Reprezentacja Polski, zdaniem Sky Sports, i jej forma będzie jedną z niewiadomych podczas meczu z Niemcami z prostego względu - tym spotkaniem zadebiutujemy na Mistrzostwach Europy. Z drugiej jednak strony, Leo Beenhakker zaznaczył, że nie będzie to miało żadnego wpływu na postawę biało-czerwonych z Niemcami. - Na to spotkanie nie muszę nikogo dodatkowo motywować. Jeszcze nigdy nie widziałem u swoich podopiecznych, żeby tak bardzo chcieli wyjść na boisko, jak to ma miejsce w ostatnich dniach przed meczem z Niemcami - uważa Holender.
Niezwykłym faktem, według Sky Sports, będzie również okazja dla trzech zawodników urodzonych w Polsce: Miroslava Klose, Lukasa Podolskiego i Piotra Trochowskiego występu w barwach Niemiec. - To może być nasza przewaga - powiedział trener bramkarzy reprezentacji Niemiec Andreas Koepke.
Największą presję na boisku w niedzielne popołudnie powinien jednak odczuwać Euzebiusz Smolarek, który w eliminacjach zdobył aż dziewięć goli dla reprezentacji Polski i na którego liczą polscy fani.
O ile Sky Sports nie pokusił się o wytypowanie wyniku, o tyle goal.com uważa, że Niemcy wygrają 1:0. Reprezentacja Polski jest w stanie walczyć jak równy z równym z Niemcami przez 90 minut, ale zdaniem Clark Whitney'a, szalę zwycięstwa na korzyść Niemców powinni przechylić rezerwowi.
Polska nie będzie atakować, lecz w ustawieniu 4-5-1 czyhać na kontry. Dwóch defensywnych pomocników i trzech ofensywnych pomocników będzie miało za zadanie zneutralizować Michaela Ballacka i Torstena Fringsa. Jeżeli podopieczni Beenhakkera wygrają walkę w tej strefie boiska, wówczas niemiecka maszyna może stracić jeden z bardzo ważnych członów (Clark Whitney pisze o szyi, ale czy ma to związek z publikacją w jednej z polskich gazet - nie wiadomo). Biało-czerwoni liczą na słabszą dyspozycję środkowego defensora reprezentacji Niemiec Christopha Metzeldera, który w tym roku częściej przebywał w towarzystwie sztabu medycznego Realu Madryt, a nie trenerskiego.
W dalszej części Whitney w żaden sposób już nie polepsza naszych nastrojów przed inauguracją Euro. Defensywa Polski powinna być miłą niespodzianką dla ofensywnie usposobionych Niemców. Miłą niespodzianką, czyli będzie miała dużo problemów z grającymi bardzo często skrzydłami piłkarzami Joachim Löwa. Kluczowym zawodnikiem powinien być Podolski, który zajmie prawdopodobnie miejsce na lewej flance z możliwością schodzenia do środka i tworzenia przewagi podczas ataków trzykrotnych mistrzów Europy. Taka taktyka zdała egzamin na mundialu w 2006 roku, kiedy rezerwowy David Odonkor pognał prawym skrzydłem i zacentrował do Olivera Neuville'a. Nie tylko ze strony bocznych pomocników będzie groziło nam zagrożenie w niedzielny wieczór - Marcell Jansen oraz Philipp Lahm, czyli nominalni skrajni defensorzy w bloku obronnym Niemiec, powinni bardzo często przebywać na naszej połówce i inicjować ataki. Jeżeli Klose i Mario Gomez będą skuteczni, mecz może zakończyć się nawet pogromem biało-czerwonych.
Nie przemawia także za nami fakt, że na inaugurację Mistrzostw Świata po raz ostatni wygraliśmy w 1972 roku. A może jednak przemawia, gdyż mistrzostwa odbyły się wówczas w RFN. Portal BBC Sport cytuje Andreasa Koepke, który przyznał, że wszyscy zawodnicy reprezentacji Niemiec są zdrowi i gotowi do gry. Co ciekawe, do ostatniej chwili trener Loew poczeka z decyzjami personalnymi na poszczególne pozycje. Pod tym względem reprezentacja Polski będzie osłabiona - nawet trener Beenhakker zapowiedział, że gdyby w pełni sił byli Grzegorz Bronowicki i Jakub Błasczykowski, wówczas wystąpiliby od pierwszych minut meczu z Niemcami.
Na szczęście dla nas, przebieg spotkania nie został jeszcze ustalony, a wynik jest sprawą otwartą. - Czy możemy mówić o rewanżu za porażkę sprzed dwóch lat? Trochę - powiedział Artur Boruc i dodał: - Na pewno tamto bolesne wspomnienie pozwoli wyzwolić w nas jeszcze większą sportową złość.