Japończycy "podgryzają" Amerykanów. Wojna o licencje, czyli o ogromne pieniądze

Materiały prasowe / EA / Na zdjęciu: screen z FIFA 21
Materiały prasowe / EA / Na zdjęciu: screen z FIFA 21

Przewaga jest gigantyczna, ale gra idzie o miliardy dolarów. Japońska firma Konami robi wszystko, aby dopaść Electronic Arts. To bitwa o użytkownika najpopularniejszej gry sportowej na świecie.

FIFA od około 10 lat sprzedaje się rocznie w ponad 10 mln egzemplarzy. Największy rywal - Pro Evolution Soccer - przyciąga dużo mniejszą rzeszę fanów. Egzemplarz z 2019 roku kupiono 550 tys. razy (w tym czasie FIFA miała 12,22 mln sprzedanych kopii gry).

To jednak nie oznacza, że Konami rezygnuje z walki o fotel lidera. Wręcz przeciwnie. Małymi kroczkami stara się pozyskać nowych fanów. Robi to np. zdobywając licencję danej drużyny, a to oznacza, że jeśli licencja trafi do Konami, to automatycznie EA nie będzie mogło używać oficjalnej nazwy, stroju czy stadionu danego klubu. Mała niedogodność, ale takie szczegóły decydują często o wyborze danej gry.

- Popularność gier sportowych, opartych o realne drużyny zarówno w piłce nożnej, koszykówce czy w innych dyscyplinach, opiera się zarówno na grywalności samych gier, jak i sentymencie do drużyn i zawodników. Zablokowanie możliwości korzystania z rozgrywki ulubionymi zawodnikami, klubami może doprowadzić do odpływu graczy z jednego z czołowych tytułów EA. Samo wyłączenie wybranych drużyn z gry odbiera także efekt realności gry, co może także wpływać na samą rozgrywkę. Im więcej czołowych graczy zniknie z gry EA Sports, tym większa szansa na sukces tytułu Konami - mówi nam Jacek Jankowski z Wirtualnej Polski, ekspert z branży gier komputerowych, który prowadzi także profil na Tik Toku "Tata gracza".

Kolejny klub dla Konami

Od sezonu 2022/23 PES będzie jedyną grą wideo z licencją na SSC Napoli, czyli mówiąc wprost: w FIFIE 22 nie zagramy już zespołem Napoli (ale piłkarze tej drużyny będą normalnie dostępni). To już trzecia drużyna z Serie A, które przechodzi do stajni Konami (wcześniej Juventus i AS Roma).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi

- Dzięki tej umowie o partnerstwie między naszymi firmami, będziemy mogli jeszcze bardziej wzmocnić pozycję eFootball PES jako głównej gry wideo dla włoskiej piłki nożnej. Wykazując zaufanie do naszych długoterminowych planów, jesteśmy zaszczyceni, że Napoli zdecydowało się podpisać tę umowę na wyłączność Konami - powiedział w oświadczeniu prezes firmy, Naoki Morita.

Licencje zmieniają się także na np. rozgrywki europejskie. Kilka lat Ligę Mistrzów i Ligę Europy w swoim posiadaniu miało Konami, później trafiły do EA Sports. Jeśli natomiast kibic chciałby zagrać w licencjonowany turniej mistrzostw Europy 2020, to już musi zakupić Pro Evolution Soccer.

Gra idzie o miliardy dolarów 

O tym, że jest naprawdę o co walczyć niech świadczą przychody EA. Jak wynika z najnowszego raportu finansowego w 2020 roku model zabawy polegający na budowaniu składów z losowo wypadających z paczek kart, przyniósł EA przychód wynoszący prawie 1,5 mld dolarów! Mowa o grach FIFA i Madden (futbol amerykański). A do tej kwoty trzeba przecież doliczyć przychód za samo kupno gry.

Konami o takich kwotach może tylko pomarzyć, ale też sukcesywnie powiększa swoje portfolio. Wystarczy powiedzieć, że posiada licencje takich gigantów jak: FC Barcelona, Bayern Monachium czy Arsenal.

Obie firmy rywalizują ze sobą od 25 lat. Pierwsza część Pro Evolution Soccer została wydana dwa lata po FIFIE - w 1996 roku. Początkowa nazwa gry to International Superstar Soccer, a studio Konami pierwszy raz wydało grę pod nazwą Pro Evolution w 1999 roku. Dwa lata później rozpoczęła się prawdziwa rywalizacja z FIFĄ, gdy Konami wprowadziło wiele poprawek do swojej produkcji.

Premiera nowej FIFY i PES-a planowana jest na jesień.

Zobacz takżePiłkarze walczą o prawa do wizerunku z producentem gier. "Jest już trzysta zgłoszeń"

Zobacz takżeRobert Lewandowski w kolejnej jedenastce roku. Zabrakło miejsca dla Leo Messiego!

Źródło artykułu: