Euro 2016. Radosław Kałużny: Możemy liczyć na coś więcej niż wyjście z grupy (komentarz)

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Możemy liczyć na coś więcej niż wyjście z grupy. Gramy bardzo mądrze. Ten zespół aż chce się oglądać - pisze były reprezentant Polski, Radosław Kałużny.

Niemcy zawsze byli pewni swego. Jeszcze kiedy grałem w Bayerze Leverkusen, Oliver Neuville po losowaniu grup mistrzostw świata 2006 chodził za mną i powtarzał, że skoro grają z Polską, to będzie mógł strzelić bramkę.

- Ku..., trafiliśmy na was! Na pewno coś mi wpadnie - mówił. Tak, "ku..." to jedno z niewielu słów, jakie znał w naszym języku. Zawsze witał się ze mną, wrzeszcząc: "dzień dobry, ku...!". Jednym tchem wymieniał też imiona Polek, które podrywał na dyskotece. Uroda dziewczyn znad Wisły bardzo przypadła mu do gustu. Nawet bardziej niż gnębienie mnie, że zdobędzie bramkę.

- O ile wcześniej cię nie połamię - odgryzałem się. Na turniej oczywiście nie pojechałem, a Oliver spełnił swoją obietnicę. Wpakował gola i nasza reprezentacja przegrała 0:1.

ZOBACZ WIDEO Michał Probierz: Możemy być "czarnym koniem" turnieju (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

W Leverkusen mieliśmy wielu reprezentantów. Był też chłopak, który o kadrę Niemiec ocierał się nieco później. To Gonzalo Castro, aktualnie zawodnik Borussii Dortmund. Wtedy był młody, dopiero wchodził do pierwszego zespołu.

Dla mnie piłkarze z jego pokolenia symbolizują przemianę dokonaną w ich piłce. Trener Bayeru próbował Castro na prawej pomocy i obronie. Wyróżniały go technika oraz szybkość. Nie spodziewałem się, że będzie miał taki zmysł do gry kombinacyjnej. Facet świetnie radzi sobie w środku pola, jest po prostu kompleksowy - jak większość aktualnych reprezentantów Niemiec.

Wtedy śmiałem się z nich. - Potraficie tylko biegać - żartowałem. Mówiłem Oliverowi, że faktycznie zawsze wygrywają. A wszystko przez przygotowanie fizyczne. Biegali jak konie, tratowali wszystko na swojej drodze. Łbami poprzebijaliby mury, w ogóle tego nie odczuwając. Taki to uparty naród.

Dziś Joachim Loew dysponuje wybitnymi technikami, których łączy z wyrobnikami. Ma ludzi mogących grać na wielu pozycjach. Pasują do niemal każdej taktyki. Liczba walorów w ofensywie jest wręcz przerażająca. Mistrzostwo świata nie zostało zdobyte przez przypadek.

W czwartek trochę się tej siły rażenia przestraszyliśmy. Traciliśmy piłkę zbyt szybko. Na szczęście bojaźń nie trwała dłużej niż 10 minut. Cała pierwsza połowa upłynęła nam pod znakiem walki. Później było już tylko lepiej. Jestem pod wielkim wrażeniem naszej defensywy. Pod tym względem zaliczyła mecz niemal bezbłędny. Należy jednak podkreślić rolę skrzydłowych. Jakub Błaszczykowski i Kamil Grosicki bardzo solidnie pracowali z tyłu. Niemcy próbowali nas sforsować, oddawali jakieś strzały, ale o konkretnym zagrożeniu nie było mowy.

Mieliśmy lepsze sytuacje niż przeciwnicy. Wielka w tym zasługa Roberta Lewandowskiego. Wygrał mnóstwo pojedynków siłowych i szybkościowych. Próbował być wszędzie. Pewnie zapanowałaby euforia, gdyby Arek Milik trafił do siatki. Mimo nieskuteczności, nie wieszałbym na nim psów. Najważniejsze, że dochodzi do sytuacji. Znalezienie się pod bramką jest bardzo ważne.

Z tak mądrą grą możemy liczyć na coś więcej niż wyjście z grupy. Adam Nawałka fantastycznie poukładał drużynę. Widać, że jest to zespół inteligentny. Ma też dużo jakości. Aż chce się go oglądać.

Radosław Kałużny, były reprezentant Polski, ekspert WP SportoweFakty
Przeczytaj inne komentarze autora >>>

Komentarze (1)
avatar
Andreas Hendzel
18.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Bo raz Polska powinna wypier..lic szwabów z takiego turnieju to by im utarło mordy. No coż , Polska jest jak widać za mięka . Machanie tylko szabelką nic nie daje.