Joachim Loew może być spokojny, o przyszłe pokolenia znakomicie dba tamtejszy system szkolenia młodzieży. Kiedy selekcjoner powołał do szerokiej kadry Juliana Brandta, Joshuę Kimmicha, Leroy'a Sane oraz Juliana Weigla, w kraju mistrzów świata rozgorzała dyskusja. Czy ci chłopcy poradzą sobie z presją wielkiego turnieju?
- Wszyscy wyglądają bardzo dobrze. Nie ustępują starszym kolegom i wywierają presję na nich - mówił asystent Loewa, Thomas Schneider.
Pewny swoich wyborów był również sam selekcjoner. - Wnoszą do zespołu dużą wartość piłkarską, ale dają też wiele, jeśli chodzi o aspekt mentalny. Podczas wielkiego turnieju trzeba czegoś więcej niż tylko dobrego grania w piłkę - mówił "Jogi".
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Bartosz Kapustka: Było trochę szumu, ale to dopiero pierwszy mecz...
{"id":"","title":""}
Bez kompleksów
Trener reprezentacji Niemiec do Francji nie zabrał tylko Brandta. Pomocnik Bayeru Leverkusen zaliczył fenomenalną końcówkę sezonu. Brał udział w większości akcji ofensywnych "Aptekarzy". Strzelał lub asystował w dziewięciu meczach z rzędu. Nie wystarczyło, by jechać na Euro 2016.
Trójka, która znalazła się w ostatecznej kadrze, nie ma kompleksów. - Tego uczy tamtejszy system. Oni od samego początku wykonują pracę wyłącznie potrzebną. Dlatego teraz nie ma dla nich żadnego znaczenia, czy wyjdą na boisko podczas mistrzostw, czy sparingu. Presja nie będzie przeszkadzała. Mogą zagrać i zrobić to świetnie - mówi były napastnik Hansy Rostock, Sławomir Chałaśkiewicz.
- Najbardziej podoba mi się gra Sane. To chłopak z niesamowitym przyspieszeniem i świetnym dryblingiem. Ma dopiero 20 lat, a w minionym sezonie był kluczową postacią Schalke 04 - dodaje Chałaśkiewicz.
Leroy to syn Souleymana Sane, byłego reprezentanta Senegalu. Jest wychowankiem "Knappenschmiede", topowej akademii piłkarskiej należącej do Schalke. Szkółka ta szczyci się między innymi pielęgnowaniem cech indywidualnych. Wychodzący z niej gracze potrafią odmienić losy spotkania. Dlatego Sane to znakomity kandydat na dżokera.
Inteligencja przede wszystkim
Jeśli chodzi o graczy defensywnych, Kimmicha i Weigla charakteryzuje głównie inteligencja. Pierwszy przynajmniej raz w tygodniu słyszał z ust trenera Bayernu Monachium, Pepa Guardioli: "kocham tego chłopaka". A gdy tylko atakowali go dziennikarze, hiszpański szkoleniowiec natychmiast wyprowadzał kontrę. - Grał w Lidze Mistrzów przeciwko wielkim zespołom, więc nie mówcie, że nie jest obrońcą. Ma pasję, ma wszystko! - odpowiadał na zarzuty dotyczące przesunięcia niedoświadczonego pomocnika do defensywy.
Weigl również nie ma się czego wstydzić. Latem ubiegłego roku został piłkarzem Borussii Dortmund. Choć nie skończył jeszcze 21 lat, sposobem gry przypominał bardziej starego wyjadacza. Defensywny pomocnik BVB potrafił też utrzymać wysoką formę. Powołanie nie jest dla niego nagrodą. Reprezentacja go potrzebuje.
- Myślę, że Weigl albo Kimmich zagrają w trzecim meczu, by dać odpocząć doświadczonym kolegom. Jestem przekonany, że Loew nie będzie bał się na nich postawić. Nie ma podstaw, by czuć obawy w przypadku tak jakościowych zawodników - uważa Chałaśkiewicz.
Długa kolejka
Jeśli więc Loew zechce sięgać po młodych graczy, na pewno będzie miał wielki wybór. Oprócz Brandta, w kolejce do reprezentacji powoli ustawiają się kolejne talenty skali światowej. Wśród nich znaleźć można takie perełki jak Timo Werner (20 lat i 95 meczów w Bundeslidze), który właśnie zamienił VfB Stuttgart na RB Lipsk. Zapominać nie wolno też o młodej gwieździe Schalke, Maksie Meyerze czy fenomenalnym pomocniku z Borussii Moenchengladbach, Mahmoudzie Dahoudzie. Wszyscy głodni gry i gotowi do wyzwań.
[b]Mateusz Karoń
[/b]