Przed meczem w lepszych nastrojach byli Grecy. W spotkaniu z Polską udało im się zremisować, co z pewnością jest lepszym wyczynem, niż porażka 1:4 z Rosjanami. Ewentualna przegrana podopiecznych Michal Bileka przekreśliłaby więc ostatecznie ich szanse na awans.
Lepszego rozpoczęcia spotkania rozgrywanego we Wrocławiu Czesi nie mogli sobie jednak wyobrazić. Już w trzeciej minucie znakomicie w polu karnym odnalazł się Petr Jiracek, który wykorzystał prostopadłe podanie i w znakomitym stylu pokonał Konstantinosa Chalkiasa, który musnął jeszcze futbolówkę po mocnym strzale rywala. Minęły zaledwie trzy minuty, a Chalkias musiał wyjmować piłkę z bramki po raz drugi! Po podaniu Theodora Gebre Selassie, w okolice pola bramkowego wbiegł Vaclav Pilar. Mimo, że miał "na plecach" Kostasa Katsouranisa i Vasilisa Torosidisa, Czech umieścił piłkę w bramce Greków, podwyższają na 2:0!
Po dwóch bramkach zdobytych przez naszych południowych sąsiadów, Grecy nie potrafili dojść do siebie. Na domiar złego, w 22. minucie kontuzję mięśnia zasygnalizował bramkarz Chalkias, którego zastąpił Michalis Sifakis.
Przez długi okres Czesi kontrolowali grę i nie dopuszczali rywali do swojej bramki. Dochodziło nawet do tego, że Petr Cech wychodził kilkanaście metrów przed pole karne, aby rozgrywać piłkę. W końcu w 41. minucie podopieczni Fernando Santosa przeprowadzili bardzo ładną akcję. Georgios Fotakis po podaniu z prawego skrzydła umieścił głową piłkę w bramce Cecha, jednak sędzia odgwizdał spalonego. Sytuacja była z pewnością kontrowersyjna, gdyż stał on niemal na równi z obrońcami. Ostatecznie Piłkarze z Czech na przerwę schodzili z dwubramkową przewagą.
Nie mający nic do stracenia Grecy od początku drugiej połowy postawili na atak. Fotakisa już w przerwie zastąpił Theofanis Gekas. Jak się okazało, był to znakomity ruch ze strony trenera Santosa. W 53. minucie katastrofalny w skutkach błąd popełnił Petr Cech, który przy interwencji odbił piłkę na dwunastym metrze. Wykorzystał to właśnie Gekas, który umieścił piłkę w pustej bramce.
Ta bramka uskrzydliła piłkarzy z południowej Europy. Starali się kąsać rywali, wrzucając piłkę w pole karne Cecha, czy coraz śmielej atakując, co wprowadziło spory chaos w poczynania prowadzących po znakomitym początku spotkania piłkarzy Michala Bileka. Greckie ataki okazały się jednak biciem głową w mur. Nie zdołali oni zdobyć drugiej bramki i po dwóch meczach mają tylko jeden punkt, po spotkaniu z Polską.
Grecja - Czechy 1:2 (0:2)
0:1 - Jiracek 3'
0:2 - Pilar 6'
1:2 - Gekas 53'
Składy:
Grecja: Chalkias (23' Sifakis) - Torosidis, Papadopoulos, Katsouranis, Holebas, Fotakis (46' Gekas), Maniatis, Karagounis, Salpingidis, Samaras, Fortounis (71' Mitroglou).
Czechy: Cech - Gebre Selassie, Sivok, Kadlec, Limbersky, Jiracek, Hubschman, Rosicky (46' Kolar, (90' Rajtoral)), Placil, Pilar, Baros (64' Pekhart).
Żółte kartki: Torosidis, Papadopoulos, Salpingidis (Grecja), Rosicky, Jiracek, Kolar (Czechy).
Sędzia: Stephane Lannoy (Francja).