Globisz prowadził juniorskie drużyny narodowe przez kilkanaście lat. W 1999 roku sięgnął po wicemistrzostwo Europy U-16, zaś dwa lata później zdobył jako selekcjoner złoto mistrzostw świata do lat 18. Nam opowiada między innymi o swoich wątpliwościach związanych z formą reprezentacji Polski oraz wyborami Paulo Sousy.
Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Za "chwilę" pierwszy mecz Polaków na Euro 2020. Kiedy umawialiśmy się na rozmowę, powiedział mi pan w odniesieniu do sytuacji kadry, że "to skandal". Proszę rozwinąć.
Michał Globisz: Mocne słowo, ale jestem zaskoczony eksperymentami trenera. Testuje do ostatniej chwili. Szczególnie zaskakuje mnie, że przed pierwszym meczem Sousa eksperymentuje tak wiele w linii defensywnej. To niewybaczalne. Błędy z tyłu wynikają z tego, że obrona w każdym meczu jest inna. Chłopcy się nie rozumieją. Linia defensywy powinna być jak jedno ciało. Mówimy o automatycznych działaniach, chłopcy muszą reagować "w ciemno". Zdarzają się błędy poszczególnych zawodników, obwiniam za to trenera Paulo Sousę.
Trener Globisz pracował w przeszłości z Wojciechem Szczęsnym, Bartoszem Bereszyńskim, Mateuszem Klichem i Grzegorzem Krychowiakiem. Przed naszą kamerą wspomina dawne czasy i żartuje z "Krychy". Zobacz wideo:
Ja w takim razie będę bronić Portugalczyka. Musiał przetestować zawodników. Nie znał drużyny, ponieważ przyszedł z zewnątrz. Pana zdaniem od razu powinien wybrać "żelazne" zestawienie obrony?
Miał mało czasu, ale nie można kilkanaście dni przed Euro stawiać na niedoświadczonych. Trzeba posłużyć się tu fachowymi poradami polskich trenerów, którzy doskonale znają tych piłkarzy. Kamil Glik na początku był odsuwany, a jednak trener przekonał się, że to doświadczony i potrzebny zawodnik. Tu wszelkie roszady są niewskazane. Tak, Sousa powinien wybrać trójkę obrońców i konsekwentnie na nich stawiać.
Mówi pan, że selekcjoner powinien słuchać porad. Ale jeśli słyszę opinię pana trenera Andrzeja Strejlaua, według którego Portugalczyk mógłby być najpierw asystentem Jerzego Brzęczka, z całym szacunkiem, trudno to brać na poważnie...
Uważam, że wszelkie działania i eksperymenty Sousy wynikają z tego, że to trener klubowy. Nie miał doświadczenia jako selekcjoner. Często zachowuje się tak, jakby za miesiąc miał mecz ligowy i dostał czas na eksperymentowanie. Natomiast to jest reprezentacja. Zaraz gramy ze Słowacją, pewne decyzje trzeba było podjąć wcześniej.
Jest pan zawiedziony, że rozstano się z Jerzym Brzęczkiem?
Być może zmiana była potrzebna. Zaskoczyło mnie natomiast, że zatrudniliśmy trenera z Półwyspu Iberyjskiego. Uważam, że powinniśmy mieć selekcjonera włoskiego lub niemieckiego. Polacy potrzebują dyscypliny - nie tylko w życiu, na boisku również. Wówczas drużyna byłaby lepiej przygotowana i miałaby pomysł na grę. Na ostatniej prostej przed turniejem jestem pełen obaw. Eksperymenty Sousy się nie kończą, nie wiemy, jakim składem zagramy w poniedziałek i jakie zobaczymy ustawienie. Portugalczyk w każdej chwili może wymyślić coś nowego. Mecz towarzyski z Islandią pokazał, że nie ma podstaw do optymizmu.
W meczach z Anglią i Węgrami zdobyliśmy tylko jeden punkt, ale selekcjoner prowadził kadrę w zaledwie pięciu spotkaniach. Najważniejsza weryfikacja dopiero przed nim. Nie przesadzamy z krytyką?
Wydaje mi się, że nie. Oby wyszło, że się mylimy, życzę drużynie i trenerowi jak najlepiej. Pesymistyczne głosy są jednak uzasadnione. Z Islandią graliśmy bardzo źle zarówno w ofensywie, jak i defensywie.
Były prezes PZPN-u Michał Listkiewicz założył się ze mną o butelkę dobrego tokaju, że wyjdziemy z grupy. Pan twierdzi coś innego?
Kluczowy będzie mecz ze Słowacją. Jeśli chcemy mieć nadzieje na awans, musimy go wygrać. Wpadki ze Szwecją czy Hiszpanią jeszcze nas nie przekreślają. W przypadku niepowodzenia z tymi drużynami ciągle będzie można wyjść z trzeciego miejsca.
Pracował pan długie lata z młodzieżowymi drużynami narodowymi, więc chcę jeszcze zapytać o młodzież. Jak ocenia pan 17-letniego Kacpra Kozłowskiego?
Bardzo pozytywnie. W meczu z Islandią pokazał, jakim dysponuje potencjałem. Zobaczyliśmy odważnego, młodego człowieka, który ma duże umiejętności. Przypomina się Włodek Lubański, który w wieku szesnastu lat grał w lidze i reprezentacji. Kozłowskiego czeka go duża przyszłość. Tu z kolei będę bronił Sousy, ja jako trener też stawiałem na młodzież. Brawo za to, że powołał Kozłowskiego. I brawo za grupę, którą zabrał na mistrzostwa. Mam nadzieję, że mylę się w swoich przewidywaniach. Oby polska drużyna awansowała do fazy pucharowej.
Czytaj także:
Sebastian Mila: on może być polskim odkryciem Euro
Zagraniczni dziennikarze mówią o reprezentacji Polski