Porażka ze Słowacją (1:2), remis z Hiszpanią (1:1) i porażka ze Szwecją (2:3) - to bilans reprezentacji Polski podczas Euro 2020. Polacy zajęli ostatnie miejsce w grupie E i odpadli z dalszej rywalizacji. Tym samym nie spełnili celu minimum, jakim była gra w 1/8 finału mistrzostw Europy.
Po spotkaniu ze Szwecją Zbigniew Boniek dwukrotnie powtórzył, że nie ma żadnych zastrzeżeń do piłkarzy. - Mogliśmy strzelić więcej goli. Nie ma co płakać, taka jest piłka. Za rok mamy mundial i życzę wszystkim, byśmy mogli się nim pasjonować - powiedział prezes PZPN, dla którego był to ostatni mecz w tej roli.
- Trzeba nauczyć się znosić porażki. Nie zawsze można dawać satysfakcję kibicom i wygrywać. Robimy swoje. Wracamy do domu. Ciągnęło się za nami spotkanie ze Słowacją. Byliśmy bliżej zwycięstwa, ale nie ma co narzekać. W sporcie są także porażki - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Co dalej z Paulo Sousą? Jasne stanowisko byłego reprezentanta
Zdaniem prezesa PZPN reprezentacja Słowacji zrobiła Polakom "brzydką niespodziankę" i to był kluczowy moment dla naszej kadry. Dodał, że zadecydowało też kilka indywidualnych błędów, po których traciliśmy bramki.
Za kadencji Sousy Polska wygrała tylko jeden mecz: z Andorą. Boniek nie zamierza jednak zwalniać portugalskiego szkoleniowca po nieudanym Euro 2020.
- Chciałbym, żeby wygrywał mecze. Widzę, jak pracuje, że chce dać tej drużynie coś innego, ale nie ma szczęścia. Przyjdzie nowy prezes i zobaczymy, co wymyśli. Mnie się wydaje, że to była dobra koncepcja - ocenił Boniek, który na początku roku zdecydował, że Sousa na stanowisku selekcjonera zastąpi Jerzego Brzęczka.
Teraz przed Sousą i reprezentacją Polski eliminacje do przyszłorocznego mundialu. Celem jest wywalczenie drugiego miejsca w grupie, co jasno podkreślił Boniek.
Z grupy E awans do 1/8 finału wywalczyli Szwedzi, którzy zajęli pierwsze miejsce oraz Hiszpanie, którzy wygrali ze Słowacją aż 5:0.
Czytaj także:
Zbigniew Boniek zabrał głos po odpadnięciu Polski z Euro 2020. Jest apel do piłkarzy
Thomas Ravelli, szwedzka legenda: Isak czy Lewandowski? Nie mam wątpliwości!