Radomski dla SportoweFakty.pl: Spalony i karny trochę z kapelusza

Arkadiusz Radomski to jeden z wielkich nieobecnych EURO 2008. Defensywny pomocnik, często ustawiany przez trenerów też na pozycji środkowego obrońcy, nie znalazł się w grupie 23 piłkarzy, których Leo Beenhakker zabrał ze sobą do Austrii i Szwajcarii. Nie oznacza to jednak, że jeden z najlepszych polskich zawodników odwrócił się od kadry.

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarz Austrii Wiedeń uważnie śledzi poczynania swoich kolegów. - Czy oglądałem mecz z Austrią? Co za pytanie! Oczywiście! Muszę przyznać, że nasi rywale mocno mnie zaskoczyli. Mieli co najmniej trzy 100 proc. sytuacje, które powinni zamienić na gole. W naszej bramce stał jednak Artur Boruc, który jest w wyśmienitej formie. To dzięki jego kapitalnym interwencjom długo trzymaliśmy remis, a później wyszliśmy na prowadzenie - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Arkadiusz Radomski.

Doświadczony pomocnik uważa, że druga połowa w wykonaniu biało-czerwonych była dużo lepsza: - My graliśmy lepiej, ale i Austriacy nieco spuścili z tonu. Tak to już z nimi jest, że początek zawsze mają mocny, a później schodzi z nich powietrze. Nam pomogła też bramka Rogera, po świetnej akcji Smolarka i Saganowskiego. Czy był spalony? Uważam, że tak.

Radomski specjalnie dla nas ocenił również sytuację z ostatniej minuty spotkania, kiedy to zdaniem arbitra Howarda Webba Mariusz Lewandowski sprokurował rzut karny, który na bramkę zamienił Ivica Vastić. - Karny był trochę "z kapelusza". Oczywiście zdarzają się mecze, że sędziowie gwiżdżą takie faule, ale takie sytuacje należą raczej do wyjątków. Faktem jest natomiast, że Mariusz ciągnął swojego rywala, który bezlitośnie to wykorzystał - wyjaśnia reprezentant Polski.

Zdaniem wychowanka Mieszka Gniezno szanse polskich piłkarzy na wyjście z grupy zmalały niemal do zera: - Musiałby się zdarzyć cud. Jednak dopóki piłka w grze, to trzeba wierzyć.

Komentarze (0)