Michel Platini - innowator, krętacz, przyjaciel Bońka i sprawca całego zamieszania z Euro

Getty Images /  Stefania D'Alessandro / Na zdjęciu: Michel Platini
Getty Images / Stefania D'Alessandro / Na zdjęciu: Michel Platini

- To pomysł, którym jestem naprawdę zafascynowany - tak w 2012 roku Michel Platini rozpoczął kampanię na rzecz Euro rozsianego po całym kontynencie. I choć dopiął swego, to nie doczekał turnieju na stanowisku. Stał się persona non grata w piłce.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jestem bardzo zaskoczony. Michel jest moim przyjacielem i jako takiego będę go bronić do śmierci! Nie bronię go jednak tylko jako przyjaciela. Wciąż wydaje mi się dziwne, że oskarżenia przeciwko niemu wysuwane są na podstawie wystawionej przez niego w pełni przejrzystej faktury, którą dodatkowo rozliczyła FIFA, i od której odprowadził podatki - w ten sposób, , jeszcze przed zawieszeniem Platiniego, bronił go Zbigniew Boniek.

Były już szef UEFA to jeden z najbliższych przyjaciół szefa PZPN z czasów jego kariery piłkarskiej. Obaj panowie spotkali się za czasów wspólnej gry w Juventusie.

Ostatecznie jednak Komitet Etyki FIFA, pod przewodnictwem Hansa Joachima Eckerta, nie podzielił zdania Bońka. 21 grudnia 2015 r. Platini został zawieszony na 8 lat.

ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Moment zwrotny w karierze Zielińskiego? "Wtedy zapominasz o złych rzeczach"

Innowator

- To tylko pomysł, ale to pomysł, którym jestem naprawdę zafascynowany. Większość komitetu wykonawczego zgadza się, że to dobra idea. Odbędziemy wielką debatę i zobaczymy, jakie zapadną decyzje - mówił Michel Platini w 2012 roku, gdy po raz pierwszy wyjawił swój plan organizacji Euro w kilkunastu krajach.

To nie był pierwszy wizjonerski pomysł Platiniego. Cokolwiek by o nim nie mówić, nie bał się stawiać na "nowe". Choć trzeba przyznać, że nie rzadko była to po prostu pogoń za zyskiem. Mistrzostwa Europy rozszerzył do 24 uczestników. Popierał także oddanie mistrzostw świata Katarowi. Nie przeszkadzał mu nawet fakt, że aby było to możliwe, trzeba będzie je organizować zimą.

- Nie żałuję tego, nie żałuję, że głosowałem na Katar - mówił pewny siebie w rozmowie z BBC już po tym, gdy na światło dzienne zaczęły wychodzić kolejne kontrowersje związane z tym wyborem. - Arabowie siedem razy przegrywali walkę o Mistrzostwa Świata. Nadszedł czas, aby je im dać. Jestem za tym. To moje przekonanie - dodawał.

Platini jednak nie zawsze grał tylko pod najbogatszych. To on doprowadził do reformy Ligi Mistrzów, dzieląc kwalifikacje na ścieżkę mistrzowską i niemistrzowską. To znacząco zwiększyło szansę awansu dla "maluczkich", w tym drużyn z Ekstraklasy.

Nie dziwi zatem, że gdy Francuz wbił sobie do głowy Euro dla całej Europy, to ostatecznie w tym roku reprezentacje będą latać po całym kontynencie, chociażby tak jak nasza kadra - od Sankt Petersburga do Sewilli.

Gdy jednak w fazie tworzenia koncepcji, ktoś zarzucał Platiniemu ogromne odległości między miastami-gospodarzami, ten zbywał takie głosy: - Łatwiej jest przemieścić się między Amsterdamem, Bilbao i Bukaresztem niż Lwowem, Charkowem i Donieckiem jak to było podczas mistrzostw Europy na Ukrainie i w Polsce w 2012 roku - podawał wygodne dla siebie przykłady.

Rozbicie mistrzostw na kilkanaście państw miało też sprawić, że atmosferę, swoistą "magię" turnieju, poczują kibice w każdym zakątku Europy. Ostatecznie wyszło jednak tak, że na dziś, na dzień przed startem zmagań, tej atmosfery nie czuć nigdzie. Brak jednego/dwóch jasnych gospodarzy i całej otoczki budowanej wokół nich doskwiera wielu fanom.

Upadek

Francuz nie doczekał jednak swojego "dziecka" na stanowisku szefa europejskiej federacji. Pod koniec września 2015 roku na jaw wyszło, że szwajcarscy prokuratorzy podejrzewają go o przyjęcie łapówki. Ten miał namawiać europejskie federacje do głosowania na Blattera w wyborach na szefa FIFA. Umoczone, za jednym zamachem, zostały obie najważniejsze postaci światowej piłki.

Co więcej, sam Blatter próbował oczyścić się właśnie kosztem Platiniego. - Od samego początku mojego urzędowania w FIFA byłem celem ataków. To wszystko aranżował Michel Platini. Tu chodzi o osobiste sprawy. To także on sprowokował aferę korupcyjną - mówił chwilę po wybuchu afery.

Sam Platini natomiast tłumaczył, że pieniądze na jego koncie, to... należność za pracę sprzed kilkunastu lat.

"Chciałbym stwierdzić, że od 1998 do 2002 roku byłem zatrudniony przez FIFA przy różnych zajęciach dotyczących szeroko pojętych prac na rzez futbolu. To była pełnoetatowa praca i moja funkcja była powszechnie znana. Wynagrodzenie było ustalone i po tym jak wstępne należności zostały wypłacone, zaległa kwota w wysokości 2 milionów franków szwajcarskich, została zapłacona w lutym 2011 roku" - pisał Platini w liście skierowanym do szefów krajowych federacji.

Tłumaczenia jednego jak i drugiego na nic się jednak zdały. 21 grudnia 2015 roku obaj otrzymali 8-letni zakaz jakiejkolwiek działalności w futbolu. Ten jednak, w przypadku Platiniego, został skrócony do czterech lat przez Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w Lozannie.

Czytaj także:
Ekspert pełen obaw przed Euro 2020. "To był kościotrup drużyny"
"Przykro mi to mówić". Były reprezentant Polski bezlitosny dla Paulo Sousy

Komentarze (3)
avatar
Adela Rozen
11.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
skazany za przekręty i od nowa zaczyna... 
avatar
oldboy69
10.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dla Platinniego 2 mln to nie bardzo wielka kwota. Nie ryzykowałby kariery dla kasy on kasę miał i ma. Wystawił fakturę, zapłacił podatki itd. Po prostu q FIFA i UEFA jakaś grupa wygryzła inną Czytaj całość
sajok
10.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Też bym chciał dostać 2 mln EUR i być zawieszony w pracy na osiem lat :)