Oto czeski kandydat na gwiazdę EURO 2020. Kim jest autor cudownego gola?

PAP/EPA / Petr Josek / POOL / Na zdjęciu: Patrik Schick
PAP/EPA / Petr Josek / POOL / Na zdjęciu: Patrik Schick

Patrik Schick pokazał, jak w wielkim stylu debiutować na wielkim turnieju. Reprezentacja Czech ma kandydata na gwiazdę EURO 2020.

Premierowe trafienie 25-latka na Hampden Park było efektowne, jednak w drugiej połowie napastnik pokazał, że potrafi jeszcze piękniej. Po tym, jak przelobował Davida Marshalla strzałem z połowy boiska, został absolutnym bohaterem naszych południowych sąsiadów. Kim jest człowiek, dzięki któremu Czesi znakomicie zainaugurowali turniej?

Od zawsze uchodził za wielki talent. Kiedy krótko po 18. urodzinach debiutował w seniorskim zespole Sparty Praga, mówiono o nim, że to jeden z najzdolniejszych czeskich zawodników młodego pokolenia. Nie musiał seryjnie zdobywać bramek w ojczyźnie, by przebić się do dużej europejskiej piłki. W momencie przejścia do Sampdorii miał na koncie ledwie siedem trafień w rodzimej lidze. W Genui wypłynął na szerokie wody: strzelał gole w Serie A i gdy kilka miesięcy po transferze klub złożył mu propozycję przedłużenia kontraktu, grzecznie podziękował. Już wiedział, że za chwilę może być jeszcze wyżej.

Patrik Schick wszedł do ligi włoskiej w tak znakomitym stylu, że zapragnął mieć go w składzie Juventus. Zadzwonił do niego sam Pavel Nedved. Kwota odstępnego wynosząca 25 milionów euro nie stanowiła problemu. Nieoczekiwanie pojawiły się komplikacje innej natury. Dwukrotnie był na testach w Turynie, gdzie stwierdzono, że ma kłopoty z sercem. Stara Dama proponowała nowe warunki, zwlekała z finalizacją transakcji. Tak długo, że klauzula wykupu przestała obowiązywać. Wściekły się władze Sampdorii, twierdząc, że ich napastnik jest całkowicie zdrowy. Mocno zirytował się także sam zawodnik.

Na tych przepychankach skorzystała Roma. Czech przeniósł się do stolicy Italii, gdzie jednak spędzał na boisku tyle czasu, co w gabinetach lekarskich. Kontuzje uniemożliwiły mu pokazanie pełni możliwości – zaledwie osiem goli w ciągu dwóch sezonów nijak miało się do przeszło 40 milionów euro, które Giallorossi zapłacili za gracza.

Odżył na wypożyczeniu w Lipsku, zdobywając dziesięć bramek w Bundeslidze. Red Bull nie wykorzystał jednak opcji wykupu reprezentanta Czech, więc do gry wkroczył Bayer. Klub z Leverkusen zapłacił prawie 27 milionów euro (plus bonusy) i nie żałuje wydanych pieniędzy. Pierwszy sezon na BayArena Schick zakończył z 13 golami na koncie.

Od dziś nikt już nie będzie kojarzyć Patrika wyłącznie jako brata swojej siostry – zjawiskowej modelki Kristyny Schickovej. Po spotkaniu w Glasgow to młodszy z rodzeństwa jest na ustach całego kontynentu.

Komentarze (0)