Nie da się tego oglądać z trybun - rozmowa z Wojciechem Szczęsnym, bramkarzem reprezentacji Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu: TVN Agency
TVN Agency
zdjęcie autora artykułu

Wojciech Szczęsny oglądał spotkanie Polski z Rosją z wysokości trybun. Młody golkiper Arsenalu Londyn mówił, że kosztowało go bardzo wiele nerwów. Teraz Szczęsny może wrócić do bramki na kolejny mecz.

Artur Długosz: Jakbyś ocenił ten mecz? Twoi koledzy swoje okazje mieli  w pierwszej połowie, ale w drugiej strzelili gola.

Wojciech Szczęsny: Myślę, że z przebiegu całego spotkania pewnie zasłużyliśmy na to, żeby wygrać, ale trzeba docenić ten remis i jeden punkt, bo daje on nam dobrą szansę, aby awansować do ćwierćfinału. Wszystko jest w naszych rękach. Jeśli wygramy w ostatnim meczu, to jesteśmy w ćwierćfinale. W tej chwili jesteśmy bardzo zmotywowani.

Drżało ci momentami serce?

- O Jezu, strasznie! Nie da się tego oglądać z trybun. Na boisku jest zdecydowanie łatwiej. Na trybunach za bardzo przeżywam. To był chyba mój ostatni raz na trybunach, kiedy oglądam mecz reprezentacji Polski.

Czyli z Czechami pojawisz się na boisku?

- Nie, nie. Ostatni raz na trybunach. Jeśli przyjdzie mi siedzieć na ławce, to będę musiał to zaakceptować, ale oczywiście mam nadzieję, że dostanę okazję do gry.

Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski
Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski

Jak właśnie myślisz, Franciszek Smuda po dobrych meczach Przemka Tytonia zmieni teraz bramkarza?

- Nic nie myślę. To jest decyzja tylko i wyłącznie trenera. Nie chcę wywierać na nim żadnej presji. Przemek zagrał bardzo dobrze w dwóch meczach. Ja jestem gotowy do gry, czuję się pewny siebie, także trener ma pewnie ciężką decyzję do podjęcia, ale wierzę, że podejmie tą właściwą.

Jaka była atmosfera w szatni po meczu? Ulga czy jednak radość?

- Zdecydowanie byliśmy bardziej zadowoleni niż po meczu z Grecją, bo też graliśmy zdecydowanie lepiej. Oczywiście jakiś drobny niesmak pozostał, bo wydaje nam się, że mogliśmy ten mecz wygrać, ale jednak przed spotkaniem pewnie przyjęlibyśmy ten remis. Byliśmy więc bardzo zadowoleni.

Co prawda jesteś bramkarzem, ale bronisz strzały kolegów na treningach. Skąd to się bierze, wypracowujecie sobie sytuacje, ale strzelacie tylko po tej jednej bramce i to w okazji, która tak naprawdę jest trudna do wykorzystania?

- Wydaje mi się, że w meczu z Rosją tak naprawdę czystej sytuacji nie mieliśmy. Ciężko mieć pretensje do napastników czy do zawodników, którzy dochodzili do pola karnego. Rzeczywiście było groźnie parę razy, ale ani razu nie mieliśmy czystej sytuacji strzeleckiej.

W związku z tym otwartym dachem twoim kolegom grało się łatwiej, luźniej?

- Widać było, że fizycznie wytrzymaliśmy chyba zdecydowanie lepiej. Pod koniec spotkania mieliśmy zdecydowanie więcej sił niż Rosjanie. Na pewno troszkę to ułatwiło bieganie.

A jaka według ciebie była atmosfera na trybunach?

- Genialna, tylko tak jak mówię - dla mnie to jest zbyt ciężkie, aby na trybunach siedzieć. Emocje były zbyt wielkie. Trzeba jednak przyznać, że kibice zachowali się fantastycznie.

Skomentujesz wydarzenia przed spotkaniem na ulicach Warszawy?

- Ja siedziałem w hotelu Hyatt, także nie bardzo wiem, co się działo.

Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl, [b]Artur Długosz.

Przemysław Tytoń, Wojciech Szczęsny i Grzegorz Sandomierski - trzech bramkarzy reprezentacji Polski
Przemysław Tytoń, Wojciech Szczęsny i Grzegorz Sandomierski - trzech bramkarzy reprezentacji Polski

[/b]

Źródło artykułu: