- Zapewniam, że kadra to dla mnie priorytet. Mam podstawy do tego by wierzyć, że wiosną zacznę wreszcie grać. Porto prowadzi w tabeli ze znaczną przewagą. Jeżeli nasz dystans nad pozostałymi zespołami utrzyma się na poziomie 10 punktów, to w dalszej części sezonu powinienem zacząć częściej wchodzić na boisko. A wtedy mam zamiar przypomnieć się Leo Beenhakkerowi - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Przemysław Kaźmierczak. Polak trafił do FC Porto z Pogoni Szczecin przed tym sezonem, a w ostatnim meczu Pucharu Portugalii strzelił pięknego gola z dystansu. Mimo to nadal będzie tylko rezerwowym.
- Trafiłem do naprawdę wielkiego klubu i początkowo bardzo mnie to cieszyło. Moje ambicje są jednak dużo większe. Nigdy nie będzie satysfakcjonowało mnie siedzenie na ławce rezerwowych, choćby było to nawet w najlepszym zespole świata - dodał Kaźmierczak. - W grudniu rozmawiałem z trenerem Jesualdo Ferreirą. Usłyszałem, że bardzo na mnie liczy. Uspokajał, że w Porto niemal wszyscy piłkarze przechodzą okres siedzenia na ławce. Uniektórych trwa to pół sezonu, u innych rok, a nawet dłużej. Ferreira zapewniał mnie, że przyjdą dla mnie w klubie dobre dni. Żaden z działaczy nie zasugerował, żebym menedżer poszukał mi klubu na wypożyczenie. Porto w ten sposób regularnie pozbywa się w każdym okienku transferowym kilku piłkarzy. Mam zatem podstawy sądzić, że faktycznie na mnie liczą - zakończył Polak, który w poprzednim sezonie występował w Boavista Porto.