Syn marnotrawny wrócił, ale nie dla wszystkich to była dobra wiadomość

Decyzja Didiera Deschampsa o tym, by po latach zmienić zdanie i powołać do reprezentacji Francji Karima Benzemę, przez wielu została przyjęta ze sporym zadowoleniem. Nie dla wszystkich była to jednak dobra informacja.

Grzegorz Garbacik
Grzegorz Garbacik
Karim Benzema (z prawej) w walce z Matsem Hummelsem PAP/EPA / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Karim Benzema (z prawej) w walce z Matsem Hummelsem
Snajper Realu Madryt wrócił do kadry po sześciu latach przerwy. Selekcjoner skreślił go z powodu słynnej afery związanej z szantażem Mathieu Valbueny i jak pokazał czas, Trójkolorowi radzili sobie bez swojego najlepszego napastnika całkiem nieźle, czego najlepszym dowodem jest mistrzostw świata, a także wicemistrzostwo Europy.

Nie można mieć bowiem żadnych wątpliwości. To właśnie Benzema był na dystansie ostatnich lat francuskim snajperem nr 1 i chociaż Deschamps nie mógł się uskarżać na brak innych ciekawych rozwiązań ofensywnych, to jednak temat absencji piłkarza Realu Madryt wracał co jakiś czas niczym bumerang.

Selekcjoner w końcu się złamał i finalnie Benzemę na Euro 2020 powołał, wywołując powszechną euforię. Z nim w składzie Francja mogła być bowiem jedynie mocniejsza, a jej szanse na złoto poszybowały jeszcze bardziej w górę. Nie wszystkim jednak powrót syna marnotrawnego przypadł do gustu.

Największym poszkodowanym takiego rozwiązania jest bowiem Olivier Giroud, jeden z najwierniejszych żołnierzy Deschampsa i ten, który jeszcze nigdy go nie zawiódł. W 107 spotkaniach w reprezentacji 34-latek zdobył już 44 gole i do rekordu wszech czasów należącego do Thierry'ego Henry'ego brakuje mu już tylko pięciu trafień. Kiedy Giroud grał, z reguły nie zawodził, zdobywając kluczowe gole w eliminacjach, a także na ostatnich wielkich turniejach.

ZOBACZ WIDEO: Czas największym problemem reprezentacji Polski. "Zrobił się koszmarny bałagan"

Gdyby nie obecność w reprezentacji Benzemy, można w ciemno zakładać, że Olivier Giroud byłby zawodnikiem pierwszego wyboru. Jego współpraca z Antoine'm Griezmannem i Kylianem Mbappe układała się bardzo dobrze i Deschamps podjął spore ryzyko - nawet biorąc poprawkę na klasę Benzemy - rozbicia znakomicie funkcjonującego dotąd mechanizmu.

Pierwszy mecz mistrzostw Europy, w którym to napastnik Królewskich wyszedł w podstawowej jedenastce pokazał, że nie jest tak łatwo wrócić do reprezentacji. Benzema strzelił co prawda gola, dobijając piłkę do siatki z bliska, a jego trafienie nie zostało uznane z powodu pozycji spalonej.

Kto więc na tych mistrzostwach okaże się być kierowcą Formuły 1, a kto jedynie kartingu - nawiązując do słynnych słów Karima Benzemy z kwietnia?

Czytaj także:
Marta Barczok już czeka na reprezentację Polski. Od tego zdjęcia aż robi się gorąco
Nietykalny kapitan? Czy Kane może się zacząć obawiać o miejsce w składzie?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×