"Otwieramy branżę fitness - bez względu na decyzję rządu w kwestii dalszych obostrzeń" - poinformowała kilka dni temu Polska Federacja Fitness na swoim facebookowym profilu. W środę podczas konferencji prasowej w Sejmie Tomasz Napiórkowski w otoczeniu polityków opozycji mówił o planie na otwarcie. Kluby fitness mają być w pełni dostępne dla klientów od 1 lutego.
Przedsiębiorcy nie cofną się ani o krok. Już teraz do protestu przyłączyła się połowa rynku, a chętnych jest coraz więcej. - Otwarcie branży fitness planujemy na 1 lutego. Ta data pozostaje niezmienna. W najbliższych dniach odbędzie się spotkanie z jednym z resortów. Możemy mówić o połowie rynku - powiedział Napiórkowski.
- Polski nie stać na lockdown, Polskę stać na reżim sanitarny. Nie możemy się porównywać do innych krajów. Mamy trzy branże, które notują 90 proc. spadków. W tym jest branża fitness - dodał. Od 16 października straty wynoszą 2,5 miliarda złotych. Rządowa pomoc wynosi jedynie nieco ponad 400 milionów złotych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Paulina Piątek na rajskich wakacjach. Widoki zachwycają
Wcześniej zapewniono, że wszystkim obiektom, które zdecydują się dołączyć do akcji federacja chce zaoferować pomoc merytoryczną i prawną. W komunikacie przedstawiono też m.in. rekomendowany reżim sanitarny, jaki powinien obowiązywać w klubach po ich otwarciu. Pojawiły się także "przykładowe strategie oraz numery PKD, na podstawie których ryzyko stwierdzenia przez ew. służby dot. niestosowania się do obostrzeń może być minimalizowane".
Przygotowany został specjalny reżim sanitarny. Bardziej restrykcyjny niż w zeszłym roku obowiązywał w czerwonych strefach. Przypomniano, że kluby fitness podlegają rygorystycznym przepisom prawa budowlanego i są to obiekty wyższe niż 3 metry, a systemy wentylacji są bardziej wydajne niż w służbie zdrowia czy centrach handlowych. - Nie ma powodów i podstaw, by pozostawać dalej w zamknięciu - przekazano podczas konferencji prasowej.
Rekomendowany reżim sanitarny przedstawia się następująco:
- 1 os. / 12m2 (lekko podwyższony względem strefy czerwonej przed lockdownem)
- odstęp między pracownikami oraz ćwiczącymi - 2 m,
- co druga szafka w szatni ma być wyłączona z użytku,
- dezynfekcja rąk przed wejściem do klubu oraz po wyjściu z klubu,
- dezynfekcja szafek przez klubowiczów po każdym użyciu,
- rekomendowane wyłączenie co drugiego pionu szafek w szatni celem uniknięcia zagęszczenia ruchu,
- zalecane w miarę możliwości: pomiar temperatury klubowiczów przed wejściem do klubu,
- obowiązkowe maseczki wśród pracowników oraz klientów (w przypadku klientów - wyjątkiem będzie realizowanie treningu).
Branża fitness zamknięta jest od października zeszłego roku. Rząd zapowiedział pomoc dla tych przedsiębiorstw, ale przedsiębiorcy działający w branży nie ukrywają, że to fikcja. Jak tłumaczył prezes PFF Tomasz Napiórkowski, tylko 15 proc. obiektów może liczyć na pomoc z Tarczy PFR 2.0. Firmy, które się otworzą, mają nie otrzymać pomocy, ale dla 85 proc. klubów nie robi to różnicy, bo pomocy i tak nie otrzymają.
Szef PFF zwrócił też uwagę na to, że rząd zamykając branżę powołał się na wyniki jednego badania przeprowadzonego na podstawie logowań telefonów komórkowych. - Przedstawiliśmy ponad 10 publikacji i wskazywaliśmy, że ta branża jest bezpieczna, a ryzyka transmisji koronawirusa nie ma - stwierdził.
Pomóc przedsiębiorcom - nie tylko z branży fitness - ma pomóc ustawa odszkodowawcza, która niebawem ma być procedowana przez Senat. Zdaniem szefa PFF, może ona rozwiązać wiele problemów dla właścicieli firm i może zabezpieczyć rząd przed falą pozwów. - Sytuacja gospodarcza jaka jest, każdy widzi. Jaki to jest wybór, gdy stoję przed takimi decyzjami: albo zamknę się definitywnie i nie otworzę już nigdy, albo będę działać w reżimie sanitarnym - zakończył Napiórkowski.
Czytaj także:
Branża fitness otworzy się sama. Trenerzy personalni czekają na ten ruch
Branża fitness otworzy się sama. "To nawet nie jest obywatelskie nieposłuszeństwo"