Opowieść o reprezentacji Islandii to z pewnością jedna z najpiękniejszych historii we współczesnym futbolu. A teraz jest jeszcze piękniejsza. Islandczycy pochodzący z kraju liczącego 330 tysięcy mieszkańców zremisowali z reprezentacją Portugalii, która ma w tym turnieju do odegrania ważną rolę.
Trener Islandczyków, Lars Lagerbaeck nie zagłosowałby w plebiscycie na najlepszego piłkarza świata na Cristiano Ronaldo. Nie dlatego, że go nie ceni, ale dlatego, że regularnie odmawia udziału w podobnych plebiscytach. W poprzednim głosowaniu FIFA głos oddał jego asystent.
Gdy kilka miesięcy temu rozmawialiśmy, powiedział: - Ja można porównać napastnika do obrońcy? Piłka to gra drużynowa.
ZOBACZ WIDEO Jakub Wawrzyniak: Stać nas na zwycięstwo nad Niemcami
Za to zastępujący go Heimir Hallgrimsson oraz kapitan Aron Gunnarsson solidarnie zagłosowali w 2015 roku właśnie na Portugalczyka. Gdy na początku Ronaldo próbował wymusić faul, a potem zrobił to samo w okolicach pola karnego zachwyt Islandczykom pewnie minął. Ale Ronaldo dał o sobie znać, gdy w 21. minucie fantastycznie dośrodkował, ale na jego nieszczęście strzał Naniego wybronił efektownie Hannes Halldorsson.
8 tysięcy islandzkich kibiców odetchnęło z ulgą. 8 tysięcy! To około 2,6 procent populacji kraju.
Ronaldo nie brał jednak udziału w akcji, która przyniosła jego drużynie prowadzenie. Świetne podanie Andre Gomesa wykorzystał Nani. Piłkarz Fenerbahce w pełni się zrehabilitował. Ta bramka musiała paść. Przewaga piłkarzy Fernando Santosa może nie była przygniatająca, ale dość wyraźna. Poza tym za każdym razem, gdy zawodnicy dostawali piłkę, dało się wyczuć zagrożenie. Islandczycy nie mieli takiej swobody w operowaniu piłką.
Ale po zmianie stron to oni szybo wyrównali. Johann Berg Gudmundsson dośrodkował, a Birkir Bjarnason z bliska pokonał Rui Patricio. Islandczyk miał bardzo dużo miejsca. Koszmarny błąd popełnili Vierinha i Pepe, którzy zostawili go samego.
Portugalczycy wciąż dominowali, swoje szanse mieli Andre Gomes, Raphael Guerreiro dwukrotnie Ronaldo czy Ricardo Quaresma. Islandczycy mieli trochę dziur w obronie, co akurat w starciu z takim zespołem jak Portugalia jest normalne. Ale nieprzypadkowo uchodzą za jeden z najciężej pracujących narodów świata. Oni też mieli swoje okazje. Sporo wniósł wprowadzony pod koniec Alfred Finnbogason.
Trzeba pamiętać, że nie przyjechali do Francji, żeby spędzić czas w kawiarenkach. To zespół, który w eliminacjach wyszedł z bardzo ciężkiej grupy, m.in. z Czechami, Turcją i Holandią. Większość piłkarzy gra w solidnych europejskich klubach.
I to było widać. Statystyka strzałów, 25:4, wyraźnie pokazuje, kto był lepszy. Ale nie mówi całej prawdy. Islandia nie jest Irlandią Północną czy Rosją, które do Francji przyjechały przetrwać. Islandia gra otwarty, interesujący futbol, choć w Saint Etienne trafiła na kandydata do wygrania całego turnieju i nie mogła tego w pełni pokazać. Ale zatrzymała Cristiano Ronaldo, choć to on miał przerwać islandzki sen.
Za to Aron Gunnarsson po spotkaniu równo z końcowym gwizdkiem wystrzelił do Ronaldo i zdaje się, poprosił go o koszulkę.
Marek Wawrzynowski z Saint Etienne
Portugalia - Islandia 1:1 (1:0)
1:0 - Nani 31'
1:1 - Birkir Bjarnarsson 50'
Składy:
Portugalia: Rui Patricio - Vierinha, Ricardo Carvalho, Pepe, Raphael Guerreiro - Joao Mario (75' Ricardo Quaresma), Danilo, Andre Gomes - Joao Moutinho (71' Renato Sanches) - Nani, Cristiano Ronaldo.
Islandia: Hannes Halldorson - Birkir Savarsson - Ragnar Sigurdsson, Kari Arnason, Ari Skulason - Johann Gudmundsson (90' Elnar Bjarnason), Anor Gunnarson, Gylfi Sugurdsson, Birkir Bjarnasson - Klbein Sigthorsson (80' Alfred Finbogasson), Jon Dadi Bodvarsson.
Sędziował: Cuneyt Cakir (Turcja).
Żółta kartka: Bjarnarsson (Islandia).