Decyzją rządu siłownie i kluby fitness pozostają zamknięte. Obostrzenia, które miały obowiązywać do końca stycznia przedłużono do 14 lutego. Nie podano informacji, kiedy branża może liczyć na ponowne otwarcie. Decyzja, którą ogłosił minister zdrowia Adam Niedzielski, nie ma jednak wpływu na ogłoszone dwa tygodnie temu "weto branży fitness".
Tomasz Napiórkowski potwierdził, że branża zdecydowała się otworzyć 1 lutego. - Nie przejmujemy się tą decyzją. Rada medyczna z panem ministrem zdrowia żyją w alternatywnej rzeczywistości. Otwieramy się 1 lutego. Nic nie ulega zmianie. Wsparcie prawne z naszej strony czeka. Ma się otworzyć ok. 50 procent rynku - poinformował nas prezes Polskiej Federacji Fitness, w skład której wchodzi około 200 różnych podmiotów w całym kraju.
Branża fitness jest zamknięta od października. W klubach mogą ćwiczyć jedynie profesjonaliści. Już wcześniej Napiórkowski wspominał, że na jakąkolwiek pomoc z tarczy PFR 2.0 może liczyć jedynie 15 proc. obiektów (więcej TUTAJ). Z tego względu właściciele klubów i siłowni, które zamierzają się otworzyć, nie obawiają się zapowiadanych kar mogących wynieść nawet 30 tys. złotych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela następca Leo Messiego
- Ciężko obciążyć konta, które są puste. Zaufanie naszej branży do tego resortu wyczerpało się kompletnie i raczej się tego nie odbuduje. Pan minister zdrowia robi wszystko, by zdusić branżę, która dba o zdrowie i aktywność Polaków, daje wiele miejsc pracy. Zabiera Polakom możliwość zadbania o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne - podkreśla Napiórkowski.
W czwartek zniesiono część obostrzeń w Polsce. Od 1 lutego zostaną otwarte sklepy w galeriach handlowych, galerie sztuki i muzea (więcej TUTAJ). - W sklepach są toalety, gdzie ludzie się kumulują. Są kolejki, gdzie człowiek stoi na człowieku. A w sklepach obuwniczych czy odzieżowych jest takie samo natężenie, jakie byłoby w klubach fitness. Same galerie handlowe mają 10 razy mniejsze wymogi niż kluby fitness, jeśli chodzi o wymianę powietrza. Niestety, mimo naszych usilnych starań, nie udaje się wyedukować pana ministra, który nie wie, jak ta branża funkcjonuje - podkreśla założyciel PFF.
Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej minister zdrowia porównywał też sytuację Polski do innych krajów. Przypomniał, że m.in. we Francji czy Wielkiej Brytanii też są zamknięte siłownie. - Pan minister cały czas bezpodstawnie porównuje nas do innych krajów. To troszkę tak, jak byśmy porównali wynagrodzenie studenta medycyny pierwszego roku i chirurga z 15-letnim stażem w prywatnej klinice. Nie da się porównać pomocy, wsparcia finansowego i sytuacji gospodarczej tych krajów oraz Polski - dodał Napiórkowski.
Kilka dni temu Izabela Kucharska, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego (sanepidu) przyznała, że w "obecnej sytuacji epidemiologicznej, branża mogłaby stosunkowo bezpiecznie funkcjonować" (więcej TUTAJ). - To jest właściwa osoba na właściwym miejscu. Pozytywnie mogę też wypowiedzieć się o osobach zarządzających Polskim Funduszem Rozwoju. Jest z nimi normalny kontakt, można porozmawiać, wprowadzić zmiany, wymienić się merytorycznymi uwagami. Szkoda, że takiego dialogu nie ma z innymi podmiotami - zakończył Napiórkowski.
Polska Federacja Fitness zapowiedziała otwarcie branży 1 lutego w ścisłym reżimie sanitarnym, który przedstawia się następująco:
- 1 os. / 12m2,
- odstęp między pracownikami oraz ćwiczącymi - 2 m,
- co druga szafka w szatni ma być wyłączona z użytku,
- dezynfekcja rąk przed wejściem do klubu oraz po wyjściu z klubu,
- dezynfekcja szafek przez klubowiczów po każdym użyciu,
- rekomendowane wyłączenie co drugiego pionu szafek w szatni celem uniknięcia zagęszczenia ruchu,
- zalecane w miarę możliwości: pomiar temperatury klubowiczów przed wejściem do klubu,
- obowiązkowe maseczki wśród pracowników oraz klientów (w przypadku klientów - wyjątkiem będzie realizowanie treningu).