- Francja nie jest faworytem. To super faworyt. Jeżeli jednak ktoś ma się im przeciwstawić, to dla mnie jest to Anglia, która może najbardziej postraszyć Francuzów - mówił w rozmowie ze "Sky Sports" Arsene Wenger. Francuz, pracujący niemal całą karierę w Premier League, wie co mówi jak mało kto.
O sile i głębi reprezentacji Francji nikogo nie trzeba przekonywać. Dużo mniej miejsca poświęca się Anglikom. Gareth Southgate natomiast także musi zmagać się z przyjemnym bólem głowy, gdyż w jego ojczyźnie obrodziło talentami. Niższą średnią wieku kadry na turnieju mają tylko Turkowie (25 do 25,3). To jednak Anglicy mają prawo aspirować nawet do złota. Swoją siłę pokazali zresztą już na ostatnim mundialu, na którym zajęli 4. miejsce. Teraz, ilość talentu w ich szeregach, jest jeszcze bardziej okazała.
Inteligencja plus drybling
Dziś mówiąc o "angielskim talencie", jako jedni z pierwszych do głowy przychodzą dwaj bohaterowie ostatniego finału Ligi Mistrzów - Phil Foden oraz Mason Mount. Obaj udowadniają, że młodzi angielscy chłopcy mogą, poprzez kolejne stopnie akademii, przedrzeć się do wyjściowego składu największych rodzimych zespołów.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Polski zaczyna operację: "SŁOWACJA"
Takiej cierpliwości zabrakło natomiast chociażby Jadonowi Sancho. 21-latek nie ma jednak czego żałować. Dzięki temu, że cztery lata temu zamienił młodzieżówki Manchesteru City na Borussię Dortmund, dziś ma już uznaną markę w seniorskim futbolu i jest jednym z najbardziej rozchwytywanych piłkarzy na rynku transferowym. Mówi się, że latem, za 100 milionów euro, może powrócić na Wyspy do Manchesteru United.
Wracając jednak do dwóch pierwszych. - Phil ma wszystko, by stać się jednym z najlepszych na świecie - chwalił podopiecznego już w 2019 roku Pep Guardiola. - To naj, naj, najbardziej utalentowany zawodnik, jakiego kiedykolwiek widziałem w mojej karierze jako trener - dodawał Katalończyk, który pracował z największymi piłkarzami na świecie.
Foden konsekwentnie rósł pod okiem Guardioli. W tym sezonie był jedną z czołowych postaci swojego klubu, zdobywając w całym sezonie 16 bramek i notując 10 asyst.
W przeciwieństwie do Fodena, który świetnie odnajduje się w dryblingu, gdy musi minąć z piłką kolejnych rywali, Mason Mount to za to piłkarz świetnie czujący przestrzeń, dostrzegający wolne pozycje. Potrafiący zarówno świetnie wypatrzeć kolegów z drużyny, jak i samemu wystawić się do podania.
- To bardzo, bardzo inteligentny zawodnik na boisku. Z tego co zaobserwowałem, posiada świetne rozumienie gry - chwalił ostatnio gwiazdę Chelsea Jose Mourinho na łamach "The Times".
A przecież w tle jest jeszcze fenomenalny 17-letni Jude Bellingham, który w barwach Borussii bije aktualnie wszelkie rekordy związane ze słowem "najmłodszy". O Jacku Grealishu, momentami w pojedynkę ciągnącym w tym sezonie Aston Villę, czy choćby Raheemie Sterlingu nie wspominając.
Odpowiedź na Lewandowskiego
Dziś oczywiście nie ma dyskusji, gdy chodzi o wybór najlepszej "9" na świecie. Robert Lewandowski to niekwestionowany numer 1. Anglicy, przynajmniej niektórzy, wiedzą jednak swoje.
"Robert Lewandowski w zeszłym roku wygrał nagrodę dla najlepszego piłkarza na świecie, jednak nie jest jednak tak dobry jak Harry Kane" - pisał w swojej kolumnie w "DailyStar" były reprezentant Anglii Paul Merson. Dalej była gwiazda Arsenalu argumentowała, że gra w Premier League znaczy więcej niż w Bundeslidze, a dodatkowo Kane został królem strzelców mundialu.
I nawet jeżeli Merson mocno zapędził się w swoich sądach, to nie można zaprzeczyć, że Kane to dziś absolutna czołówka na swojej pozycji. Anglik w zakończonym dopiero co sezonie został zarówno królem strzelców, jak i królem asyst Premier League. Był to dopiero trzeci taki przypadek w historii ligi i pierwszy od 22 lat.
Zresztą na dziś jedynym niekwestionowanym pewniakiem do wyjściowego składu Anglików wydaje się właśnie Kane. Na reszcie pozycji Southgate może dowolnie rotować gwiazdorami Premier League. Snajper Tottenhamu jest jednak nie do zastąpienia.
A przecież należy pamiętać, że o sile ognia "Synów Albionu" może stanowić też Marcus Rashford. Lider Manchesteru United to kolejny przedstawiciel "młodej gwardii", który w wieku 23 lat ma już na koncie 271 meczów i 88 bramek w barwach seniorskiej drużyny "Czerwonych Diabłów".
I tylko ta bramka...
W całym angielskim gwiazdozbiorze pewną wyrwą pozostaje jedynie obsada bramki. Z tym jednak Anglicy problem mają od lat. W pewnym momencie wydawało się, że lekarstwem na te bolączki będzie Joe Hart. Były golkiper Manchesteru City rozegrał nawet 75 spotkań w narodowych barwach. Dziś jednak jest na marginesie wielkiej piłki, pełniąc rolę rezerwowego w Tottenhamie.
Aktualnie bluzę z numerem 1 nosi Jordan Pickford. To jednak "tylko" podstawowy bramkarz Evertonu, nieco wyższej klasy średniej Premier League. W zestawieniu z Manuelem Neuerem, Thibaut Courtois czy nawet Hugo Llorisem wypada blado.
W Anglii spore nadzieję mogą za to wiązać z Deanem Hendersonem, który zanotował fenomenalny sezon 2019/2020 w barwach Sheffield United. W minionych rozgrywkach musiał jednak zadowolić się głównie rolą zmiennika Davida de Gei w macierzystym Manchesterze United. Niewykluczone jednak, że w przyszłym sezonie to on będzie numerem jeden w bramce "Czerwonych Diabłów". To kolejny z piłkarzy, na których Anglicy mogą opierać swój kapitał w przyszłości.
W Anglii nikt jednak nie zamierza czekać. Kadra "Trzech Lwów" już dziś mierzy w najwyższe laury, choć większość jej piłkarzy u szczytu karier będzie prawdopodobnie na kolejnym Euro, a może nawet później. Pierwszy krok ku wielkości mogą uczynić jednak już w niedzielę. O 15:00 otworzą Euro 2020 meczem z aktualnymi wicemistrzami świata - Chorwatami.
Czytaj także:
- Euro 2020. Maciej Rybus mówi, co by wziął od Roberta Lewandowskiego. Rozbrajająca szczerość
- Kadra jak klub, czyli drużyna dopasowana. "Dla wielu to anonimowe postaci"