Max Verstappen nie chce "ryzykować życiem". Ujawnił swoje plany

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Max Verstappen już zapisał się w historii F1, ale wielu kierowców marzy nie tylko o tytule mistrzowskim, a także o zdobyciu potrójnej korony motorsportu. Zakłada ona m.in. wygraną w Indy 500. Czy Verstappen podejmie się startu w USA?

Fernando Alonso to ostatni kierowca, który próbował zdobyć potrójną koronę motorsportu. W jej skład wchodzą zwycięstwa w GP Monako w Formule 1, w 24h Le Mans w wyścigach długodystansowych WEC oraz Indianapolis 500 w IndyCar. Hiszpan wygrał dwie pierwsze imprezy, ale nie powiódł mu się plan związany z podbiciem amerykańskiej serii wyścigowej.

Potrójna korona motorsportu ma swoje źródło w dawnych latach, kiedy to kierowcy często łączyli jazdę w F1 z innymi seriami wyścigowymi. Obecnie, m.in. ze względu na mocno rozbudowany kalendarz, jest to niemożliwe.

Temat powrócił jednak za sprawą Marcusa Ericssona. Szwed przed laty startował w F1 w barwach Saubera i był uważany za jednego z najgorszych kierowców w stawce, utrzymującego posadę wyłącznie dzięki skandynawskim sponsorom. Tymczasem Ericsson wygrał tegoroczną edycję Indianapolis 500 i zapisał się w historii motorsportu.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Kawulski zdradza, kiedy może dojść do walki Pudzianowski - Chalidow

- Nałożyli na mnie etykietę kierowcy płacącego za starty i miałem ją przez wszystkie lata spędzone w F1. Nawet, gdy dotarłem do USA, to mówiono o mnie "pay driver". Nie sądzę, aby wielu ludzi było podekscytowanych tym, że mogą mnie zobaczyć IndyCar. Dlatego też to była jedna z moich motywacji, by odnieść tu sukces - powiedział Ericsson, cytowany przez agencję GMM.

Czy sukces Ericssona zainspiruje innych kierowców? O potrójnej koronie mógłby pomyśleć Max Verstappen, który triumfował już w GP Monako, a w przyszłości nie wyklucza występów wraz z ojcem Josem w wyścigach długodystansowych. Jednak Holender odrzucił możliwość jazdy w USA.

- Nie mam ochoty walczyć o potrójną koronę. Nie patrzę na IndyCar. Doceniam, co robią kierowcy w tej serii. Mam duży szacunek do ich jazdy i umiejętności, ale dla mnie to szaleństwo. Zwłaszcza po spędzeniu tylu lat w F1 - powiedział Verstappen, nawiązując m.in. do owalnych torów w USA.

- Nie muszę ryzykować tam życiem i nie chcę nabawić się jakiejś poważnej kontuzji nóg czy czegoś innego. To nie jest warte tego - dodał Verstappen.

Owalne tory w IndyCar sprawiają, że bardzo łatwo w nich o wypadek i kontuzję. W ostatnich latach przekonał się o tym chociażby Robert Wickens, który wskutek uderzenia o betonową ścianę doznał kontuzji kręgosłupa i stracił czucie w nogach.

Czytaj także:
Ruszyło transferowe domino w F1. Red Bull podpisał kontrakt z kierowcą
Ojciec Verstappena krytykuje zespół. "Pozbawiono Maxa punktów"

Źródło artykułu: