Kubuś jest w szoku. Wciąż nie wierzy, że jego list dotarł do Roberta Lewandowskiego

Facebook / Na zdjęciu: Kuba Ungier
Facebook / Na zdjęciu: Kuba Ungier

- To mój idol. Niektóre jego mecze oglądam po pięć razy! - 26 czerwca dla Kubusia Ungiera z Jaworzna jest najszczęśliwszym dniem w życiu. To wtedy list chłopca dotarł do adresata. A był nim Robert Lewandowski.

"Cześć, jestem Kuba, mam 9 lat i jestem Twoim wielkim fanem. Trzymałem za Ciebie kciuki na Euro 2020, nie zawiodłeś mnie, cieszę się, że walczyłeś do końca. Nie przejmuj się ludźmi, którzy źle mówią o Tobie i o reszcie drużyny, prawdziwy kibic nigdy w Ciebie nie zwątpi i w naszą reprezentację. Nie mogę do Ciebie wysłać tego listu, bo nie znam adresu, ale poproszę mamę, aby ten list umieściła na FB, może do Ciebie dotrze. Szkoda, że nie mogę grać w piłkę w drużynie, bo mi lekarz zabronił z powodu chorego serduszka i czasem się męczę. Twój Kuba" - to cała treść wiadomości opublikowanej przez Martynę Żebrowską-Ungier na Facebooku.

Mama Kubusia post wrzuciła 25 czerwca wieczorem. Już na drugi dzień dotarł do adresata. W swoich instastories zamieściła go Anna Lewandowska, żona piłkarza. List opublikowano też na oficjalnym profilu reprezentacji Polski "Łączy nas piłka".

Więcej niż w Biblii

Reakcja małego kibica futbolu była, delikatnie rzecz ujmując, wylewna.

Kuba: - Ciągle nie wierzę, że ten list dotarł!

Mama: - Nie nadążam za tym, co się dzieje. Koleżanki dały mi znać, jak bardzo ten list jest popularny. Rano od razu pokazałam to Kubusiowi.

Kuba: - Myślałem, że dalej śnię!

Mama: - Kiedy dawał mi ten list i prosił, żebym udostępniła, nikt nie przypuszczał, że tak wiele osób poda go dalej, a tym bardziej, że Robert odpowie. Tymczasem w krótkim czasie mieliśmy 19 tysięcy udostępnień.

Kuba: - Myślałem, że 13 osób to poda dalej. No może 15!

Mama: - Kuba jest w szoku. Pod kolejnymi udostępnieniami jest sporo komentarzy zagranicznych.

Kuba: - Ja nic nie rozumiem. A niemieckiego to już w ogóle!

Mama: - Ale polskich oczywiście jest jeszcze więcej.

Kuba: - Tam jest więcej słów niż w Biblii!

Mama: - Kubusiowi chodzi o to, że nie zdążył wszystkich przeczytać. A w wielu, które czytał są nawiązania do wiary i fragmenty z Pisma Świętego. Naprawdę, wciąż to do nas nie dociera.

ZOBACZ WIDEO: Czy reprezentacja Polski potrzebuje przebudowy? "Sousa powinien szlifować to, co zaczął"


Zacząłem krzyczeć

Posty świadczące o tym, że Robert przeczytał list od Kubusia, pozwoliły zapomnieć chłopcu i jego rodzinie o codzienności. A ta jest dla nich niezwykle wymagająca.

- Kubuś choruje na neurofibromatozę typu 1. To choroba genetyczna, która prowadzi do rozwoju nowotworów w układzie nerwowym. Dlatego Kuba co roku przechodzi rezonans, aby wykluczyć pojawienie się raka. Ponadto ma niskorosłość, wadę serca i problemy ortopedyczne. Po wylewie dokomorowym, który przeszedł po urodzeniu, rozwijał się bardzo wolno. To, że dziś mówi i pisze, jest efektem długotrwałej i codziennej rehabilitacji - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Martyna Żebrowska-Ungier, mama chłopca.

Rodzina na razie nie zbiera pieniędzy na leczenie, bo syn ma zapewnioną rehabilitację z poprzedniej zbiórki, a jego stan nie zagraża życiu.

- Poza tym, staramy się żyć normalnie, na tyle, na ile to możliwe, nie myśleć o chorobach. Zdecydowanie pomaga nam w tym całe zamieszanie, które wybuchło po publikacji listu synka do Roberta Lewandowskiego - nie ukrywa Żebrowska-Ungier.

A samemu Kubie o chorobie pozwala zapomnieć Euro 2020. Reprezentacja Polski wcale go nie zawiodła.

- Kiedy Robert strzelił drugiego gola, zacząłem krzyczeć. I to tak, że sąsiedzi słyszeli. Wiem, że Robert i jego koledzy nie wyszli z grupy. Ale najważniejsze jest to, że bardzo się starali. Bardzo chciałbym mieć koszulkę z jego podpisem. Albo spotkać się z nim i może chwilę zagrać, ale pewnie okiwałby mnie w trzy sekundy. Nieważne, moim idolem jest Robert. I tylko on! - cieszy się Kuba.

Odpowiedź

Po kilku godzinach Robert Lewandowski sam odpowiedział na list chłopca.

Klasyk na początek. Już wiemy, kiedy Lewandowski rozpocznie pościg za kolejnym rekordem Bundesligi! >>

Źródło artykułu: