Na twarzach Rosjan było widać uśmiech i rozluźnienie. W żaden sposób nie można było dostrzec, że za 24 godziny czeka ich niezwykle trudny pojedynek z Czechami. Dick Advocaat zaordynował im kilka przebieżek wokół boiska, a później drużyna podzieliła się na trzy grupy grające w "dziada". Co chwilę słychać było salwy śmiechu.
Po 30 minutach Advocaat zabrał swoich graczy pod linię końcową, gdzie piłkarze na gwizdek mieli wykonać sprint. Następnie wyproszono dziennikarzy i dalsza część treningu była już tajemnicą.
Z Wrocławia,
Bartosz Zimkowski
Źródło artykułu: