54 dni - tyle czekać musieli fani najlepszych rozgrywek League of Legends w Europie na powrót do gry swoich ulubieńców.
Posucha jednak wreszcie dobiegła końca! Już na dobry początek na Summoner's Rift zameldowali się obrońcy tytułu - G2 Esports. Mistrzowie zagrali tak, jak na mistrzów przystało. MAD Lions, które w poprzednim splicie w wielu meczach sprawiało "Samurajom" niemałe problemy, tym razem nie stanowiło żadnego wyzwania dla "Perkza" i spółki.
To właśnie chorwacki ADC był zdecydowanie najjaśniejszą postacią spotkania. 9/0/9, udział w niemal każdej eliminacji swojej drużyny - jego Varus był istnie śmiercionośną bronią. Tak naprawdę jedynym w zespole G2, który nie zachwycił, był Marcin "Jankos" Jankowski. Polak jednak już tyle razy udowadniał swoją klasę, że tego typu grę można uznać za zwyczajny wypadek przy pracy. Przyznać jednak trzeba, że jego Rek'Sai nie stanowiła zbyt dużego zagrożenia dla przeciwników, nawet pomimo dominacji G2.
ZOBACZ WIDEO: Marcin "Jankos" Jankowski został mistrzem Europy! "Szkoda, że nie mogliśmy podnieść pucharu w obecności kibiców"
Bardzo wyrównany przebieg miał natomiast mecz Vitality z Schalke. Obie ekipy przede wszystkim nie chciały popełnić błędu. Efektem takiej taktyki był ponad 45-minutowy mecz, w którym oglądaliśmy zaledwie 12 zabójstw (9:3). Finalnie jednak nieco lepsza kompozycja, trzeci Nashor oraz przede wszystkim dusza smoka oceanicznego przesądziły o triumfie "Pszczółek".
Największą sensacją dnia była natomiast bez wątpienia porażka Origen z SK Gaming. Jedni typowani do podium, drudzy do roli "czerwonej latarni". Co może pójść nie tak? Okazuje się, że całkiem sporo. Co warte podkreślenia, to nie był jednak wybitny mecz w wykonaniu SK. Obie drużyny bowiem popełniały dużo niewymuszonych błędów. Koniec końców jednak to SK mogło świętować wygraną, która może temu zespołowi dać duży zastrzyk pozytywnej energii na najbliższe kolejki.
Stosunkowo łatwą przeprawę na Excel miało za to Rogue. "Łotrzyki" zaliczyły "czysty" mecz, w którym nie zginęli ani razu kończąc go wynikiem 8:0. Co prawda Excel długo starało się podejmować walkę, jednak niemal od samego początku zespół trenowany przez "YoungBucka" był krok za swoimi rywalami. Jeżeli nie udało się na Rogue, to patrząc na to, że kolejnymi rywalami brytyjskiego zespołu będą MAD Lions oraz Fnatic, może to być wyjątkowo ciężki start splitu.
Hitem dnia było natomiast spotkanie Misfits oraz Fnatic. I przyznać trzeba - na to miano w pełni zasłużył. Był to świetny, dynamiczny mecz, w którym oba zespoły przez 20 minut odpowiadały cios za cios. Wówczas jednak przeszarżował "Nemesis", wchodząc samotnie na plecy ekipy Misfits. Jego decyzja kosztowała Fnatic przegrany teamfight oraz stratę Nashora. Od tego momentu to "Króliczki" zaczęły nadawać tempo rozgrywki, konsekwentnie powiększając swoją przewagę.
I gdy wydawało się, że mecz zmierza do nieuchronnego końca, gdy Misfits miało przypieczętować triumf wziętym Baronem - nagle wszystko się zresetowało, bowiem to "Rekkles" zdołał ukraść fioletowe wzmocnienie!
.@RekklesLoL STEALS THE BARON! #LEC pic.twitter.com/02yXYDGPFp
— LEC (@LEC) June 12, 2020
Będące w głębokiej defensywie Fnatic, nagle przejęło rolę agresora. Finalnie to właśnie "Pomarańczowi", po upływie 38 minut, mogli cieszyć się z triumfu! Należy jednak podkreślić, że oba zespoły pokazały naprawdę dobre League of Legends. Misfits, wzmocnione "Kobbem", który zaprezentował świetną Kalistę, może stanowić wyzwanie dla każdego w Europie.
Wyniki 1. kolejki LEC:
Mad Lions - G2 Esports 0:1
Team Vitality - Schalke 04 Esports 1:0
Origen - SK Gaming 0:1
Rogue - Excel Esports 1:0
Fnatic - Misfits 1:0
[multitable table=1207 timetable=73503]Tabela/terminarz[/multitable]
Czytaj także:
- League of Legends. Riot wszczyna śledztwo ws. jednego ze swoich dyrektorów. Powodem post na temat śmierci Floyda
- Kto mistrzem, kto poza play-offami? Typujemy kolejność letniego splitu LEC