- Jestem mile zaskoczony przyjęciem i spotkaniem z Beenhakkerem. Zapomniałem o przeszłości i dzisiaj już wiem, że tylko ode mnie zależy, czy dłużej zostanę w tej kadrze. Nie ma żadnych podtekstów, o miejscu w reprezentacji zadecydują moje gole, a nie jakieś inne sprawy - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Artur Wichniarek. Napastnik Armini Bilefeld po raz ostatni zagrał w reprezentacji w towarzyskim spotkaniu z Estonią jeszcze za kadencji Pawła Janasa.
Później piłkarz czekał aż 4 lata aż otrzyma kolejne powołanie. Czy Wichniarek ma pretensje, że nie znalazł się w tym czasie w orbicie zainteresowań selekcjonerów? - Nie chodzi o moje pretensje. Ja zawsze miałem ambicję grać w kadrze, bo to największe wyróżnienie. Zdaję sobie sprawę, że to dla mnie ostatni dzwonek. Kolejnej długiej przerwy w reprezentacyjnych występach już nie przetrwam. Ale jestem spokojny, bo ten mecz nie jest dla mnie jedyną szansą - zakończył Wichniarek.