Karol Linetty na Euro 2020 mógł na swój sposób zapisać się w historii. Dla 26-latka była to trzecia mistrzowska impreza. Mogła być też trzecią, na której nie pojawiłby się na murawie na ani sekundę. Dość nieoczekiwanie, tytuł pierwszego "wycieczkowicza" reprezentacji przepadł mu już w meczu otwarcia. Paulo Sousa zaskoczył wszystkich i wystawił piłkarza w wyjściowym składzie przeciwko Słowacji.
- Myślę, że zareagowałem jak wszyscy. 99 procent Polaków spodziewało się, że jednak zagra Moder a nie Linetty. Zdecydowanie była to kolejna niespodzianka Paulo Sousy - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty Piotr Czachowski, były reprezentant Polski, dziś ekspert i komentator telewizji Eleven specjalizujący się w rozgrywkach Serie A.
Ostatecznie jednak piłkarz włoskiego Torino nie okazał się zbawcą naszej reprezentacji. Co prawda to właśnie on strzelił honorową bramkę, jednak poza tym jego występ, w najlepszym wypadku, można określić jako bezbarwny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny trick gwiazdy reprezentacji Anglii. Zrobił to jak "Lewy"
- Zawiódł tak jak i wszyscy. Ale byliśmy na to przygotowani, że po prostu nasza reprezentacja gra tak jak gra i dobrze się nie dzieje - dodaje nasz rozmówca.
"Wyciągnąć jak najwięcej"
W 2016 roku na Linettego nikt jeszcze nie liczył. Zaledwie 21-letni piłkarz Lecha Poznań na Euro do Francji jechał po naukę. Podstawową parę w środku pola stanowili Grzegorz Krychowiak i Krzysztof Mączyński, w odwodzie dodatkowo był Tomasz Jodłowiec. Linetty wszystkiemu przyglądał się z ławki.
Na pytanie, czy jest gotowy na Euro, w rozmowie z oficjalną stroną Lecha odpowiadał: - Trudno powiedzieć. Każdy z nas wiedział, że w czerwcu są mistrzostwa i robił wszystko, żeby na nie pojechać. Na każdym treningu pracowałem na sto procent. Chciałem z niego wyciągnąć jak najwięcej - podkreślał.
Brak występów na Euro początkowo wprawił w zakłopotanie przede wszystkim menadżerów zawodnika. Euro miało być dla niego oknem wystawowym. Tymczasem on został schowany w nim głęboko do szuflady.
Koniec końców udało się jednak znaleźć mu nowy klub. Linetty odszedł do Sampdorii, w której z miejsca wywalczył sobie pozycję w wyjściowej jedenastce. Można było liczyć, że na kolejnym turnieju będzie już istotną postacią kadry.
Rozmowa, do której nigdy nie doszło
I o ile kariera klubowa pomocnika rozwijała się wręcz modelowo, o tyle w kadrze nie potrafił ugruntować pozycji. W sześciu sparingach przed mundialem 2018 zagrał zaledwie nieco ponad 100 minut.
- Czy mnie to męczy? Oczywiście, że byłem zły, kiedy pojawiały się szanse na występy, a ich nie dostawałem, to naturalne. Jestem typem, który zawsze chciałby grać. Czekałem na szansę i chciałem udowodnić, że zasługuję na więcej minut - mówił przed rokiem w rozmowie z "Newonce".
Na samym mundialu nie było lepiej. Już sam wyjazd Linettego był pewną niespodzianką. Nie należał on do ulubieńców Adama Nawałki. I choć na turniej pojechał, podobnie jak dwa lata wcześniej, obejrzał całość z perspektywy ławki.
- Przed meczem towarzyskim z Litwą [ostatnim przed mundialem - przyp. red.] selekcjoner powiedział, że chce ze mną porozmawiać indywidualnie, ale do tej rozmowy nigdy nie doszło. Po przegranym spotkaniu z Senegalem ogólna atmosfera nie była najlepsza. Nie chciałem zawracać nikomu głowy, pytać trenera o powody, prosić o rozmowę. Bardziej czekałem, aż trener sam weźmie mnie na bok i wytłumaczy, coś powie. Na treningach bardzo ciężko pracowałem. Uważam, że zasłużyłem na grę, ale selekcjoner zdecydował inaczej - komentował po mundialu na łamach WP SportoweFakty (całość TUTAJ).
Niewykorzystana szansa
Wydawało się, że tegoroczne Euro będzie swoistym hattrickiem. Linetty pod wodzą Paulo Sousy praktycznie nie grał. Na mecze eliminacji mistrzostw świata nie otrzymał nawet powołania. W sparingach przed Euro grał ogony. Już sam fakt, że znalazł się wśród 26 powołanych, mógł nieco zaskakiwać.
Nic zatem dziwnego, że gdy przed meczem Portugalczyk anonsował do wyjściowego składu gracza Torino, kibice przecierali oczy ze zdumienia. Zamiast Jakuba Modera, który już od dłuższego czasu pokazywał się z niezłej strony w kadrze, a dodatkowo łapał minuty w Premier Leauge, na boisko wybiegł zmagający się z problemami w Serie A Linetty.
- U trenera każdy ma szansę zagrać. Każdy ciężko trenował, by zagrać w tym spotkaniu. Ja dostałem szansę i mam nadzieję, że ją wykorzystałem, ale niestety z wyniku nie możemy być zadowoleni - mówił po meczu na antenie TVP Sport.
Ostatecznie bowiem to właśnie Linetty zdobył honorową bramkę dla naszej kadry. Poza tym jednak niczym specjalnym się nie wyróżnił. Gdyby zabrać mu trafienie, byłby jednym z pierwszych do zmiany przed kolejnym meczem.
- Myślę, że 99 procent Polaków jest dzisiaj tak zniesmaczonych tym rezultatem, że nawet jak strzela się bramkę to trudno mówić tu o jakichkolwiek pozytywach - komentuje w rozmowie z nami Piotr Czachowski.
Problem w tym, że pierwszym do zmiany przed meczem z Hiszpanią jest Grzegorz Krychowiak. Pomocnik Lokomotiwu nie będzie mógł zagrać w drugim meczu mistrzostw z powodu czerwonej kartki obejrzanej w 62. minucie meczu ze Słowacją. To nieco ogranicza pole manewru selekcjonera. Może też otworzyć kolejną szansę przed Linettym.
Czytaj także:
- Czy Christian Eriksen wróci do zawodowego sportu? Kardiolog zabrał głos
- Jak się czuje Christian Eriksen? Jest nowy komunikat duńskiej federacji
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)