Joachim Loew - najlepszy i najgorszy selekcjoner Niemców

PAP/EPA / Andy Rain / Na zdjęciu: Joachim Loew
PAP/EPA / Andy Rain / Na zdjęciu: Joachim Loew

Mało który niemiecki selekcjoner przed nim miał porównywalne sukcesy. Ale też mało który zaliczył takie wpadki. Joachim Loew po 15 latach pracy odchodzi ze stanowiska selekcjonera reprezentacji Niemiec.

[tag=4157]

Joachim Loew[/tag] zawsze marzył o tym, by wejść na Kilimandżaro i któregoś razu postanowił to marzenie zrealizować. Było to jeszcze w czasach, zanim niemiecka drużyna wspięła się na szczyt światowego futbolu. Było może 100 metrów do szczytu, gdy Loew stwierdził, że nie jest w stanie iść dalej. Był skrajnie wyczerpany, ból nóg stawał się nie do zniesienia.

- To było zdaje się w 2002 roku - opowiadał selekcjoner reprezentacji Niemiec, gdy spotkaliśmy się we Frankfurcie. - Po drodze pojawia się jednak sporo przeszkód. Gdy już byłem na kilku tysiącach metrów, dopadło mnie niesamowite zmęczenie. Byłem krańcowo wyczerpany. Wtedy następuje taki moment, że musisz zdecydować - idziesz dalej, poświęcasz ostatni oddech, albo rezygnujesz i masz spokój. To jest właśnie mój efekt Kilimandżaro. Staram się przekazać zawodnikom, że gdy już opadają z sił, warto poświęcić jeszcze chwilę i odpocząć na szczycie - mówił.

Szkoleniowiec wielokrotnie używał tego "tricku" w przemowach motywacyjnych, ale nadszedł czas, gdy wszystkie jego sztuczki przestały działać. Joachim Loew, który wprowadził Niemcy ponownie na piłkarskie szczyty, kończy wieloletnią posługę dwoma klęskami. Jak zostanie zapamiętany przez historię?

ZOBACZ WIDEO: To była najgorsza z możliwych decyzji. "Zbigniew Boniek popsuł wszystko"

Loew dał się poznać światu jako asystent Jurgena Klinsmanna. Słynny niemiecki napastnik prowadził drużynę na mistrzostwach świata, Loew był w jego cieniu. Ale tak naprawdę Loew Klinsmannowi zawdzięczał wszystko. Przecież niemiecka federacja, DFB, w myśl leninowskiej zasady "ufać, ale sprawdzać", chciała na asystenta wcisnąć niemal na siłę Holgera Osiecka, doświadczonego szkoleniowca w starym stylu. Klinsi postawił na swoim.

Turniej organizowany w Niemczech okazał się sukcesem. Drużyna, która była skazywana na pożarcie, zajęła trzecie miejsce. Klinsmann odszedł, a Loew zajął jego miejsce. Od 2006 do 2016 roku drużyna w każdej dużej imprezie dochodziła do półfinału, porównywalny okres Niemcy mieli jedynie w latach 70., gdy drużynę prowadził legendarny Helmut Schoen.

Trzeba pamiętać, że wzrost znaczenia Loewa pokrywał się z wielką niemiecką rewolucją szkoleniową, która dała Niemcom fantastyczne pokolenie piłkarzy. - Gdybym ja miał takie warunki, teraz to jest raj - wzdychał Rudi Voeller, który prowadził kadrę do 2004 i nawet doprowadził ją do wicemistrzostwa świata. Choć mówiono, że to najgorsza niemiecka drużyna od zawsze.

Loew świetnie się zaadaptował do nowych warunków. Zafascynowany grą Barcelony dążył do tego, by gra była ekstremalnie szybka. Zawodnik miał przetrzymywać piłkę nie dłużej niż 1,2 sekundy. Zaczynał od pułapu 2,6 sekundy. Stopniowo dochodzono do nowego niemieckiego futbolu.

Loew wykorzystywał najnowsze zdobycze technologiczne. Kadra współpracowała ściśle z uniwersytetem w Kolonii, który analizował dla niej wszelkie trendy, korzystała z amerykańskich specjalistów z firmy "Athletes Performance" od przygotowania fizycznego.

Można powiedzieć, że Loew był bardziej frontmanem wielkiej rewolucji niż jej wodzem. Był produktem federacji, choć też wybranym nieprzypadkowo. Jego drużyna, VFB Stuttgart, zawsze grała piłkę ofensywną, szybką, odważną. Gdy w pierwszym sezonie swojej samodzielnej pracy prowadził zespół ze Stuttgartu, zajął z nim 4. miejsce, ale drużyna była najskuteczniejszą w lidze. Był to czas słynnego trójkąta ofensywnego: Krsimir Bałakow - Fredi Bobic - Giovanne Elber. Potem w Karlsruhe nie udało się powtórzyć tej sztuki, ale Loew wyrobił sobie markę trenera myślącego nowocześnie.

Niemiecka federacja chciała grać w tym duchu. Nie było w tym przypadku. Mniej więcej od momentu gdy został zatrudniony, cały niemiecki futbol szedł w górę. Wiatr zmian przybył do kraju naszych zachodnich sąsiadów, nowoczesne trendy szkoleniowe, napływ imigrantów, zmiany w szkoleniu młodzieży.

Gdy Klinsmann odszedł z posady, nie było wątpliwości, że Loew jest naturalnym następcą. Niemcy zakochali się w ofensywnym stylu, fantazyjnym, nieco szalonym i chcieli kontynuacji. Loew ją dał. Od progu zapowiedział, że chce wygrać mistrzostwa Europy. Wielki skok Niemców został jednak zastopowany przez fantastyczną hiszpańską drużynę, której tiki-taka dwukrotnie pozbawiła Niemców złudzeń. W 2008 roku Niemcy przegrali z Hiszpanami w finale, w 2010 w półfinale. W 2012 przegrali półfinał z Włochami, była to osobista klęska Loewa

Trener chciał wykluczyć z gry Andreę Pirlo i kazał blisko niego grać Toniemu Kroosowi. Pirlo zdemolował Niemca, był najlepszym zawodnikiem na boisku, młody Kroos nie istniał. Nie było to pierwszy raz, gdy Loew za bardzo uwierzył w młodość. Już w 2010 roku niemieccy naukowcy wyliczyli, że młode organizmy wygrają turniej, bo szybciej się regenerują. W efekcie brak doświadczenia spowodował, że młodzi Niemcy wyraźnie wystraszyli się rywali. Zagrali ok. 8 metrów głębiej, niż wynikało z analizy. To wszystko pokazuje, jak bardzo Loew wierzył w naukę. Może za bardzo.

Porażka w 2012 roku spowodowała, że Loew stał się celem ostrych ataków publicystów. Gdy pojawił się w białym t-shircie podczas konferencji, ci, którzy nazywali go ambasadorem elegancji, teraz uznali, że wygląda jak tani turysta. Do tego doszły stare przewinienia, choćby strata prawa jazdy za znaczne przekroczenie szybkości. Selekcjonerowi nie wypada.

Ale w końcu triumfował. W 2014 roku Niemcy grali (nie zawsze) świetną piłkę, a ich półfinał z Brazylią (7:1) przejdzie do historii jako jeden z największych i najbardziej jednostronnych spektakli w historii gry. Oglądało go 32,5 mln Niemców.

Loew był znowu w raju. Gdy w 2016 roku wkładał sobie przed kamerami ręce za spodnie, na konferencje wysłano Lukasa Podolskiego. "Każdy facet grzebał sobie kiedyś w jajach" - wypalił "Poldi" i Loew był uratowany.

Ale po 2016 roku jakby tempo siadło. Inni poszli do przodu, drużyna Loewa nie była już tak efektowna. Mistrzostwa świata w Rosji zakończyły się klęską - brakiem wyjścia z grupy. Teraz Niemcy z grupy wyszli, ale z Anglią zagrali po prostu słabo. Oba turnieje charakteryzowało jednostajne tempo gry, brak polotu, geniuszu. Loew się skończył.

ZOBACZ Cztery lata Loewa zostały zmarnowane

Źródło artykułu: