Król Zlatan, jego zamek i dworzanie

W Saint-Nazaire, 20 kilometrów od La Baule, trenuje reprezentacja Szwecji. Mieszka natomiast w Pornichet – miejscu, gdzie wszyscy kochają Zlatana i spółkę albo tylko udają. W miejscu, które wygląda jak szwedzka prowincja w dniu święta narodowego.

 Redakcja
Redakcja
PAP/EPA / PAP/EPA/ETIENNE LAURENT

Tamtejsza federacja troszeczkę inaczej urządziła biuro prasowe niż nasza. Po pierwsze nie w specjalnie skonstruowanym namiocie, ale w zwykłej sali gimnastycznej. Boisko treningowe i centrum prasowe, czyli cały kompleks Parc des Sports Leo Lagrange, usytuowane są nieopodal szkoły i basenu, tam gdzie tak naprawdę toczy się normalne, codzienne życie Francuzów.

Schron dla U-Bootów

Być może Szwedzi nie są tak bardzo narażeni na ataki terrorystyczne jak Polacy, w każdym razie ochrona przed wejściem na teren ośrodka nie sprawdza nawet toreb, co w La Baule jest codzienną praktyką. Biuro też jest mniejsze od polskiego. Akredytowanych na mistrzostwa Europy jest mniej niż setka szwedzkich dziennikarzy, a więc trzy, cztery razy mniej niż przedstawicieli polskich mediów. Skromniejszy bufet, kompletnie inny catering, brak telewizorów, których w La Baule jest aż nadmiar. Budynek zamykany jest koło godziny 15, u siebie Polacy mogą siedzieć nawet do północy.

W jednym jednak Szwedzi przewyższają PZPN. Przed niemal każdym treningiem organizują spotkania piłkarzy z dziennikarzami. W oddzielnym pomieszczeniu, tuż przy boisku, ustawione są cztery stoliki. Przychodzi zawsze czterech, wypoczętych, zawodników. Jest czas, by właściwie z każdym porozmawiać. I nie ma znaczenia, że inauguracja turnieju w ich wykonaniu (byliśmy w szwedzkiej bazie pomiędzy meczami z Irlandią i Włochami) nie była udana. Pod tym względem żurnaliści ze Skandynawii mają raj. Żadnego proszenia, żadnych podchodów. Z jednym jednak muszą się pogodzić…

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Piotr Stokowiec: Czarny koń jest jeden - Polska (źródło: TVP)

- Zlatan? On raczej nie zagląda na takie spotkania - mówią szwedzcy dziennikarze.
W kilkudziesięciotysięcznym Saint-Nazaire trudno się zorientować, że ćwiczy tutaj finalista mistrzostw Europy. Pod tym względem jest tylko trochę lepiej niż w La Baule. Miasto zwane małą bretońską Kalifornią przyciąga nie tylko turystów. Z jednej strony kapitalne położenie przy ogromnej plaży, mnóstwo zieleni, XIX-wiecznej architektury, z drugiej – wielki przemysł. W miejscowej stoczni (dawniej Chantiers de l’Atlantique) budowano okręty wojenne, dziś pasażerskie. Tutaj kosztem prawie miliarda dolarów w ciągu 2 lat powstał słynny liniowiec transatlantycki „Queen Mary 2” - gigant z 14 pokładami o 345 metrach długości, kursujący od 2002 roku między Southampton a Nowym Jorkiem. Wcześniej stocznie opuściły słynne „Normandie” (1935) i „France” (1960), a najświeższy zwodowany tutaj statek to ogromny „Harmony of the Seas”, wycieczkowiec o 362 metrach długości!

Port i stocznię w dzielnicy Ville-Port warto zwiedzić. Tu w czasie II wojny światowej znajdowała się ogromna baza niemieckich łodzi podwodnych. Bunkry chroniące U-Booty były regularnie bombardowane przez lotnictwo alianckie. Mimo jednak że bomby zrównały z ziemią sąsiednią zabudowę, żadna nie trafiła w potężny schron, który zachował się dzięki temu do tej pory i jest udostępniany zwiedzającym. Dawał osłonę dwudziestu U-Bootom w 14 wewnętrznych basenach. Obecnie zdemontowano jego uzbrojenie. Został zaadaptowany na przystań dla żaglówek oraz centrum turystyczne. Nieopodal stanął słynny teatr, którego wyróżnia przede wszystkim architektura. Ze względu na sąsiedztwo bunkra kulturalny przybytek zbudowano z masywnego betonu, choć powleczono elegancką koronką.

Łóżka w komnatach

Kiedy Szwedzi wychodzą na trening (otwarty dla mediów tylko 15 minut), do rozpoczęcia zajęć pozostaje około 10 minut. Wszyscy na płycie czekają cierpliwie na Króla. A Król, z włosami związanymi w kucyk, wychodzi o 11.30 - punktualnie. Żongluje piłeczką wielkości tenisowej, ewidentnie dobrze się bawi. W cieple Zlatana grzeją się jego kumple z drużyny, o podobnych sylwetkach i fryzurach, choćby Erik Johansson. Mniej zorientowana ekipa obcej telewizji (na pewno nie szwedzkiej) co chwila wyłącza przycisk REC zmylona przez sobowtóra Ibry. Przed wejściem na boisko treningowe rozkłada się grupka fanów reprezentacji Szwecji. Ubrani w pasiaste stroje cyrkowe podbijają piłkę. Wyposażeni w ogromny głośnik śpiewają pieśni wielbiące swego Pana.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×