Był 12 czerwca 2016 roku. Tego dnia reprezentacja Polski rozgrywała pierwszy mecz na Euro 2016. Jej rywalem była Irlandia Północna. Starcie zakończyło się zwycięstwem Biało-Czerwonych w stosunku 1:0, a strzelcem jedynej bramki był Arkadiusz Milik.
Po ponad siedmiu latach od tych wydarzeń na jaw wychodzą nowe fakty. Okazuje się, osoby odpowiedzialne za dostarczenie strojów piłkarzy na stadion zaliczyły sporą wpadkę. Więcej o tym opowiedział Tomasz Iwan w Kanale Sportowym.
- Gdy już byliśmy na miejscu, okazało się, że pomocnik Pawła Kosedowskiego (kitmana reprezentacji Polski, przyp. red.) nie zabrał skrzyni ze sprzętem. Graliśmy przez to w jednym komplecie koszulek (...) Nie było opcji ich ściągnięcia, bo były one w bazie w La-Baule - powiedział Iwan.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej
Pełniący wtedy obowiązki dyrektora reprezentacji Polski ds. organizacyjnych Iwan wziął na swoje barki odpowiedzialność za przekazanie tej informacji polskim piłkarzom. Doszło do tego w przerwie spotkania.
- Poszedłem do Kuby Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego, bo w przerwie nie mogli zmienić koszulek. Powiedziałem, że zaliczyliśmy "wtopę", bo mamy jeden zestaw koszulek i musimy z tego wybrnąć. Na "farcie" wszystko ułożyło się szczęśliwie - podkreślił.
Problem był jednak bardziej poważny, niż mogło się wydawać. Gdyby w trakcie meczu koszulka któregoś z reprezentantów Polski porwała się, to ten zawodnik... musiałby opuścić boisko. A wtedy mielibyśmy do czynienia z potężną kompromitacją.
Wszystko jednak zakończyło się szczęśliwie i żaden z piłkarzy nie musiał wymieniać koszulki. Przy okazji następnych spotkań sztab był już wyczulony i nie dopuścił do podobnej sytuacji.
Przypomnijmy, że reprezentacja Polski na Euro 2016 dotarła do ćwierćfinału, co jest jej najlepszym wynikiem w historii mistrzostw Europy.
Zobacz także:
Kolejny Polak na liście życzeń Barcelony?!
Interwencja Polaka będzie hitem