Jeżeli na świecie istnieją ludzie, których można określić jako "magnes" na kłopoty, to kimś takim jest zdecydowanie Vladimir Weiss. Choć w zasadzie trudno mówić, aby on te kłopoty przyciągał. On je regularnie kreuje.
Tak było chociażby na początku 2015 roku. Weiss nie czekał długo, by zrobiło się o nim głośno w nowym roku. Już 2 stycznia był jednym z prowodyrów rozróby w bratysławskim kebabie.
Weiss od samego wejścia był agresywny i wulgarny. W takim przypadku, jak nietrudno się domyślić, właściciel lokalu starał się uspokoić krewkiego klienta. To się jednak bardzo nie spodobało Weissowi, który zdecydował się... cisnąć krzesłem w stronę lady. Trafił tak niefortunnie, że rozbił nim głowę stołującemu się tam słowackiemu muzykowi - Pavlowi Remiasowi.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z mistrzostw". Ekspert zaskakuje. "Na Euro 2020 wystąpi kadra Sousy i Brzęczka"
Z powstrzymaniem Weissa i jego kolegów kłopoty miała nawet policja. - Policjanci stworzyli mur pomiędzy nami a podbiegającymi do nas agresorami. Musieli ich przytrzymywać. Nie wiem co by się stało, gdyby ich tam nie było - opisywał zajście rozemocjonowany przyjaciel Remiasa. Dla Weissa jednak to sytuacja jakich wiele.
Wesoły autobus
Normalny trener przed meczem ma prawo obawiać się, czy jego podopiecznych nie wyeliminują niespodziewane urazy, a w dzisiejszych czasach także zakażenie koronawirusem. Trener Vladimira Weissa natomiast musi także brać pod uwagę, co akurat strzeli do głowy jego podopiecznemu.
Tak było w październiku 2016 roku. Słowacy szykowali się do ważnych meczów eliminacji mistrzostw świata ze Słowenią oraz Szkocją. Co na sześć dni przed pierwszym z nich może robić Weiss? Wybrać się na przejażdżkę swoim Mercedesem klasy G.
Niby nic w tym złego, gdyby nie fakt, że był już wówczas nietrzeźwy. Zatrzymującym go policjantom odmówił badania alkomatem oraz próbek krwi. Ostatecznie Słowak wylądował na 32 godziny w areszcie. Jego sytuacji na pewno nie pomógł też fakt, że wówczas na pokładzie auta miał... 10 innych osób.
Selekcjoner Jan Kozak nie miał wyjścia. Zawiesił podopiecznego na dwa mecze kadry. Na tym jednak konsekwencje dla Weissa się skończyły, bowiem po kilku miesiącach sąd umorzył postępowanie.
Policzek dla selekcjonera
Jan Kozak nigdy nie miał łatwo z Weissem. Ten jednak jeszcze przed jego przyjściem potrafił pokazać swoje możliwości. Po zremisowanym meczu eliminacji do mistrzostw świata 2014 (z Litwą 1:1) udał się wraz z Markiem Hamsikiem, Miroslavem Stochem oraz Karimem Guede na dyskotekę. Niby nic aż tak strasznego, gdyby nie fakt, że już trzy dni później na Słowaków czekał kolejny rywal - Liechtenstein. Cała czwórka zapłaciła kary finansowe i na tym sprawa się skończyła. Co więcej, wszyscy poza Guede zagrali z Liechtensteinem (2:0), a Stoch i Weiss asystowali przy bramkach.
Tak różowo nie było jednak 6 lat później. Wówczas już, za kadencji wspomnianego Kozaka, Weiss ponownie wybrał się na nocną eskapadę.
W tym miejscu warto podkreślić, jaką pozycję w tamtejszej piłce wypracował sobie Kozak. Kadrę Słowaków prowadził od 5,5 roku - najdłużej w historii naszych południowych sąsiadów. Co więcej, to za jego kadencji tamtejsza kadra pierwszy raz w historii awansowała na Euro, a także zajmowała najwyższą pozycję w rankingu FIFA w swojej historii (14. miejsce w sierpniu 2015 roku).
To jednak na niewiele się zdało w starciu Weissem i jego ekipą. W październiku 2018 roku Słowacy przegrali w ramach Ligi Narodów z Czechami 1:2. Ta porażka bardzo zabolała Kozaka, na tyle, że nie mógł po niej zasnąć. Gdy struty problemami ze snem wyszedł w nocy z pokoju, zobaczył wracających do hotelu piłkarzy. Wśród nich oczywiście Vladimira Weissa.
- Zauważyłem, że siedmiu graczy właśnie przyszło do hotelu. To było dla mnie jak policzek - tłumaczył Kozak, który w efekcie tamtych wydarzeń podał się do dymisji.
- Miałem trzy wyjścia. Mogłem udawać, że nic nie widziałem, jednak to nie w moim stylu. Drugą opcją było wykreślenie ich z kadry. Czy jednak mogłem to zrobić? Słowacki futbol potrzebuje piłkarzy o takiej jakości jak Dubravka, Skriniar, Lobotka czy Weiss. Dlatego zdecydowałem się odejść z kadry - tłumaczył swoją decyzję były już selekcjoner.
A Weiss? Pozostał sobą. Pokłócił się z nowo wybranym selekcjonerem - Pavlem Hapalem i w wieku 28 lat postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę. Ostatecznie obaj pogodzili się po prawie dwóch latach, jednak Weiss do kadry wrócił dopiero na towarzyskie mecze przed tegorocznym Euro. Już za sprawą kolejnego selekcjonera - Stefana Tarkovicia.
Teraz swoją przydatność będzie mógł udowodnić w meczu z Polską, którym Słowacy zainaugurują swoją przygodę z Euro. Początek meczu o 18:00.
Czytaj także:
- Zbrojenia Rakowa Częstochowa. Nowy obrońca w drużynie Marka Papszuna
- Dyrektor Interu Mediolan przekazał dobre informacje. "Christian wysłał nam wiadomość"