Euro 2020 będzie pierwszym od MŚ 2006 turniejem, na którym Polska nie ma w kadrze żadnego naturalizowanego piłkarza albo takiego, który zmienił barwy narodowe w trakcie kariery. Jan Tomaszewski zwykł o nich mawiać "farbowane lisy", a określenie to nabrało negatywnego wydźwięku. Podawano w wątpliwość ich szczerą chęć gry w koszulce z orłem na piersi i ich związki z Polską.
W wielu krajach Europy panował od lat trend, żeby powoływać graczy, którzy np. nie pochodzą z Niemiec lub Włoch, ale wychowywali się w danym kraju, mają przodków stamtąd lub grają od lat w danej lidze. Sprawdzamy, czy tendencja naturalizowania reprezentantów utrzymuje się również na Euro 2020.
Polska bez "lisa"
Emmanuel Olisadebe, Roger Guerreiro, Ludovic Obraniak, Damien Perquis, Eugen Polanski, Sebastian Boenisch, Thiago Cionek - ich przygody w reprezentacji miały różny przebieg, tak samo różnie układała się ich relacja z polską. Poprzez historię, pracę, albo nawet względy polityków, jak np. u Rogera, kiedy dostał obywatelstwo szybciej niż ustawa to przewidywała.
ZOBACZ WIDEO: Wskazał największego wygranego spotkania Polska - Islandia. "Jest sporo do poprawy"
Dziś grupa takich zawodników to przeszłość. Cionek, jedyny czynny piłkarz w tej grupie, nawet nie był brany pod uwagę przez Paulo Sousę. Na mistrzostwach Europy w kadrze Biało-Czerwonych nie będzie zatem naturalizowanych piłkarzy.
Mało tego - Polska jest jedną z dwóch drużyn, której piłkarze urodzili się wyłącznie na terenie kraju, który będą reprezentować na turnieju. Taka sytuacja jest też u Niemców. Pamiętajmy jednak, że część z nich to potomkowie emigrantów - pierwsze pokolenie urodzone nad Renem. Jak np. Leroy Sane, którego ojciec pochodzi z Senegalu.
Prawo ziemi ich nie dotyczy
Dziennik "Marca" przygotował zestawienie nawet według szerszych kryteriów, niż przyjęło się w Polsce w przypadku "farbowanego lisa". Gazeta policzyła, ilu piłkarzy z danej reprezentacji nie urodziło się na terenie danego kraju. W sumie doliczono się 65 takich zawodników - to więcej niż 10 proc. wszystkich finalistów.
Zaskakujące jest to, gdzie występuje największa grupa takich piłkarzy. Aż 15 reprezentantów Walii urodziło się poza jej granicami. 13 z nich przyszło na świat w Anglii, a po jednym w Niemczech i w Arabii Saudyjskiej.
Podobnie jest u Szkotów. Kilku z nich, w tym Scott McTominay i Kieran Tierney, urodzili się w innych częściach Wielkiej Brytanii. Ciekawa jest za to historia Lyndona Dykesa - wychowywał się w Australii, jego siostra reprezentuje Australię w gimnastyce artystycznej. Rodzice są Szkotami. Dykes mieszka tam od kilku lat, ale czuje pełne przywiązanie do Szkocji.
Interesująca sytuacja jest też w przypadku Turcji. Aż sześciu piłkarzy jej nie urodziło się nad Bosforem: czterech z nich przyszło na świat w Niemczech, a po jednym w Austrii i Holandii. W tych krajach ludność turecka liczy łącznie 3 mln obywateli.
W Niemczech i Austrii naturalizowani piłkarze to często potomkowie emigrantów zarobkowych, głównie z Afryki. Portugalia czerpie z dawnych kolonii, licznej grupy rodaków we Francji lub Brazylii - tę drugą grupę reprezentuje dziś Pepe. Ukraina w swoich szeregach ma 33-letniego Brazylijczyka Marlosa, który jest gwiazdą ukraińskiej ligi. Rosję za to od lat reprezentuje inny Canarinhos - Mario Fernandes.
Hiszpania ma dwóch graczy urodzonych poza krajem - Thiago Alcantarę i Aymerica Laporte'a. Pierwszy to syn Mazinho, mistrza świata z 1994 roku, jego brat Raphinha reprezentuje Brazylię, ale Thiago czuł się bardziej związany z Hiszpanią i wybrał grę dla niej. Laporte jest z pochodzenia Baskiem, od dawna ma obywatelstwa francuskie i hiszpańskie. Dla "Trójkolorowych" grał tylko w drużynach młodzieżowych. W kadrze "La Roja" niedawno zadebiutował, mając 26 lat.
Natomiast kadra Szwajcarii oparta jest na emigrantach z Afryki i Bałkanów. Kraj Helwetów był głównym kierunkiem dla tych, którzy uciekali przed wojną domową w latach 90. Są jednak ci, którzy urodzili się na terenie np. Kosowa i Macedonii. Z kolei Chorwacja ma tylko dwóch piłkarzy, których rodzice chcieli wyjechać z dala od wojny - Mateo Kovacicia (urodzony w austriackim Linzu) i Mario Pasalicia (Moguncja w Niemczech)
Anglia ma natomiast Raheema Sterlinga, który urodził się na Jamajce. W przypadku "Lwów Albionu" naturalizacja poszła w drugą stronę. Część angielskich piłkarzy wybrała ostatnio grę dla Jamajki właśnie, ponieważ nie mogli liczyć na grę w reprezentacji Anglii. Z kolei Jack Grealish urodził się w Birmingham, ale jako junior reprezentował Irlandię. Dopiero niedawno zdecydował się na grę dla Anglii.
Czytaj też:
Problemy kibiców tuż przed startem Euro
Gigant wycofa się z transferu Milika?