Polski kibic do dziś wraca do Euro 2016, które odbyło się we Francji. Biało-czerwoni zajęli drugie miejsce w grupie za Niemcami (przez gorszy bilans bramek, bo w starciu bezpośrednim padł bezbramkowy remis). W 1/8 finału Polska pokonała Szwajcarię po konkursie rzutów karnych, a w ćwierćfinale zespół prowadzony przez Adama Nawałkę musiał uznać wyższość Portugalii (również po rzutach karnych).
W trakcie turnieju wykreowała się nowa gwiazda. Nie został nią Robert Lewandowski. Ani Piotr Zieliński. Ani Jakub Błaszczykowski. Liderem, a jednocześnie wielkim odkryciem okazał się Michał Pazdan.
Środkowy obrońca wypadł na tyle rewelacyjnie, że w Polsce zapanowała "Pazdanomania". Po powrocie z turnieju Pazdan został hucznie powitany na Zamku Królewskim w Niepołomicach (-----> WIĘCEJ).
ZOBACZ WIDEO: Ten gol przejdzie do historii. Trudno uwierzyć, ale piłka... wpadła do siatki
Po paru latach Pazdan wrócił do tych mistrzostw i w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą zdradził, dlaczego jego forma aż tak eksplodowała podczas francuskiego turnieju.
- Zbliżał się towarzyski mecz z Litwą, a ja byłem trochę podmęczony. Dopiero co zagraliśmy z Holandią, przegraliśmy 1:3 i zagrałem słabo. Była po mnie jazda i powiedziałem sobie: byle bym tego meczu z Litwą nie grał. Jeśli czujesz swoje ciało, to mecz ci nic nie da. Lepiej odpuścić - tłumaczył Pazdan.
- Miałem lekką kontuzję i chyba to mnie uratowało. Miałem 3-4 luźniejsze dni, zadzwoniłem do mojego trenera od przygotowania fizycznego i mówię: słuchaj, Piotrek, udało się, nie zagram w tym meczu. Zrobiliśmy trening mocy, żeby poprawić doskok, podejście do zawodnika. I czułem, że to jest to. Wracam - przyznał.
Pierwszy mecz z Irlandią Północną? Polska wygrała 1:0, a Pazdan nie miał wiele do roboty. Później było 0:0 z Niemcami, a na zakończenie fazy grupowej zwycięstwo 1:0 z Ukrainą. 270 minut w grupie bez straty gola.
CZYTAJ TAKŻE:
Powroty i niespodzianka. Probierz musi stanąć na głowie
Pograli jak w Barcelonie. Duet Messi-Suarez sieje postrach [WIDEO]