Sprzęt esportowca: Kontrola dłonią

Wybór odpowiedniej myszki jest bardzo istotny dla zawodowego esportowca. Ale nie z powodów, które zwykło się uważać za najważniejsze. W przypadku „gryzoni” do zawodowej gry pozory bywają bardzo mylące.

Sławomir Serafin
Sławomir Serafin
Jak skutecznie typować esport? Polska Liga Esportowa / Jak skutecznie typować esport?

W naszym cyklu o sprzęcie esportowców zdążyliśmy już zająć się tym, jak przebiega komunikacja pomiędzy grą a graczem w kwestii doświadczeń dźwiękowych i wizualnych. Opisaliśmy słuchawki i monitory, z jakich korzystają zawodowcy i ich najważniejsze parametry. Teraz w kwestii sprzętowej przechodzimy do komunikacji w drugą stronę, czyli gracza z komputerem. A dokładniej, do pierwszego z narzędzi umożliwiającego mu interakcję z grą – myszki.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Jeśli zaczniemy szukać w sieci najlepszych myszek gamingowych, trafimy na różne polecane produkty, które świetnie się prezentują i mają znakomite parametry. Są podświetlane na różne sposoby, mają wiele możliwości dostosowywania ułożenia klawiszy a nawet wagi. I mają potężne sensory optyczne, dające niesamowitą czułość liczoną w tysiącach DPI. Powszechnie uznaje się, że to są właśnie najważniejsze cechy myszki dla gracza – maksymalna czułość oraz możliwość dostosowania urządzenia do swoich preferencji.

Niestety, to przekonanie jest mylne. Zawodowcy nie używają myszek mieniących się w ciemności wszystkimi kolorami tęczy. W znakomitej większości ignorują również te urządzenia, które pozwalają skonfigurować kilkanaście dodatkowych klawiszy lub dokładać tudzież odejmować ciężarki. I praktycznie wszyscy korzystają albo z niskich albo w najlepszym przypadku ze średnich ustawień czułości. Na reklamach widzi się gryzonie z sensorami 16000 DPI. Profesjonalni esportowcy ustawiają swoje myszki na nawet… 400 DPI.

Nie przesadzajmy z czułością

Relacja pomiędzy graczem, myszką i grą to nie związek romantyczny. Nie trzeba w nim zbyt wiele czułości. Wręcz przeciwnie, nadmiar wrażliwości nie jest zaletą. DPI, czyli Dots-Per-Inch to atrybut mierzący ile „punktów” widzi na swojej drodze myszka przesunięta o jeden cal. 1000 DPI oznacza tysiąc zauważonych punktów, co z kolei przekłada się na ruch kontrolowanego przez myszkę kursora właśnie o 1000 jednostek. Im więcej DPI, tym dalej ruszy się kursor przy tym samym ruchu ręką. To jest ważne, jeśli przede wszystkim liczy się dla nas szybkość ruchów.

Ale gdy kluczowa jest precyzja, zbyt wiele DPI może nam stanąć na drodze. Jak wycelować w głowę przeciwnika, gdy każde drgnięcie nadgarstka wysyła nam celownik na przeciwległą ścianę? No właśnie. Dlatego zawodowcy używają niewielkich ustawień DPI w swoich myszkach. Pozwalają one osiągnąć o wiele więcej, ale esportowcy trzymają się zakresu 400-800 DPI. Liczy się dla nich precyzja. Szybkość można osiągnąć w inny sposób, na przykład stosując dużą podkładkę i wykonując po prostu większe ruchy.

Z kablem czy bez

W bardziej zamaszystym operowaniu myszką po podkładce możemy trafić na przeszkodę w postaci oporu stawianego przez kabel. Nawet jeśli jest on wykonany w nowoczesnej technologii, która specjalnie poprawia jego giętkość, może nam sprawić problemy. I zawodowi gracze zawsze musieli się z tym godzić. Dlaczego? Dlatego, że myszki bezprzewodowe nie nadawały się do esportu. Pokazanie się z taką na LANie oznaczało wzbudzenie powszechnego rozbawienia. Komunikacja bezprzewodowa wiąże się z opóźnieniami w przekazywaniu danych, w porównaniu z przewodową. A to oznaczało wolniejszy czas reakcji w grze, czyli wiązanie sobie kuli u nogi. A przynajmniej tak było kiedyś.

Technika poszła do przodu. Nowe protokoły wi-fi pozwalają przekazywać dane bezprzewodowo tak samo szybko jak światłowodem. A nowe myszki bezprzewodowe przeznaczone dla zawodowców dają gwarancję braku opóźnienia. W grze nie widać różnicy między nimi a „gryzoniami” z kablami. Dają za to olbrzymią swobodę ruchów, nieskrępowaną obecnością przewodu. Jedynym ich minusem jest konieczność ładowania akumulatora. Dwie godziny w stacji dokującej i myszka jest naładowana na kolejnych 40 intensywnego użytkowania. Nie jest to więc minus bardzo duży.

Zależy jak leży

Jaką więc myszkę wybrać do esportu? Przede wszystkim niezawodną. Zaprojektowaną z myślą o zawodowcach, czyli stawiającą na funkcjonalność i ergonomię, a nie jarmarczne wodotryski. I, przede wszystkim, taką, która dobrze nam leży w dłoni. To jest najważniejsze. Każda osoba trzyma myszkę w inny sposób. Jedni opierają na niej całą dłoń. Inni przeciwnie, dotykają jej w zasadzie tylko czubkami palców. A jeszcze inni gracze układają palce i dłoń po swojemu. Dlatego najważniejsze jest dostosowanie wielkości i ciężaru myszki do swoich upodobań. Myszka przede wszystkim ma być wygodna i dobrze pasująca do naszej dłoni. Pozostałe jej atrybuty są już mniej istotne, wbrew pozorom.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×