Robert Lewandowski na gorąco po porażce ze Szwecją. "Zabrakło umiejętności"

PAP/EPA / Dmitry Lovetsky / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / Dmitry Lovetsky / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Kapitan podsumował mecz ze Szwecją (2:3) na antenie TVP Sport. - Musimy się zastanowić, skąd to się wzięło, dlaczego takie sytuacje się zdarzały. Walczyliśmy do końca, byliśmy zdeterminowani i tego nam nie można zabrać - mówił Robert Lewandowski.

Podopieczni Paulo Sousy już pożegnali się z mistrzostwami Europy. W drugiej odsłonie Robert Lewandowski skompletował dublet i przywrócił nadzieję Polakom, ale w ostatecznym rozrachunku Szwecja zwyciężyła 3:2.

Biało-Czerwoni zajęli czwarte miejsce w tabeli grupy E Euro 2020. 32-latek nie ukrywał rozczarowania po ostatnim gwizdku Michaela Olivera.

- Trudno być w innym humorze po takim meczu, gdzie na pewno nie można odmówić nam woli walki, ambicji i zdeterminowania, ale zabrakło czegoś. Pewnie zabrakło umiejętności, żebyśmy wygrali ten mecz i grali dalej. Chwała chłopakom za to, że próbowaliśmy i walczyliśmy. To nie wystarczyło - skomentował Lewandowski w wywiadzie dla stacji TVP Sport.

ZOBACZ WIDEO: Co dalej z Paulo Sousą? Jasne stanowisko byłego reprezentanta

Kapitan uważa, że kluczowy był pierwszy gol Emila Forsberga. - Myślę, że pierwsza stracona bramka nas na pewno wybiła z rytmu i zabrała pewność siebie. Nawet jeśli z 2:0 wychodzisz na 2:2 i jest szansa na to, by zwyciężyć w tym meczu, to próbujesz dalej, ale trzecia bramka rozstrzygnęła wszystko. Mieliśmy trochę czasu, żeby trzecią bramkę strzelić rywalom, bo naprawdę w drugiej połowie graliśmy inne spotkanie niż w pierwszej. Zaczęliśmy lepiej grać środkiem pola, wykorzystywaliśmy wolne przestrzenie, te wrzutki też były dużo lepsze, rozegranie czy strzały z dystansu - ocenił snajper.

- Dużo się działo, dużo tych sytuacji stwarzaliśmy. Ja osobiście wierzyłem, gdy wyprowadziliśmy to na 2:2, że jeszcze była duża szansa na to, żeby strzelić zwycięską bramkę, ale czegoś zabrakło. Wydaje mi się, że patrząc przez pryzmat całego turnieju, przeciwnicy stwarzali pół sytuacji i strzelali bramkę. To nie jest wina defensywy, tylko całej drużyny. Musimy się zastanowić, skąd to się wzięło, dlaczego takie sytuacje się zdarzały. Walczyliśmy do końca, byliśmy zdeterminowani i tego nam nie można zabrać - przekonywał.

Napastnik miał dogodną sytuację w pierwszej połowie, jednak dwa razy trafił w słupek. - Szkoda tej sytuacji, z której pierwszy raz uderzałem. Uderzyłem piłkę trochę boczną częścią ciała, okiem. Przy tej drugiej trochę instynktownie poszedłem, bo nie widziałem do końca, co się dzieje. Z jednej strony oko mi trochę zamazało obraz i poszedłem w ciemno, po prostu próbowałem ją wbić do bramki. Można mówić o wielkim pechu, ale z drugiej strony, jeśli po takiej sytuacji w drugiej połowie strzelamy i tak dwie bramki, to znaczy, że potrafimy, że możemy. Błędy, które popełniliśmy, spowodowały, że musieliśmy gonić wynik. Przy wyniku negatywnym dla nas czasami nie boimy się podjąć ryzyka. To okazuje się dla nas bardzo pozytywne. Pytanie, dlaczego dopiero wtedy, dlaczego wcześniej tego nie robimy. Na pewno tutaj nie ma do kogo mieć pretensji. Jako cała drużyna przegraliśmy to spotkanie. Cała drużyna walczyła o jak najlepszy wynik. Mogę tylko chłopaków pochwalić za determinację i wolę walki. Można powiedzieć, że zabrakło tych umiejętności, które spowodowałyby, że strzelilibyśmy o jedną bramkę więcej i to wszystko - dodał.

Bramki Lewandowskiego ostatecznie niewiele dały. - Dostałem super piłkę od Piotrka Zielińskiego. Wiedziałem, że jestem tak naprawdę sam i obrońcy do końca nie orientują się, jak wyglądała sytuacja w polu karnym. Przełożyłem sobie ją na prawą nogę, wiedząc, że uderzając po długim słupku jest szansa na strzelenie bramki kontaktowej. Od początku tak to planowałem. Z perspektywy szkoda, że te bramki tak naprawdę nic nie dają. Przegraliśmy decydujące spotkanie i to na pewno boli. Odpadnięcie z turnieju zawsze jest porażką dla nas. Myślę, że jeszcze trochę będziemy to przeżywali i ciężko będzie się z tym pogodzić. Walczyliśmy, wierzyliśmy do samego końca, ale to nie wystarczyło - zaznaczył.

- Pierwszy mecz dużo zdecydował. Myślę, że zarówno ze Szwecją, jak i ze Słowacją, jeśli meczu nie możesz wygrać, to powinniśmy je remisować. Na dużych turniejach remisy czasami zmieniają perspektywę i szansę w kolejnych meczach, więc to dla nas na pewno jakaś nauczka przed przyszłością, bo naprawdę dużo rzeczy poprawiliśmy. Zaczęliśmy trochę inaczej kreować grę, inaczej się poruszać. Wierzę w tę drużynę, że naprawdę może iść do przodu. Widzę dużo pozytywów, które nawet w krótkim czasie mogą dać dużo plusów. Oczywiście, że jest po turnieju i łatwo mówić, ale pomimo ciężkiej chwili i momentu, w którym się znajdujemy, to próbuję szukać pozytywów. Gdzieś tam światełko jest, żeby to wszystko lepiej wyglądało, ale począwszy od defensywy również po ofensywę, bo u nas została zaszczepiona chyba inna myśl, inna pewność siebie niż ta, którą mieliśmy wcześniej - doświadczony piłkarz szukał plusów po przegranej ze Skandynawami.

Kadrowicze muszą odbudować się po klęsce na turnieju. - Nie ma co ukrywać, że każda porażka boli. Trzeba będzie to przetrawić i nie będzie to łatwe, pewnie będziemy trzymali to jeszcze trochę czasu w sobie. Tak na gorąco wiadomo, że to wszystko jest ciężkie i jak człowiek usiądzie w domu lub w hotelu, to dopiero będzie do niego docierało. To są chyba najgorsze momenty w życiu piłkarza, żeby w tym momencie sobie poradzić i szukać tego, co przed nami. Trzeba jak najszybciej zamknąć to, co za nami - zakończył Lewandowski.

Teraz reprezentanci Polski mogą skupić się na eliminacjach do mistrzostw świata. Kwestią pozostaje, czy Paulo Sousa nadal będzie pełnił obowiązki selekcjonera.

Słuchaj Radia Euro w Open FM!

Czytaj także:
Kamil Glik w ostrych słowach podsumował przygodę Polski na Euro 2020
Wybrano najlepszego piłkarza meczu Szwecja - Polska

Źródło artykułu: