W tym artykule dowiesz się o:
Słowacja na start Euro 2020
Reprezentacja Polski w poniedziałek rozpocznie rywalizację w fazie grupowej Euro 2020. Na start - Słowacja. Drużyna, która niespełna osiem lat temu zgotowała piekło Biało-Czerwonym.
Koszmarny debiut
15 listopada 2015 roku, szczelnie wypełniony stadion we Wrocławiu. W takich okolicznościach na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski debiutował Adam Nawałka.
- Musimy być pewni tego, co robimy. Czas pracuje dla nas. Jeżeli chodzi o doświadczenie piłkarzy, to cały jest ono wykorzystywane i pomocne w tym, aby stres był pozytywny. Chodzi o dreszczyk emocji - mówił Nawałka przed spotkaniem.
I dreszczyk emocji faktycznie był. Tyle, że wiązał się z obawą o kompromitację. Ta była blisko.
Nowy selekcjoner, stare grzechy
Po piłkarzach reprezentacji Polski widać było ogromną chęć walki, lecz gra - zwłaszcza w ofensywie - zawodnikom z orzełkiem na piersi, się nie kleiła. Nie wychodziły nam nawet stałe fragmenty gry.
Tymczasem Słowacy w 29. minucie byli o krok od otwierającej wynik bramki, gdy Adam Nemec znalazł się w sytuacji sam na sam z Arturem Borucem. W ostatniej chwili golkiper skrócił kąt i zdołał obronić strzał Słowaka.
Tyle szczęścia nie mieliśmy już 120 sekund później...
Zobacz też: Roger: Żałuję, że wyjechałem z Polski
Osiem minut i po sprawie
W 31. minucie straciliśmy gola w juniorski wręcz sposób. Marek Hamsik z łatwością minął w polu karnym Grzegorza Krychowiaka, wyłożył piłkę na piąty metr, a stamtąd do siatki trafił niepilnowany Juraj Kucka.
Po kilku minutach było już 2:0 po tym, jak Hamsik podał do Roberta Maka, a ten jak dziecko minął na 17. metrze Kamińskiego i z zimną krwią uderzył obok interweniującego bramkarza.
Mogło być jeszcze gorzej, ale Boruc na szczęście uchronił nas przed stratą kolejnych goli. Graliśmy katastrofalnie, zwłaszcza w obronie. Nie dało się patrzeć na to, co wyrabiali nasi defensorzy.
ZOBACZ WIDEO: Niepotrzebne kombinowanie w polskim ataku? "Nie chcę oglądać takiego Lewandowskiego"
Głową w mur
W 50. minucie mogło być już 0:3, ale Mak minimalnie spudłował z ostrego kąta. W pewnym momencie, widząc fatalną dyspozycję naszych zawodników, 40 tysięcy gardeł ryknęło: Co wy robicie, Polacy co wy robicie!
Krzyki nic jednak nie dały. Festiwal niedokładności trwał dalej, do ostatniego gwizdka nic się nie zmieniło. Po tym meczu o grze Biało-Czerwonych nie można było powiedzieć nic dobrego.
Kibice na koniec dali upust swoim emocjom - gwizdami oraz buczeniem pożegnali reprezentację Polski.
Reprezentant Polski nie gryzł się w język
Na zachowanie kibiców Biało-Czerwonych w jednym z mediów społecznościowych zareagował Mateusz Klich. Ten domagał się... zakazów stadionowych dla 40 tys. fanów.
"40.000 zakazow stadionowych po wczoraj. Bylem na trybunach i to co się tam dzieje to jest masakra... :/ byle zjesc i ponapi***...." - pisał Klich. Tym samym wywołał lawinę komentarzy, a sam naraził się na ostrą krytykę.
- Padło za dużo niepotrzebnych słów, które na pewno nie pomagają w budowaniu pozytywnej atmosfery wokół reprezentacji - zganił Klicha Adam Nawałka.
Blamaż Biało-Czerwonych
- Ten mecz pod względem organizacji obrony...[cisza] wszyscy widzieliśmy jak było. Nie ma co tutaj ściemniać. To było bardzo złe spotkanie. Na początek mamy bardzo dużo złego bodźca. Myślę, że przede wszystkim zwiększy się praca, żeby polepszyć naszą grę - mówił na konferencji prasowej Adam Nawałka.
- Czeka mnie długa noc - dodawał były już selekcjoner reprezentacji Polski. Ten koszmarny debiut pewni śni mu się do dziś...
- My byśmy chcieli nagle zacząć grać tak, żebyśmy strzelali bramki, wygrywali, ale jednak rzeczywistość jest inna. Potrzeba cierpliwości - komentował Robert Lewandowski.
Na Euro 2020 chcemy rewanżu!
Czy reprezentacja Polski po niemal ośmiu latach zrewanżuje się Słowacji? Tego pragnie cały nasz naród.
Początek spotkania Polska - Słowacja na Euro 2020 o godzinie 18:00.
Transmisja TV: TVP 1, TVP 4K, TVP Sport. Stream online: WP Pilot, sport.tvp.pl, Ipla TV. Darmowa relacja LIVE: WP SportoweFakty.