[tag=42004]
Stephane Chapuisat[/tag] wielu kibicom był znany przede wszystkim z gry dla Borussii Dortmund, w latach 1991-99. W barwach BVB rozegrał 218 meczów w Bundeslidze i zdobył 102 gole. Dwa razy sięgał z tym klubem po mistrzostwo Niemiec (1995 i 1996), a największa chwila triumfu to wygranie Ligi Mistrzów w sezonie 1996/97, wspólnie z Paulo Sousą.
Chapuisat zapisał też piękną kartę w reprezentacji Szwajcarii. Rozegrał dla niej 103 mecze, strzelił 21 goli. Obecnie pracuje dla mistrza Szwajcarii, Young Boys Berno, i choć jest mocno zajęty transferami, to zgodził się skomentować dla WP SportoweFakty największą sensację EURO 2020.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Szwajcarzy zszokowali cały piłkarski świat, wyrzucając Francję z turnieju. Tak szczerze: wierzył pan przed meczem, że macie jakiekolwiek szanse?
Stephane Chapuisat, były gracz Borussi Dortmund, 103 mecze i 21 goli w reprezentacji Szwajcarii: Nadzieja we mnie była, choć faktycznie nie za wielka. Wiadomo było, z kim się mierzymy, tu faworyt mógł być tylko jeden. Na szczęście dla nas po raz kolejny okazało się, że jeśli "mały" dobrze się zorganizuje na boisku i dołoży do tego serce plus ambicję, to "duży" może wpaść w tarapaty. I tak się właśnie stało z Francją.
ZOBACZ WIDEO: Polacy z kompleksem zagranicznego trenera. "Polak byłby zmiażdżony, każdy chciałby jego głowy"
Kluczowe momenty meczu?
Pierwszą bramkę strzeliliśmy w bardzo dobrym momencie, kompletnie wybijając rywala z rytmu. To było bardzo istotne. Potem niestety zmarnowaliśmy szansę na znokautowanie Francuzów, bo takim ciosem byłaby bramka z karnego na 2:0. No i zaraz potem się zaczęło. Za łatwo, zdecydowanie za łatwo Francja zdobyła te dwie bramki. Na nasze szczęście przy stanie 3:1 Francuzi uznali, że jest po meczu.
Pan również?
Przyznam, że raczej tak. Wtedy nadzieja bardzo mocno przygasła. Ale... szybko znów zaczęła się tlić. Pamiętajmy, że jednej z bramek nam nie uznano. Spalony był minimalny, jednak był, więc nie mam pretensji oczywiście. Jednak kilka naszych akcji, w tym ta przed chwilą wspomniana, pokazały, że tego wieczora Szwajcaria nie zamierza się poddawać.
W takim momencie bohaterem jest cały zespół, ale zapytam jednak, którzy piłkarze zrobili na panu największe wrażenie?
Na pewno Sefirović, w końcu strzelił dwa gole. Bardzo dobrze prezentowaliśmy się też w pomocy, a więc warto wspomnieć Xhakę i Freulera. Muszę również podkreślić dobre zmiany z naszej strony. Zawodnicy, którzy weszli do gry, wnieśli i jakość, i świeżość. Rezerwowi odegrali ogromną rolę w tym sukcesie.
Można to zwycięstwo uznać za najważniejszy moment w historii szwajcarskiego futbolu?
W ostatnich latach na pewno. Wygrana z Francją dla tak małego kraju jak Szwajcaria zawsze będzie czymś specjalnym. A w kantonie francuskojęzycznym smakuje wyjątkowo. Nie ma co ukrywać, Francuzi trochę nas w przeszłości denerwowali. W Lozannie czy Genewie mieszka i pracuje wielu Francuzów, którzy po wygranych turniejach głośno manifestowali radość, choćby klaksonami, jeżdżąc i trąbiąc dookoła. Mogło to nas trochę drażnić, ale teraz to my mamy swoje pięć minut. Można więc powiedzieć, że to taki nasz mały rewanż, zemsta na Francuzach.
W ćwierćfinale zagracie z Hiszpanią. I znów nie będziecie faworytami.
To wygodna sytuacja. Tak jak w meczu z Francją, tak i teraz większa presja będzie na rywalach. Bo ich zwycięstwo świat uznałby za coś normalnego, tak jak byłoby w przypadku, gdyby to Francja odesłała nas do domu. Z drugiej strony na pewno Hiszpanie będą czujniejsi, bo skoro ktoś wyrzuca z turnieju Francję, to znaczy, że należy mu się szacunek. Ale znów: oni muszą, a my możemy. Tylko, że potrzebujemy drugiego tak dobrego meczu jak z Francją.
Był pan świetnym napastnikiem, idolem dla wielu. A który z napastników na EURO 2020 robi na panu największe wrażenie?
Z oceną poczekałbym do końca turnieju. Ale Benzema, Mbappe, Lewandowski... Wygląda na to, że najlepsi napastnicy są już w domu. Tyle, że aby wygrać wielką imprezę, wcale nie trzeba napastnika w superformie. Udowodniła to wspomniana Francja na mundialu w Rosji, na przykładzie Giroud.