Jest decyzja sędziów ws. protestu Ferrari. Wszystko jasne ws. GP Monako!
Ferrari oprotestowało wyniki GP Monako, zarzucając Sergio Perezowi i Maxowi Verstappenowi złamanie regulaminu w niedzielnym wyścigu F1. Po kilku godzinach sędziowie podjęli ostateczną decyzję ws. wniosku ekipy z Maranello.
Obaj kierowcy "czerwonych byków" po wyjeździe z alei serwisowej najechali na żółtą linię, która odgradza wyjazd od nitki wyścigowej. Zdaniem Ferrari, stanowiło to naruszenie regulaminu Formuły 1 i powinno skutkować karą czasową.
Sędziowie przeanalizowali materiały wideo, odbyli też rozmowy z przedstawicielami obu ekip i ostatecznie odrzucili protest Ferrari. Oznacza to, że zwycięstwo Pereza w GP Monako zostało utrzymane, a wyniki wyścigu można traktować jako oficjalne.
Ferrari twierdziło, że Verstappen najechał lewą przednią oponą na żółtą linię przy wyjeździe z alei serwisowej i naruszył tym samym zalecenia dyrektora wyścigowego F1. Włoski zespół powołał się też na precedens w postaci ukarania Yukiego Tsunody w GP Austrii w roku 2021 w podobnej sytuacji.
W odpowiedzi na stanowisko Ferrari, kierownictwo Red Bulla przedstawiło pogląd, iż Verstappen trzymał się prawej części toru, co jest zgodne z Międzynarodowym Kodeksem Sportowym FIA. Sędziowie zgodzili się z punktem widzenia "czerwonych byków" i przytoczyli dokładne brzmienie przepisu.
Regulamin stanowi, że kierowca po wyjechaniu z alei serwisowej nie może "przekroczyć" linii, tymczasem Verstappen tylko na nią najechał. O karze dla Holendra można by mówić w sytuacji, gdyby cała lewa przednia opona znalazła się poza wyznaczonym sektorem.
Do wpadki przyznał się też Eduardo Freitas. Dyrektor wyścigowy F1 przyznał, że jego notatki i zalecenia przed wyścigiem zostały stworzone w oparciu o "wytnij i wklej" z dokumentu z roku 2021. - Dlatego nie uwzględniono w nich zmian, do jakich doszło przed sezonem 2022 - stwierdził Portugalczyk, cytowany przez motorsport.com.
Natomiast dokładna analiza przejazdu Pereza wykazała, że Meksykanin w żadnym momencie nie najechał na żółtą linię i sami przedstawiciele Ferrari uznali, iż ich protest w tej kwestii był bezpodstawny. To zamknęło sprawę.
Czytaj także:
Ferrari złożyło protest! Wyniki GP Monako ulegną zmianie?!
Wypadek kosztował ponad 1 mln dolarów. Haas ma dość Schumachera!