Drużynie Adama Nawałki powinniśmy podziękować - to po pierwsze. Wiele lat byliśmy na peryferiach futbolu. Rzadko traktowano nas poważnie. W czwartek zagraliśmy z Portugalią, która ma jednego z najlepszych graczy na świecie, Cristiano Ronaldo. I ten zespół ewidentnie się nas bał.
Miałem wielką satysfakcję, obserwując cofniętych bardzo głęboko rywali. Zdawali sobie sprawę, że Polakom nie wolno zostawić ani skrawka boiska. Moment dekoncentracji kosztował ich utratę bramki.
Niestety, po straconym golu trochę za bardzo się cofnęliśmy. Łukasz Fabiański nie miał najmniejszych szans przy trafieniu Renato Sanchesa. Potem on i koledzy wrócili do szczelnego bronienia się, by przypadkiem nie dać naszym swobody w ataku.
Mimo to rozegraliśmy spotkanie w sposób bardzo inteligentny. Każda akcja była dokładnie przemyślana. Potrafiliśmy wymieniać podania pod polem karnym Portugalii, ale stwarzanie sobie sytuacji strzeleckich przychodziło z trudem.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: To boli, wracamy z bagażem doświadczeń (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Cieszy, że fizycznie byliśmy przygotowani perfekcyjnie. Wytrzymaliśmy kondycyjnie trudy całego spotkania, więc tym bardziej należy tutaj podkreślić pracę, jaką wykonał sztab szkoleniowy.
Zacząłem od podziękowań i na nich skończę. Wiele klasowych drużyn pojechało do domów. Natomiast my nadal byliśmy we Francji. Szkoda, że nie udało się pomścić porażki z mistrzostw świata w 2002. Z drugiej strony: i bez tego jestem dumny. To nie był ostatni turniej, podczas którego zespół Nawałki dał nam mnóstwo radości. Świat jeszcze o nim usłyszy.
Radosław Kałużny, były reprezentant Polski, ekspert WP SportoweFakty
Zobacz inne artykułu autora >>>
facet ptrzelaczyl chyba na jakis inny mecz...