Valorant Cup. Robert "V1lczek" Ptok po zwycięstwie: To nie jest drużyna tylko na jeden turniej

Materiały prasowe / @PlayVALORANT / Na zdjęciu: logo VALORANT
Materiały prasowe / @PlayVALORANT / Na zdjęciu: logo VALORANT

Za nami pierwsza edycja turnieju be!loud Valorant Cup, którą zwyciężył zespół Pit Stop. - Najtrudniejsze chwilę były podczas dogrywek w ćwierćfinale - mówi nam Robert "V1lczek" Ptok, reprezentant zwycięskiej drużyny.

W tym artykule dowiesz się o:

Po zaciętym finale be!oud Valorant Cup, to drużyna Pit Stop mogła cieszyć się z wygranej (3:1 vs Ciszej). Triumfatorzy, w składzie "V1lczek", "Saiko", "Katu", "Stix" oraz "YourBreak" poza tytułem wzbogacili się także o 4 000 złotych.

O przebiegu turnieju, a także dalszych planach Pit Stop porozmawialiśmy z kapitanem zespołu - Robertem "V1lczkiem" Ptokiem.

Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: Za nami pierwsza edycja be!oud Valorant Cup. Jak oceniłbyś sam turniej? Jego organizację, przebieg, a także pomysł takiego formatu?

Robert "V1lczek" Ptok , Pit Stop:  Organizacja turnieju była na wysokim poziomie. Administratorzy szybko odpisywali na pytania graczy, często w godzinach nocnych. Od ćwierćfinału mecze były w formacie best-of-three także wykluczały losowość pojedynków. Jedynym minusem były krótkie przerwy między mapami, przez które ani gracze, ani komentatorzy nie mogli za bardzo odsapnąć.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz z Serie A uczcił pamięć Bryanta. Niezwykły popis!

Jaki był dla was najtrudniejszy moment w trakcie całego turnieju?

Najtrudniejsze chwile były podczas dogrywek w ćwierćfinale. Graliśmy na (zdaniem komentatorów i większości kibiców) faworytów turnieju (zespół Chakalaka, przyp.red.). Na drugiej mapie, gdzie mieliśmy kilka rund meczowych, nie udało nam się domknąć spotkania. Na ostatniej mapie wkradły się nerwy i stres. Na szczęście w naszej drużynie atmosfera jest nienaganna, bardzo różniąca się od tej w innych drużynach, dzięki czemu, mimo kolejnych dogrywek, udało się wygrać 16:14.

W ćwierćfinale wygraliście po dogrywkach, w półfinale także potrzebowaliście trzech map. Z jakim nastawieniem podchodziliście do finału? Jednak wasi rywale szli przez fazę finałową bez straty mapy

Oglądaliśmy wspólnie mecze drużyny Ciszej, mimo wyników 2:0, nie wygrywali oni tak pewnie swoich map. Wiedzieliśmy, że najtrudniejszy rywal został już pokonany i teraz tylko od nas zależy, kto wygra finał turnieju. Dlatego też na mapie, którą przegraliśmy w półfinale zmieniliśmy agenta i mogło to zaskoczyć naszych rywali. Można powiedzieć, że wykorzystaliśmy fakt rozgrywania trzech map.

Planujecie kolejne turnieje w tym samym składzie?

Oczywiście! Drużyna powstała na początku stycznia i nie jest ona tylko na jeden turniej. Nawet gdybyśmy przegrali, nie było by zmian. Zrobimy sobie kilka dni przerwy i wracamy do treningów.

Ostatnio kolejny Polak - "Zeek" - został ogłoszony graczem G2 Esports. Czy dla ciebie jest to dodatkowa motywacja, że polscy gracze są dostrzegani na scenie międzynarodowej?

Osobiście, bardziej skupiam się na polskich drużynach. Dobrze, że europejskie teamy coraz częściej sięgają nawet po tych mniej znanych Polaków jak np. "Kamyk" w Movistar Riders. "Zeek" od początku Valoranta grał na najwyższym poziomie, fajnie że dostrzegł go tak dobry zespół jak G2. Na pewno polska społeczność ma komu kibicować.

Jakie są twoje najbliższe cele na scenie Valoranta?

Trenować na mocne europejskie zespoły i zostać najlepszą drużyną w Polsce!

Czytaj także:
Polski sportowiec całkowicie zaskoczył strojem startowym. Został gwiazdą social mediów
Pit Stop górą! Za nami pierwsza edycja be!oud Valorant Cup

Komentarze (0)