Na zakończonych mistrzostwach kibice zobaczyli aż 77 bramek. Najwięcej, bo dwanaście zdobyli świeżo upieczeni Mistrzowie Europy Hiszpanie. Podopieczni Luisa Aragonesa byli zdecydowanie najlepszą drużyną na całym turnieju. Z sześciu meczów wygrali aż pięć. Zremisowali jedno spotkanie, w ćwierćfinale z Włochami, ale w serii rzutów karnych nie mieli sobie równych i wyeliminowali aktualnych mistrzów świata. Tym samym piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego zadali kłam słynnemu powiedzeniu: gramy jak nigdy, przegrywamy jak zawsze. Na boiskach Austrii i Szwajcarii Hiszpanie grali nie tylko efektownie, ale i efektywnie, co ostatecznie zaowocowało wielki sukcesem, jakim było zdobycie złotego medalu Mistrzostw Europy po zwycięstwie nad Niemcami.
Francja i Czechy wielkim rozczarowaniem
Jak to zazwyczaj bywa i tym razem wielki faworyt imprezy zawiódł na całej linii. Uznawana za jednego z kandydatów do zwycięstwa reprezentacja Francji pożegnała się z mistrzostwami już na etapie fazy grupowej. Trójkolorowi z zaledwie jednym punktem na koncie zajęli ostatnie miejsce w grupie. Poraża liczba bramek straconych przez podopiecznych Raymonda Domenecha. Golkiper Francji aż sześciokrotnie był zmuszony wyciągać piłkę z siatki. Nie dość powiedzieć, że snajperzy Kogutów tylko raz pokonali bramkarza rywala.
Zawiedli Czesi. Osłabieni brakiem Tomasa Rosickiego piłkarze Karela Brucknera nie wyszli nawet z grupy. Zdołali wygrać zaledwie jedno spotkanie. Chociaż nie można powiedzieć, że na to zasłużyli, bo Szwajcaria z przebiegu całego meczu była zespołem lepszym. Zabrakło jej jednak skuteczności.
Czarny koń znad Bosforu
Do tytułu sensacji turnieju kandydowały dwa zespoły: Turcja i Rosja. Ostatecznie jednak zaszczytny tytuł czarnego konia imprezy należy się podopiecznym Fatiha Terima. Ekipa znad Bosforu powaliła piłkarską Europę na kolana. Do historii przejdą jej zabójcze końcówki, w których to odwracała niekorzystne losy spotkania na swoją korzyść. Turcy swoją przygodę z turniejem podobnie jak Rosjanie zakończyli na półfinale. Byli jednak zdecydowanie bliżej wielkiego finału niż piłkarze Guusa Hiddinka. Zdziesiątkowana kontuzjami i dyskwalifikacjami Turcja walczyła jak równy z równym z faworyzowaną reprezentacją Niemiec. Dopiero w ostatniej minucie rywalizacji rywale zadali decydujący cios, pozbawiając Turków nadziei na uzyskanie awansu. Rosja z kolei została rozbita przez późniejszych mistrzów Europy - Hiszpanów.
Słaby turniej gospodarzy
Mawiają, że gospodarzom nawet ściany pomagają, ale na tym turnieju trudno było się dopatrzyć sędziowania pod Austrię i Szwajcarię. Obie reprezentacje pożegnały się z imprezą już po fazie grupowej. Atut własnych boisk i doping fantastycznej publiczności nie pomógł im przebrnąć nawet pierwszego etapu Euro 2008. Helweci w trzech spotkaniach ugrali trzy punkty: przegrali z Turcją i Czechami, wygrali w ostatnim meczu z nie walczącą już o nic Portugalią. Austria zdobyła zaledwie jedno oczko. Zdołała zremisować tylko z Polską, przegrała z Chorwacją i Niemcami.
Fatalny występ obrońców tytułu
Przed czterema laty reprezentacja Grecji sprawiła mega sensację sięgając po tytuł mistrza Europy. Teraz była zdecydowanie najsłabszą drużyną na całym turnieju. Podopieczni Króla Otto Rehhagela przegrali wszystkie spotkania. W trzech meczach zdobyli zaledwie jedną bramkę. Jej autorem był Angelos Charistetas. Grecy już po dwóch starciach mogli pakować walizki. Tym razem ultra defensywny futbol nie okazał się receptą na sukces. Od euforii do rozpaczy. Greccy kibice o występie swoich pupili na zakończonym Euro 2008 woleliby jak najszybciej zapomnieć.
Polska… jak zawsze
Tegoroczne Mistrzostwa Europy były pierwszymi w całej historii, w których udział wzięła reprezentacja Polski. Holender Leo Beenhakker nie sprawił jednak cudu. Optymizm polskich kibiców i samych piłkarzy został przygaszony już po pierwszym meczu, w którym to Polacy po bardzo słabym spotkaniu przegrali z Niemcami 0:2. W meczu o być albo nie być w turnieju Biało-czerwoni tylko zremisowali z Austrią 1:1. Chociaż spora w tym zasługa sędziego Howarda Webb’a, który podyktował gospodarzom mocno dyskusyjną jedenastkę w ostatniej minucie rywalizacji. Na zakończenie przygody z Euro Polska przegrała z pewną już awansu Chorwacją. Na ciepłe słowa z grona kadrowiczów Beenhakkera zasługuje jedynie Artur Boruc. Bramkarz Celtiku Glasgow spisywał się znakomicie i uchronił drużynę przed stratą wielu bramek.
Polska swoje występy na Euro zakończyła z jednym punktem i z jedną strzeloną bramką na koncie. Jej autorem był… Brazylijczyk z polskim paszportem Roger Guerreiro.
Dziwna Holandia
Trudno ocenić występ Oranje na tegorocznych mistrzostwach. Piłkarze Marco Van Bastena jak burza przeszli przez fazę grupową, gromiąc aktualnych mistrzów świata Włochów i wicemistrzów Francuzów. W ostatnim meczu Sneijder i spółka nie dali szans Rumunii. Na ćwierćfinale Holendrzy, którzy wyrośli na głównego faworyta imprezy, zakończyli swoją przygodę z Euro. Poza ich zasięgiem niespodziewanie okazała się być prowadzona przez holenderskiego selekcjonera Guusa Hiddinka Rosja.
Król strzelców w szeregach Mistrzów Europy
Korona dla najlepszego strzelca turnieju powędrowała na głowę Davida Villi z Hiszpanii. Napastnik Valencii czterokrotnie pokonał bramkarzy rywali. Był autorem jedynego na tym Euro Hattricka. Zawodnik trzykrotnie ugodził golkipera Rosjan Akinfiejewa. Jedną bramkę zdobył w konfrontacji ze Szwedami.
Najlepszy piłkarz turnieju
Tytuł tego najlepszego na całej imprezie przypadł pomocnikowi reprezentacji Hiszpanii Xaviemu Fernandezowi. Zdaniem UEFA 28-letni zawodnik był głównym dyrygentem gry świeżo upieczonych Mistrzów Europy. Xavi na całym turnieju zdobył jedną bramkę. Otworzył wynik rywalizacji z Rosją.
Trzynaste w historii Mistrzostwa Europy dobiegły końca. Uznawana za grupę śmierci grupa D, w której zmierzyły się zespoły Francji, Włoch, Holandii i Rumunii ostatecznie okazała się… najsłabsza. W półfinale nie zagrała żadna z wyżej wymienionych reprezentacji. W najlepszej czwórce turnieju znalazły się za to dwaj przedstawiciele grupy C: Rosja i Hiszpania.