Euro 2016. Bez zbędnej "spinki". Luzik

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Stres, napięcie, walka, mobilizacja, niepewność, no bo przecież zaraz gramy z Irlandią. Aż do dziennikarzy wychodzi Robert Lewandowski i sprowadza wszystkich na ziemię, w największym skrócie mówiąc: Eee tam. Luzik.

Tak można wyobrażać sobie to, co musi dziać się w środku reprezentacji. Wszyscy piłkarze jak dobre japońskie roboty są już zaprogramowani na realizację tylko jednego celu. Adam Nawałka jak dobre schabowe tłucze im do głów milion wariantów na pokonanie pierwszej przeszkody. Kiedy reprezentant Polski otwiera stronę internetową, widzi Irlandię Północną. Kiedy wskakuje do basenu w hotelu L'Hermitage, Irlandczyk wskakuje razem z nim. Kiedy śpi...  Irlandczyk, nie, nie śpi obok niego. Po prostu mu się śni.

Przecież w ostatnich latach inauguracyjne mecze na wielkich turniejach kończyły naszymi klęskami. A później całe turnieje. Więc presja jest ogromna. Tak duża, jak wiara Polaków w to, że teraz będzie inaczej. Te wszystkie Washingtony, Norwoody czy Evansy przy naszych gwiazdach to nawet nie stały.

I wtedy wychodzi do dziennikarzy Robert Lewandowski. I mówi: - Nie przesadzajmy z tym skupieniem i koncentracją. Nie można zbyt sztywno podejść do meczu, to na pewno nic nie pomoże. Wiadomo jak wysoka ranga jest inauguracyjnego spotkania, każdy motywację znajdzie, ale luz jest potrzebny. Nie można się za bardzo spinać, bo to na pewno nie pomoże. Nie ma co siedzieć w pokojach i patrzeć się w ściany. Musimy normalnie rozmawiać, uśmiechać się, żartować. A wiadomo, że gdy ten mecz już nadejdzie, to wtedy będziemy skupieni. A teraz bez zbędnego spięcia.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Wawrzyniak receptą na bolączkę reprezentacji? "Byłby najlepszym rozwiązaniem"

Luzu nie ma na razie Kamil Grosicki, bo pracuje niemal za trzech, aby tylko zdążyć na niedzielę. Jego skręcona kostka goi się szybko, w czwartek nasz skrzydłowy pojawił się na treningu. Jak opowiadał, fizjoterapeuci katują go jakimś metalowym sprzętem, ale jak boli, to znaczy że się goi. Czyli ma boleć.

A nas serce boli jakby mniej. Rano dowiedzieliśmy się, że organizm Turbo Grosika faktycznie włączył dodatkowe przyspieszenie i piłkarz jednak będzie gotowy, aby robić wiatr na irlandzkich skrzydłach. Jego obecność na popołudniowym treningu jakby to potwierdzała.

Będzie dobrze. Luzik.

Jacek Stańczyk z La Baule
Źródło artykułu: