Tradycyjna aktywność sportowa została zawieszona na czas pandemii koronawirusa. Polski sport dopiero będzie powoli odmrażany, ale możemy długo poczekać, zanim wróci on do tego, co było. Kibice zatem szukają emocji i rywalizacji gdzieś indziej, a w tej kwestii z otwartymi ramionami czeka na nich esport.
Pewne było, że przymusowa izolacja sprawi, że mnóstwo osób będzie spędzać czas przy grach komputerowych. Jedni sami grają, inni oglądają najlepszych w transmisjach internetowych. Okazuje się, że zainteresowanie jest ogromne.
- Powiedzieć, że esport teraz rozkwita, to nie powiedzieć nic... W ostatnim czasie w naszym serwisie turniejowym zaobserwowaliśmy około osiemdziesięciokrotny wzrost, co było z kolei sporym wyzwaniem dla działu technicznego. Zdarzały się dni, że serwery dosłownie płonęły i musieliśmy zmienić serwerownię w Niemczech, ponieważ dotychczasowa powiedziała, że nie wytrzyma już więcej ruchu - mówi w rozmowie z Polsatem Sport Adrian Kostrzębski, rzecznik ESL Polska.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
Ogromne zainteresowanie jednak nie oznacza, że pandemia całkowicie oszczędziła branżę. Esport także traci finansowo na obecnej sytuacji, o czym mówi Tomasz Milaniuk ze stacji Polsat Games.
- Na pewno nie stracił na wartości produkcyjnej. Ale nie oszukujmy się, na pewno epidemia jest ciosem pod względem biznesowym dla stacji transmitujących wydarzenia esportowe oraz dla organizacji esportowych, które często zyskują fundusze za sprawą kontraktów marketingowych z rozmaitymi firmami - mówi ekspert.
Mutua Madrid Open Virtual Pro. Elina Switolina i Alexander Zverev w gronie uczestników >>
Devin Booker wygrał turniej w grę NBA 2K20, który transmitowała stacja ESPN >>