Dziadek, mama i zapomniane pochodzenie. Polskie ślady w Euro 2020

Czwórka piłkarzy z zagranicznych reprezentacji na Euro 2020 ma polskie pochodzenie. Nasze ślady można znaleźć u kadrowiczów Danii, Węgier i Niemiec.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Kasper Schmeichel PAP/EPA / Liselotte Sabroe / Na zdjęciu: Kasper Schmeichel

Miroslav Klose i Lukas Podolski. Ta dwójka byłych reprezentantów Niemiec to najbardziej znani piłkarze polskiego pochodzenia, którzy uczestniczyli w mistrzostwach Europy. Euro 2020 jest jednak pierwszym turniejem od kilkunastu lat, w którym zabraknie obu. Niemniej to nie oznacza, że w składach 23 reprezentacji nie natkniemy się na żadne biało-czerwone akcenty.

Umie jedynie "dzień dobry"

Kasper Schmeichel na swoim koncie ma 65 występów w reprezentacji Danii, z którą uczestniczył już w Euro 2012 i Mundialu 2018. Kilkukrotnie zdarzało mu się już nawet pełnić funkcję kapitana drużyny narodowej. Wydaje się absolutnym pewniakiem do gry w podstawowym składzie podczas turnieju, który z powodu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 został przeniesiony na 2021 rok.

Obecny bramkarz angielskiego Leicester City ma polskie korzenie. Jego dziadek Antoni urodził się bowiem w 1933 roku w Wąbrzeźnie, a dopiero 28 lat później wyemigrował do Danii. Tam też przyszedł na świat jego legendarny syn Peter, ale przez jakiś czas także on miał polskie obywatelstwo. Oficjalnie przyznał to jakiś czas temu w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Michał Globisz: to, co robi Sousa, jest niewybaczalne

Schmeichel ma polskie pochodzenie, ale tak naprawdę niewiele łączy go z naszym krajem. Jego dziadek przez wiele lat nie miał szans na jakikolwiek przyjazd tutaj, więc wychowywał swoje dzieci w kulturze duńskiej i nie uczył ich naszego języka. Dlatego też wnuczek ma dziś tylko szczątkową wiedzę na temat Polski. - Potrafię powiedzieć jedynie "dzień dobry". Znam również smak pierogów - przyznał w wypowiedzi dla dziennika "Fakt" w 2013 roku.

Nie wykluczał gry dla Polski

Tematu gry dla Polski w przypadku Schmeichela nie było nigdy, taki natomiast istniał jeśli chodzi o Williego Orbana. Obecnie jest to podstawowy stoper reprezentacji Węgier, dla której rozegrał już 22 mecze i strzelił 5 goli. Nim jednak zadebiutował w niej pod koniec 2018 roku to grał dla młodzieżówek niemieckich, a w mediach przez jakiś czas przewijał się temat jego "transferu" do naszej drużyny narodowej. Zresztą sam zainteresowany miał nie mówić "nie" takiej opcji.

Sytuacja narodowościowa 28-latka jest dość zawiła. Urodził się w niemieckim Kaiserslautern i można powiedzieć, że całe życie spędził za naszą zachodnią granicą. Jego ojciec jest jednak Węgrem, a matka z pochodzenia była Polką. Teoretycznie mógł więc wybierać między trzema reprezentacjami.

Ostatecznie okazało się, że Orban nie może grać dla Polski ze względów formalnych, bo jego mama zrzekła się obywatelstwa kilka lat wcześniej. Wydaje się zresztą, że i tak ten temat nie był szerzej rozpatrywany. Przeciwny pomysłowi jego powołania był m.in. prezes PZPN Zbigniew Boniek. Sam zawodnik nadal nie ucieka jednak całkowicie od związków z naszym krajem i co ciekawe częściowo zna nawet nasz język.

Zostały jedynie swojskie nazwiska

Największą "polską" kolonię zagranicznych reprezentantów mieli zazwyczaj Niemcy. W ich kadrze na obecny turniej brakuje jednak zawodników identyfikujących się w jakiś sposób z naszym krajem, choć można trafić na jakieś tropy w takim kierunku. Jak się okazuje swojsko brzmiące nazwiska Leona Goretzki i Jamala Musialy nie są przypadkiem.

W przypadku Goretzki nieoficjalnie wiadomo, że wśród jego przodków byli Polacy o nazwisku "Górecki". Najprawdopodobniej wyemigrowali oni jednak do Prus jeszcze w XIX wieku, ale dziś nawet to trudno jednoznacznie potwierdzić. Kiedy przed niemal dekadą szef skautingu zagranicznego PZPN Maciej Chorążyk próbował dokładniej ustalić tę kwestię, to nie dowiedział się wiele. - Był mocno zdziwiony tym, że się do niego odezwaliśmy, bo w jego domu nawet nie pamięta się co łączy go z naszym krajem - opowiadał w wywiadzie z portalem weszlo.com.

Nieco podobnie może wyglądać kwestia polskich korzeni Musialy. Oficjalnie wiadomo, że o powołanie go przez jakiś czas mocno walczyły Anglia i Niemcy. Zresztą sam piłkarz podkreślał w mediach, że czuje się mocno związany z tymi dwoma krajami. Ponadto pewne jest, że jego ojciec ma obywatelstwo nigeryjskie obok brytyjskiego. Nie ma zaś jednoznacznych informacji o powiązaniach zawodnika z naszym krajem, choć niektóre źródła donosiły o takim pochodzeniu jego matki Carolin.

Duńczycy pierwszy mecz w Euro 2020 zagrają w sobotę, 12 czerwca, o godz. 18 z Finlandią. Węgrzy i Niemcy rozpoczną zmagania we wtorek, 15 czerwca, odpowiednio z Portugalią (godz. 18) i Francją (godz. 21).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×