Red Bull Racing ograł taktycznie Ferrari w GP Monako, dzięki czemu Sergio Perez wygrał wyścig, a Max Verstappen dojechał do mety na trzeciej pozycji. Okazuje się, że wyniki zawodów Formuły 1 w księstwie mogą jednak ulec zmianie. Wszystko przez protest, który włoski zespół złożył kilkadziesiąt minut po zakończeniu rywalizacji w F1.
Perez i Verstappen po wyjeździe z alei serwisowej najechali na linię, której najechanie zwykle skutkuje karą. Jest ona wyznaczona po to, by kierowca opuszczający pit-lane nie zderzył się z innym zawodnikiem znajdującym się na optymalnej linii wyścigowej.
Jako że sędziowie nie podjęli decyzji o ukaraniu kierowców Red Bulla, to Ferrari zamierza dochodzić swoich praw u FIA. - Ferrari zaprotestowało przeciwko wynikowi Maxa - potwierdził na briefingu prasowym po GP Monako Christian Horner, szef Red Bulla.
Brytyjczyk przekazał zebranym dziennikarzom, że "wszystkie materiały, które widział zespół" nie potwierdzały winy Verstappena i Red Bull był z nich "zadowolony". Równocześnie Horner zdradził, że w trakcie wyścigu nie prowadzono żadnej korespondencji radiowej z sędziami na temat tej sytuacji.
FIA w niedzielny wieczór potwierdziła z kolei, że protest Ferrari dotyczy nie tylko wyniku Verstappena, ale też Pereza, który popełnił identyczne wykroczenie.
Mattia Binotto podczas swojego spotkania z mediami wyjaśniał, że przepisy stawiają sprawę jasno i kierowcy powinni trzymać się z dala od żółtej linii przy wyjeździe z alei serwisowej. - Jako Ferrari jesteśmy rozczarowani, bo uważamy, że doszło do jawnego naruszenia przepisów przez obu kierowców Red Bulla - powiedział szef Ferrari.
- Wystarczy spojrzeć na przepisy, kodeks sportowy i notatki dyrektora wyścigowego. One jasno wskazują, że po wyjeździe z alei serwisowej trzeba trzymać się prawej strony toru. To jest jasne, dlatego chcemy wyjaśnień ze strony FIA - dodał Binotto.
Sam Verstappen w rozmowie ze Sky Sports powiedział, że celowo pojechał szeroko na wyjeździe z alei serwisowej, by zablokować Leclerca i uniemożliwić kierowcy Ferrari atak. - Potrzebowałem tego, bo inaczej by mnie wyprzedził - stwierdził aktualny mistrz świata, czym dał Ferrari podstawy do protestu.
Czytaj także:
To koniec GP Monako? Znane żądania F1
Sąd rozstrzygnie o tytule w F1? Czeka nas ogromny skandal
ZOBACZ WIDEO Pudzianowski zmierzy się z kolejną legendą KSW?! "Nie boi się"