11 miast gospodarzy w 10 krajach - tego w historii mistrzostw Europy jeszcze nie było. Jednak w założeniach Michela Platiniego był to pomysł wyjątkowy, który miał uświetnić jubileusz europejskiego czempionatu. Ówczesny szef UEFA podjął taką decyzję w 2013 roku. Miało być piłkarskie święto dostępne dla kibiców na całym kontynencie, ale pandemiczna rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
W związku z obostrzeniami pojemności stadionów są ograniczone, a mimo to i tak kibice nie wypełniają limitów. Najlepszym tego przykładem jest świecący pustkami stadion w Baku. Decyzję piłkarskiej federacji krytycznie ocenia Mateusz Borek, który mecze Euro 2020 komentuje dla TVP.
"Turniej jest niezwykle skomplikowanym przedsięwzięciem logistycznym oraz biznesowym. Tysiące kilometrów przemierzane w samolotach, setki kontroli, kolejki na lotniskach, wizy, codzienne testy - to rzeczywistość dziennikarzy i kibiców podczas Euro. Decyzja Michela Platiniego była gigantycznym błędem" - napisał Borek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak on to zrobił?! Ta bramka wręcz zachwyca!
Krytycznie ocenia on też fakt, że są drużyny, które niemal wszystkie mecze rozgrywają u siebie, a inne zmuszone są do podróżowania po całej Europie. Przykładowo Anglicy - jeśli awansują do finału - to sześć z siedmiu meczów zagrają na Wembley.
Do tego kibice chcący podróżować na mecze muszą zmagać się z wieloma organizacyjnymi problemami. Dochodzą też koszty zakupu biletów lotniczych.
"Miało to być coś wyjątkowego, a stało się utrapieniem. Kibice nie latają, jak decydenci UEFA, prywatnymi jetami z pierwszeństwem startu na lotniskach, nie odprawiają się bez kolejki, nie czekają na nich na pasie lśniące limuzyny, nie omijają procedur" - dodał Borek.
Czytaj także:
Sensacyjne informacje włoskiego dziennikarza o Podolskim. "Zaawansowane rozmowy"
"Kontuzja Lewandowskiego zrujnowała sezon Bayernowi". Słynny trener proponuje rewolucję