Według naszych informacji Arkadiusz Milik odpocznie przez miesiąc od piłki. W poniedziałek spekulowano jeszcze, czy będzie mógł pojechać na turniej i ewentualnie wskoczyć do gry w trakcie, ale okazało się, że to wykluczone.
- Gdyby Arek poddał się zabiegowi łąkotki, być może mógłby grać. Ale nikt tego nie chciał - mówi nam osoba ze sztabu reprezentacji Polski.
Milik doznał urazu łąkotki w lewym kolanie pod sam koniec ostatniego meczu ligowego jego Olympique Marsylia z FC Metz. Po tym, jak przyjechał na zgrupowanie, zrobiono mu rezonans i według zapewnień ludzi ze sztabu, sprawa nie wyglądała na poważną. Lekarz kadry odradzał zabieg, podobnie jak doktor Ramon Cugat z Hiszpanii, do którego wyjechał zawodnik. Również sam piłkarz nie chciał zabiegu.
Przez cały tydzień Milik trenował indywidualnie, m.in. na basenie czy jeżdżąc na rowerze stacjonarnym. W piątek i sobotę wszedł na "wyższe obroty" i uraz dał o sobie znać. W niedzielę nie wyszedł na trening. W PZPN zapewniano, że to tylko profilaktyka, a ostateczną odpowiedzią, czy pojedzie na Euro, miał być poniedziałkowy trening i ewentualnie 15-20 minut z Islandią.
Sprawa może nieco skomplikować plany naszego zawodnika. Wiadomo, że w Marsylii miał być tylko czasowo. Zagrał znakomitą rundę i jest nim zainteresowanych kilka znaczących klubów, m.in. Juventus FC, AC Milan czy Atletico Madryt.
ZOBACZ WIDEO: Jaka będzie przyszłość Grzegorza Krychowiaka? "Ma określoną renomę w Europie i może grać w lepszym klubie"