Giovanni Trapattoni ma zastrzeżenia do pracy sędziego

Trapattoni jest rozczarowany porażką swojej drużyny z Chorwacją. Szkoleniowiec Irlandczyków podkreślił jednak, że nie zamierza wykonywać nerwowych ruchów, miał też zastrzeżenia do pracy sędziego.

- Trudno oceniać na gorąco, na pewno popełniliśmy błędy, utraciliśmy środek pola i to było widać choćby przy drugim golu dla Chorwatów. Z drugiej strony wydaje mi się, że tam był spalony, choć sędzia był innego zdania. Ta sytuacja bardzo nas podłamała, straciliśmy pewność siebie. Myślę, że właśnie ten moment, a także utrata trzeciej bramki na początku drugiej połowy zdecydowały o losach całego spotkania - powiedział Giovanni Trapattoni.

Włoski szkoleniowiec nie ukrywa, że pojedynek nie układał się po jego myśli. - Na konferencji przedmeczowej stwierdziłem, że jesteśmy gotowi do turnieju. Jednak rzeczywistość pokazała, że coś było nie tak. Straciliśmy gola już w 3. minucie. Nie mam wielkich pretensji do Givena, bo był zasłonięty przez kilku piłkarzy. Później wyrównaliśmy, ale pod koniec pierwszej połowy nadeszła nieszczęsna sytuacja z golem na 1:2, przy którym naszym zdaniem był spalony. Trzeba jednak przyznać, że prowadzenie Chorwatów do przerwy było zasłużone. Byli zespołem lepszym i zapracowali na ten wynik.

- W drugiej połowie przeprowadziłem kilka zmian. Reakcja była konieczna, choć nie miałem zbyt wielu możliwości. Postanowiłem, że dam odpocząć Robbiemu Keanowi. Czy te roszady będą kontynuowane w starciu z Hiszpanią? Jeszcze za wcześnie, by to przesądzać - dodał Trapattoni.

Opiekun Irlandczyków był bardzo powściągliwy w ocenianiu swoich podopiecznych. - Musimy przeprowadzić analizę, a także zobaczyć kto w jakim jest stanie. Nie mogę reagować nerwowo i dokonywać dużych zmian w składzie. Powód? Od razu pojawią się głosy, że z zawodnikiem, który usiadł na ławce, coś jest nie tak. To miałoby negatywny wpływ na psychikę zespołu.

Mimo nieudanej inauguracji, Trapattoni nie traci wiary w pomyślny rozwój wypadków w kolejnych meczach. - Uważam, że ten zespół stać na odbudowanie się. W przeszłości rozgrywaliśmy wiele spotkań, w których nie traciliśmy bramek. Musimy to tylko powtórzyć. Nie wolno nam zwątpić w swoje możliwości - zakończył.

Z Poznania dla portalu SportoweFakty.pl, Szymon Mierzyński

Źródło artykułu: