Thomas Ravelli, szwedzka legenda: Isak czy Lewandowski? Nie mam wątpliwości!

Newspix / Na zdjęciu: Thomas Ravelli
Newspix / Na zdjęciu: Thomas Ravelli

Thomas Ravelli to jeden z najbardziej znanych piłkarzy w historii Szwecji. Przed starciem z Polską ten legendarny bramkarz udzielił WP SportoweFakty specjalnego wywiadu. Zaczął go przedstawiając się... nazwiskiem polskiej legendy. O co mu chodziło?!

- Dobry wieczór. Tu Jan Tomasewski - usłyszeliśmy nieco zdziwieni w słuchawce, odbierając we wtorkowy wieczór telefon w Sankt Petersburgu.

Oddzwaniał Thomas Ravelli, ikona szwedzkiego futbolu, drugi pod względem występów w kadrze piłkarz w historii tego kraju. 143 mecze i trzecie miejsce na mistrzostwach świata w USA (1994) zapewniły mu "nieśmiertelność" wśród szwedzkich kibiców.

Polscy fani pamiętają go również zapewne z momentu, gdy przepuścił bombę Ryszarda Tarasiewicza, choć Szwecja wygrała wtedy ostatecznie 2:1.

ZOBACZ WIDEO: "To będzie najważniejsza rzecz ze Szwedami". Polacy muszą pokazać swój potencjał

Dziś Ravelli jest mówcą motywacyjnym, niedawno brał też udział w szwedzkiej edycji... "Tańca z Gwiazdami". A co myśli o meczu z Polską? O tym opowiedział w wywiadzie dla WP SportoweFakty.

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Doceniam pański żart z przedstawieniem się jako Jan Tomaszewski. O ile się nie mylę, nazwisko polskiego bramkarza nie padło przypadkowo.

Thomas Ravelli, 143-krotny reprezentant Szwecji, brązowy medalista mistrzostw świata w 1994: Nie ma w tym przypadku. Żadnego! Jan Tomaszewski był jednym z moich pierwszych idoli. Jak on pięknie grał w tym 1974! To było coś niesamowitego. No i mecz ze Szwecją. Obronił wtedy karnego...

Pamiętam, wygraliśmy z wami 1:0.

Pamiętać pan nie może, bo po głosie wnoszę, że jeszcze pana na świecie nie było. Ale co do reszty, to się zgadza. Tomaszewski bardzo mi wtedy zaimponował, chciałem być jak on. A byłem wówczas w wieku, gdy szuka się pierwszych idoli. I właśnie Tomaszewskiego za takiego uważam.

W środę taki wynik Polsce też by bardzo odpowiadał.

Rozumiem, ale czy będzie odpowiadał Szwedom? OK, mamy już awans, jednak patrząc na kogo możemy trafić... No jest spora różnica. I myślę, że od ostatecznych "połączeń", czyli tego na kogo możemy wpaść w 1/8 w jakimś sensie zależy determinacja szwedzkiego zespołu. Wiadomo, wyjdziemy, żeby wygrać, ale gdzieś tam z tyłu głowy zawsze myśli się o tych różnych zależnościach. Bo gdybyśmy mieli trafić na przykład na Belgów, to ja dziękuję. Lepiej nie!

Mecz Polska - Szwecja ma faworyta?

Grywałem przeciwko Polsce, z reguły dawaliśmy sobie radę, ale to nigdy nie były łatwe mecze. A teraz? Wydaje mi się, że wynik zakręci się wokół remisu. Chodzi mi po głowie 1:1.

Polsce remis nic nie daje.

Rozumiem. No cóż... Macie Lewandowskiego, więc wszystko jest możliwe. Przecież on zawsze strzela! Oglądam dość często mecze Bayernu, to jest maszyna do strzelania bramek. Generalnie w meczu z Hiszpanami pokazaliście dobry futbol, a Lewandowski strzelił upragnionego gola. Czyli, dla niego niemal jak co mecz. Szwecja musi baaardzo uważać.

Wy z kolei macie Alexandra Isaka. To kto ma lepszego napastnika?

Nie no, bez żartów! Chciałbym powiedzieć, że Isak jest tak dobry jak Lewandowski, ale przecież nie będę oszukiwał. Isak to super talent, ale do Lewandowskiego mu jeszcze brakuje!

A gdyby mógł się pan przenieść do przyszłości i zmierzyć z Lewandowskim, to będąc w najlepszej formie zatrzymałby go pan?

Trudne pytanie. Grałem kilka razy przeciwko Marco van Bastenowi. To był doskonały napastnik. Ale według mnie Lewandowski jest na takim samym poziomie. Takich strzelców zatrzymać niezwykle ciężko.

Wspominając jeszcze mecze z Polakami. Pamiętam, gdy Ryszard Tarasiewicz pokonał pana niesamowitym strzałem z ponad 30 metrów. To był 1989 rok, eliminacje do MŚ 1990. Skakałem wtedy z radości. To był perfekcyjny strzał, czy pan zawalił?

Aaaa przypominam sobie! Nie no, powinienem był to obronić. Owszem, strzał był świetny, ale jednak odległość tak duża, że nie powinno być z tego gola. Moja wina! Natomiast, żeby nie było tak słodko dla was, to przypomnę, że jednak to my strzeliliśmy gola w ostatnich sekundach. Mój brat bliźniak miał to w planie, ale ostatecznie do siatki trafił inny nasz gracz.

No właśnie. Jako ojca bliźniaków zawsze mnie ta kwestia interesuje. Daliście rodzicom mocno w kość, czy byliście grzeczni?

Przede wszystkim nie byliśmy jedyni. Rodzice mieli szóstkę dzieci. Dlatego wychowanie jakoś się rozkładało na wszystkich. Mamy zarówno starszą siostrę, jak i starszego brata. Tata pracował jako lekarz, ale była też osoba do pomocy w domu.

Wracając do teraźniejszości. Jak pan ocenia pierwsze dwa mecze Szwedów?

W pierwszym, patrząc na ofensywę, nie bardzo było na czym oko zawiesić, bo z Hiszpanami głównie się broniliśmy. Ze Słowacją byliśmy trochę lepsi i zasłużyliśmy na wygraną.

Co jest najmocniejszą stroną Szwecji, a co minusem?

Jesteśmy bardzo mocni w defensywie. Bramkarz, obrona - naprawdę solidnie to wygląda. Widzę natomiast spore minusy w linii pomocy.

Szwecja ma już awans w kieszeni, ale co uzna pan za sukces waszej reprezentacji? Już wyjście z grupy?

Nie. Sukcesem dla mnie będzie dopiero ćwierćfinał. Wyjście z grupy to za mało.

A jakie szanse ma obecna reprezentacja, aby nawiązać do waszej? Dzięki mundialowi w 1994 roku zostaliście bohaterami Szwedów. Teraz atmosfera w kraju jest podobna do tamtej czy zupełnie inna?

Nie wiem. Ciężko mi to porównać, bo wtedy nie było mnie w Szwecji.

No tak. Był pan w USA.

Dokładnie. A już na poważnie - przez te 27 lat Szwecja mocno się zmieniła, to już trochę inny kraj. Ale wszystko jest przed obecną drużyną. Jeśli będą wygrywać, to zainteresowanie i uwielbienie będzie coraz większe.

Zagrał pan 143 mecze dla Szwecji. Jest pan w stanie wybrać najbardziej szczególny?

Tak. Ten z Rumunią, w finałach mundialu 1994 roku. W serii rzutów karnych obroniłem dwa, ten mecz zmienił moje życie. Nawet dziś, gdy na ulicy spotykam ludzi, mówią mi, gdzie wtedy byli, jak przeżywali tamto spotkanie. To było coś niesamowitego.

Dwa lata temu wziął pan udział w szwedzkiej edycji "Tańca z Gwiazdami". Jak panu poszło?

Szóste miejsce. Namawiali mnie przez wiele lat. Odmawiałem, ale w końcu się zgodziłem, traktując to jako nowe doświadczenie.

A kto do końca będzie "tańczył" na EURO? Kto wygra turniej?

Stawiam na Belgów. Chciałbym powiedzieć, że Niemcy, bo lubię w nich to, że zawsze prą do przodu, uwielbiam też styl Manuela Neuera. Ale według mnie nie dadzą rady, a złoty medal zgarnie Belgia.

Czytaj także:
Bohater meczu z Hiszpanią nie trenował. Wciąż nie wiadomo, czy zagra ze Szwecją
"Boimy się Lewandowskiego. Jest po prostu wielki"

Źródło artykułu: