko Tricked Esport, który szedł wam wyjątkowo opornie? To wasi przeciwnicy zagrali tak dobrze, czy jednak byliście już mocno zmęczeni?
Myślę, że w pierwszej kolejności Tricked zagrało dobrze jako zespół, potrafili czytać naszą grę, a do tego mają bardzo dobrą pulę map i na Nuke’u zagrali szczególnie dobrze. Poza tym mieliśmy bardzo długi dzień, a dodatkowo niektórzy z nas spali w przerwie pomiędzy meczami. Nasi przeciwnicy zagrali jednak bardzo dobrze, ale cieszę się, że udało nam się wrócić i ostatecznie wykonaliśmy swoją robotę.
Mieliście jakieś oczekiwania odnośnie przeciwnika, z którym zagracie w półfinale, obserwując mecz ćwierćfinałowy?
Patrząc na rozpiskę, można było pomyśleć, że powinno wygrać Ninjas in Pyjamas. Jednak na Majorze ten zespół nie poradził sobie zbyt dobrze. Na ich twarzach nie było widać zadowolenia i nie do końca wyglądają jak zespół. Przypuszczam, że w najbliższej przyszłości coś u nich się wydarzy, ale nie mam pojęcia co. Virtus.pro ma jednak wszystko, aby wygrać. Co prawda są na 90. miejscu w rankingu, ale to jest spowodowane między innymi zmianami w ich składzie. Powiedziałbym, że ich ćwierćfinałowy mecz był wyrównany, ale ostatecznie Virtus.pro było po prostu lepszą drużyną.
Jaki jest wasz cel na najbliższą przyszłość. Zarówno teraz, jak i po tym turnieju.
Oczywiście naszym celem jest wygranie tego turnieju, bo czujemy, że jesteśmy tutaj naprawdę dobrym zespołem, ale wszystko może się wydarzyć. Musimy być skupieni, bo w niedzielę czeka nas bardzo długi dzień. Mam jednak nadzieję, że to my podniesiemy trofeum. Później czeka nas DreamHack Masters Malmö, który będzie dla nas długą przeprawą. Chcielibyśmy dotrzeć do finału, jeśli byłoby to możliwe. Będzie tam dużo bardzo dobrych zespołów, może jedynie poza FaZe. To będzie dla nas naprawdę dobry test, bo mamy bardzo fajną grupę. Zobaczymy co będzie później. Na pewno chcemy być zespołem z czołowej piątki i wydaje mi się, że to bardzo realistyczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystkie zmiany w czołowych zespołach. Ale to już cel długoterminowy.
Rozmawiał w Budapeszcie Wojciech Grzegorzyca
Czytaj także: BLAST zapowiada zmiany na przyszły rok. Ponad 4 miliony w puli BLAST PREMIER